Emberlight sprawi, że nawet zwykła żarówka stanie się "smart"
Do tej pory korzystanie z inteligentnych żarówek wiązało się z dużymi kosztami. Koszt jednej takiej lampki wynosił od kilkudziesięciu do ponad stu dolarów, a co za tym idzie, uszkodzenie jej (lub kilku z nich) wiązało się ze sporym kosztem. Może to raz na zawsze zmienić emberlight - wynalazek, który pojawił się na serwisie Kickstarter.
Emberlight jest nakładką, która sprawia, że najzwyklejsza żarówka stanie się inteligentnym gadżetem. Gwint tej nakładki wygląda na taki sam jak w przypadku zwykłej żarówki E27. Oznacza to, że będzie pasować do większości lamp i żyrandoli. Następnie wystarczy do niej wkręcić żarówkę i sparować wszystkie nakładki za pomocą urządzenia mobilnego. Dzięki temu możliwe będzie zdalne sterowanie światłem: włączanie i wyłączanie jednej lub wielu lampek, przygaszanie ich oraz ustawienie ich harmonogramu.
I właśnie ostatnia opcja jest tą, która do mnie najbardziej przemawia. Dzięki temu możliwe jest symulowanie naszej obecności w domu podczas dłuższego wyjazdu oraz ustawienie alarmu, który nie zbudzi nikogo, kto nie jest z nami w pokoju. Kuszącą propozycją jest też możliwość wyłączenia światła, gdy oddalimy się od domu. Ba, światła te będą mogły wyłączyć się wówczas automatycznie, by włączyć się same, gdy wykryją sygnał naszego smartfona.
Problem w tym, że wszystkie inteligentne żarówki mają podobne możliwości
A jeśli nie mają, wprowadzenie takich funkcji do oprogramowania to dla programistów bardzo małe piwo. Jedyną wyraźną zaletą tego typu żarówek jest fakt, że do raz kupionej nakładki będziemy mogli wkładać zwykłe, o wiele tańsze żarówki. Jednak ta możliwość staje się z każdą chwilą coraz mniej użyteczna, gdyż same inteligentne żarówki tanieją w zastraszającym tempie. Niecały miesiąc temu General Electric zapowiedział stworzenie rodziny żarówek, z których najtańsze będą kosztować zaledwie 15 dol.
Twórcy emberlight chcą, by za ich gadżet zapłacić cztery razy więcej. Czy jest to dobra cena? Z jednej strony tak, ponieważ większy wydatek prędzej czy później się zwróci. Poniesiony koszt będzie jeszcze bardziej uzasadniony, jeśli mieszkamy w bloku ze słabą instalacją elektryczną, która powoduje przepalanie żarówek. Taka nakładka wytrzyma ewentualne zniszczenie żarówki i dzięki temu możliwe będzie bardziej opłacalna.
Jak widać, istnieje pewnie nisza, którą może zainteresować ten produkt
Mimo to uważam, że twórcy emberlight powinni produkować coś innego niż elektroniczne gadżety. A nawet jeśli, to nie tylko! Podejrzewam, że istnieje większy popyt na tego typu rozwiązania montowane bezpośrednio w instalacji elektrycznej. W ten sposób udałoby się nie tylko uniknąć problemu niezbyt estetycznego wyglądu (w końcu nakładka też ma spore wymiary), ale też wynikających z niego problemów z kompatybilnością.
W końcu jeśli lampka będzie zaprojektowana tak, by mieściła żarówkę „na styk”, nie umieścimy w niej wspomnianej nakładki. Wówczas konieczne będzie kupowanie podobnego urządzenia, ale sterującego prądem wychodzącym z gniazdka elektrycznego. A co, jeśli nakładka nie wejdzie do żyrandola?
Wszystkie te problemy zostałyby rozwiązane, gdyby pomysł ten był dostępny nie tylko w formie nakładki, ale instalacji zintegrowanej z budynkiem.
Dlatego po cichu popieram emberlight, ale ze względu na spadające ceny żarówek nie wróżę mu szczególnego sukcesu. Mam jednak nadzieję, że rozwiązanie to podpatrzą projektanci budynków oraz instalacji elektrycznych, a następnie zintegrują je w budynkach. W ten sposób znacznie ulepszą wszystkie nowe mieszkania oraz domy i bardzo niskim kosztem sprawią, że będą bardziej „smart”.