Jedziesz do Drezna po iPhone'a 6? Zastanów się, czy za tę samą kasę nie kupić sobie drukarki 3D
Drukarki 3D to fascynujący sprzęt. Do tej pory nie miałem jednak większej styczności z tego typu urządzeniami. Jak tylko usłyszałem o możliwości wzięcia udziału w indywidualnym pokazie takiego produktu na targach IFA 2014 zapisałem się na listę bez chwili zastanowienia. Naprawdę było warto, zwłaszcza że oglądałem produkty firmy szykującej się do wejścia w tym miesiącu na europejski rynek. Produkty XYZprinting będą mogli zakupić też użytkownicy z Polski.
Określenie “drukarka” kojarzy mi się od razu z kartką papieru i nie mogę tej konotacji wyrzucić z głowy, ale nie zdziwię się jak za kilka lat zamiast przetworzonego drewna w formie płaskiej kartki to słowo przywoła na myśl kolorowe sztuczne tworzywo. Wszystko za sprawą rosnącego w zastraszającym tempie rynku tzw. drukarek 3D, ktore pozwalają na zaprojektowanie z poziomu komputera mniej lub bardziej skomplikowanego przedmiotu, a następnie - z braku lepszego słowa - wydrukowanie go.
Za Wikipedią cytuję:
Trudno do takiej definicji odnieść maszynę, która przerabia specjalnie spreparowany materiał w postaci tworzywa sztucznego pod wpływem wysokiej temperatury na trójwymiarowe, kolorowe przedmioty. Z tego powodu wykorzystywane jest pojęcie drukowanie przestrzenne, które nadal nie oddaje dobrze zjawiska dziejącego się w środku drukarki 3D.
Nie o nomenklaturę tutaj jednak chodzi.
Oczywiście przerabianie materiału na trójwymiarowy model zaprojektowany na komputerze nie jest niczym nowym, ale dopiero w ostatnich latach technologia ta zaczęła trafiać pod strzechy. Plany stworzenia konsumenckiej drukarki 3D pojawiły się dopiero w 2006 roku. Teraz jak grzyby po deszczu wyrastają startupy zajmujące się produkcją takich maszyn, a jeszcze więcej firm korzysta z tych urządzeń do wytwarzania przedmiotów przeznaczonych na handel.
Użytkownicy domowi, Ci bardziej zamożni, też się zainteresowali już tym tematem. Druk przestrzenny jest już powoli w zasięgu zwykłego portfela, a firmy produkujące drukarki dbają o to, by na przestrzeni najbliższych lat ceny takich drukarek i materiałów spadły do akceptowalnego poziomu. A co można stworzyć za pomocą takiej maszyny? Wszystko, w zależności od wykorzystanego materiału.
Wydrukować można nie tylko prototypy projektowanych przedmiotów, ale też całe zabawki, wyszukane słodycze a nawet ubrania!
Nadal drukarki 3D są drogim i niszowym produktem, ale bariera wejścia w ten świat maleje. Na targach IFA 2014 brałem udział w pokazie możliwości drukarek firmy XYZrinting. Było to ciekawe doświadczenie, które przypomniało mi nieco zwiedzane w toku mojej edukacji laboratoria podczas edukacji na Politechnice Warszawskiej. Tam też pokazywano podobną machinę, ale zajmowała pół pokoju.
Różnica jest też taka, że oglądany przeze mnie te kilka lat temu sprzęt laboratoryjny na polskiej uczelni kosztował kilkadziesiąt tysięcy złotych. Cena podstawowej 3D od XYZprinting to z kolei zaledwie 599 euro. Jasne, trzeba do tego doliczyć koszta eksploatacji, zużycia tworzywa sztucznego z kartridża i oczywiście prądu (wydruk nawet małego przedmiotu może trwać kilka godzin!), ale i tak jest to dziś ułamek ceny sprzed kilku lat.
“Tanie przestrzenne drukowanie” zmierza do Polski.
XYZprinting to młoda marka która powstała ledwie w 2013 roku jako submarka 40 lat starszej Kinpo Group. Już na tegorocznych targach Consumer Electronic Show uzyskała wyróżnienie CES 2014 Editors’ Choice. Produkt w postaci drukarki 3D uznany został za “najbardziej przyjazny użytkownikowi i przystępny cenowo” w swojej kategorii; inną nagrodą dla XYZprinting było wyróżnienie Tom’s Guide Best of Computex.
Drukarki XYZprinting przeznaczone są dla klientów indywidualnych, stąd niska cena, wsparcie plug and play i możliwość zaciągania edytowalnych projektów 3D z chmury bezpośrednio z menu samej drukarki. Obsługa realizowana jest za pośrednictwem ekranu dotykowego. Co prawda na targach widziałem tylko menu w jakimś azjatyckim języku, ale na przewidzianą premierę w Europie ma ono zostać w pełni przetłumaczone. Centrala firmy na naszym kontynencie mieści się w Holandii.
W ofercie znajduje się już kilka drukarek.
XYZprinting w swojej ofercie ma nie jedną, a cztery drukarki różniące się możliwościami i ceną: da Vinci 1.0, da Vinci 2.0 Duo*, da Vinci 1.1 Plus i da Vinci 2.1 Duo Plus. Pierwsza jest już w sprzedaży, modele 2.0 i 1.1 pojawią się do końca roku, a 2.1 w drukim kwartale 2015. Ich budowa jest podobna i wygląda na dość skomplikowaną. To nie powinno być jednak problemem, bo do środka klasycznych drukarek też nie mamy potrzeby zaglądać.
Dla użytkownika najważniejsze jest miejsce na kartridż z materiałem, który trzeba w miarę zużycia wymieniać oraz powierzchnia robocza. Ścianki drukarki są przezroczyste i można podglądać to, jak powstaje gotowy przedmiot. Sam proces drukowania polega na nakładaniu przez dyszę z podgrzanym materiałem kolejnych warstw tworzywa, a przedmiot budowany jest od dołu do góry.
Końcowy kształt może być praktycznie dowolny.
W droższych modelach drukarek XYZprinting (z dopiskiem Duo w nazwie) może mieć dwa różne kolory. Podstawowe modele da Vinci 1.0 i Da Vinci 2.0 Duo wymagają przeniesienia do drukarki projektu za pomocą np. pendrive’a. Wersje 1.1 i 2.1 łączą się samodzielnie i bezprzewodowo z internetem i chmurą i mają od razu dostęp do bazy projektów. Wszystkie modele obsługują te same pliki w formatach STL, OBJ i autorskim 3W i współpracują z komputerami z systemami Windows od XP w górę i OS X od wersji 10.8 w górę.
Przyznam, że prezentuje się to całkiem nieźle i opanowanie druko3D wymaga mniej wiedzy o komputerach, niż podłączenie zwykłej drukarki pod komputer z Windows 98. Największa frajda przy drukarce 3D jest nie z drukowania gotowych projektów, a stworzeniu fizycznego przedmiotu zaprojektowanego własnoręcznie w sposób cyfrowy. Nie każdy ma jednak na tyle umiejętności, żeby zaprojektować coś od podstaw i dla takich osób XYZprinting szykuje drukarkę 3D połączoną z… trójwymiarowym skanerem.
Ciekawa dyskusja w internecie wywiązuje się też w związku ze zjawiskiem piractwa komputerowego w kontekście drukowania przestrzennego.
Nic tylko czekać, aż każdy w domu będzie miał drukarkę 3D, a po torrentach będą fruwać skopiowane projekty bez uiszczenia twórcy zapłaty. Nie trzeba ich nawet kraść z serwera - wystarczy zeskanować gotowy produkt i odnieść go do sprzedawcy. Zamiast iść do sklepy w celu podwędzenia sprzedawcy etui na iPhone’a będzie można też takie podprowadzić z sieci jak film, serial lub grę, a następnie wydrukować w domowym zaciszu...
Jasne, tutaj mocno koloryzuję, ale problem własności intelektualnej w sieci, gdzie świat wirtualny (plik z projektem) miesza się z realnym (trójwymiarowy wydruk) jest poważny. Przedstawicielowi firmy XYZ zadałem zresztą pytanie, czy np. firmy produkujące plastikowe zabawki, nie są zaniepokojone rozwojem firm oferujących drukarki 3D w przystępnych cenach.
Co prawda na razie technologia nie jest na tyle zaawansowana, żeby opłacalne było dla użytkownika wydrukowanie dla dzieciaka nowego zestawu klocków Lego zamiast wybrania się po pudełko do sklepu, ale co będzie za 5, 10, 15 lat?
Trudno przewidzieć, ale już teraz warto zadawać sobie te trudne pytania. Jak na razie firma ma ambicję zaistnieć w Europie, a drukarki da Vinci od XYZprinting trafią do sprzedaży na Starym Kontynencie, w tym w Polsce, jeszcze w tym miesiąc - a przynajmniej taki jest plan. Firma planuje na europejskim rynku rozprowadzić 6 tysięcy egzemplarzy da Vinci do końca roku - nie udało mi się jednak uzyskać informacji, jaki procent z tego ma w założeniach trafić do Polski.
Drukarki XYZprinting wyglądają na sensowną ofertę. 599 euro to w końcu tyle samo, co zaprezentowany wczoraj iPhone 6! Koszt wydrukowania pojedynczego przedmiotu też nie jest ogromny, a modele są zdumiewająco lekkie jak na swoje gabaryty. Taki Pałac Kultury, jak na zamieszczonym we wpisie zdjęciu, to w przeliczeniu na ilość zużytego materiału koszt w okolicy dolara.
Temat jest ciekawy i z pewnością nie należy też tego rynku ignorować. Jeszcze nie tak dawno temu ludzkość nawet nie marzyła o tym, że będzie w stanie zapełnić kartę papieru w domu inaczej niż własnoręcznym atramentem. Dzisiaj drukarki są tańsze niż kartridże. Ciekawe czy za dekadę w każdym domu nie będzie gościł sprzęt XYZprinting lub jednego z wielu innych licznych startupów zajmujących się produkcją takich maszyn.