REKLAMA

Milczą o niej media, konsumenci nie znają jej marki, lecz ta brytyjska firma obecna jest w 90% smartfonach i tabletach

O tej firmie jest relatywnie cicho, mimo iż to - nie waham się użyć tego terminu - najważniejszy aktualnie podmiot na rynku mobilnym. Jego produkty są dostępne nie tylko w zdecydowanej większości smartfonów i tabletów aktualnie dostępnych w sprzedaży, ale także w coraz większej liczbie innych urządzeń komputerowych podłączonych do internetu. O kim mowa? O brytyjskiej spółce ARM.

ARM - milczą o nim media, mimo iż obecny jest w 90% smartfonów i tabletów
REKLAMA

ARM, mimo iż jego mikrochipy obecne są w każdym iPhonie, iPadzie, Samsungu Galaxy i innych HTC, czy Nokiach, pozostaje nieco w cieniu graczy, którzy korzystają z jego rozwiązań. Mowa chociażby o Qualcommie, który swoją potęgę zbudował właśnie na mikrochipach ARM, które składa w gotowe rozwiązania do zaimplementowania w urządzeniach mobilnych. ARM jest licencjodawcą dla - uwaga uwaga - 960 podmiotów, z których 410 to kontrakty podpisane od 2010 r., czyli od wybuchu prawdziwego boomu na smartfony i tablety.

REKLAMA
pobrane

ARM pozostaje relatywnie małą firmą jak na skalę swojej działalności. W opublikowanym kilka dni temu raporcie finansowym za ostatni kwartał ubiegłego wieku dowiadujemy się, że trzymiesięczne przychody wyniosły zaledwie 164,2 mln dol. (wzrost o 19,2% w ciągu roku). W całym 2012 r. obroty ARM wyniosły jedynie 410 mln dol. Kapitalizacja firmy na giełdzie wynosi ok 20 mld dol., co jest śmiesznie niską wyceną w porównaniu chociażby do ponad 700 miliardowego Apple'a, który przecież korzysta z rozwiązań Brytyjczyków.

Jednak mimo to, przyszłość ARM-a rysuje się w kolorowych barwach, bo świat jest dopiero u progu prawdziwej rewolucji związanej z "internet of things". Wkrótce większość sprzętów domowego użytku będzie urządzeniem podpiętym do sieci i ekosystemu mobilnego, a to dla ARM-a oznacza, że jego mikrochipy będą pojawiać się w lodówkach, pralkach, ekspresach do kawy, czy aparatach fotograficznych, nie wspominając o rewolucji telewizyjnej związanej z jednej strony ze Smart TV, a z drugiej top-set-boksami podłączanymi do odbiorników telewizyjnych - one też wszystkie działają na podstawie technologii ARM.

Czemu ARM jest dziś zaledwie ułamkiem tego, co jego potężny rywal Intel? W większości przypadków licencja na mikrochip ARM nie przekracza bowiem ceny 1 - 2 dol. na jednym urządzeniu, co w porównaniu do praktyk stosowanych przez Intela na rynku PC jest śmiesznie niską stawką. To oznacza, że brytyjska firma powiela schemat działania biznesowego stosowanego w sieci przez Amazon, czyli operuje na bardzo niskich marżach w celu zdobycia jak największej części rynku w ujęciu ilościowym. To chyba dobra strategia - jeśli powiedzmy Samsung jest zadowolonym klientem ARM-a stosując jego mikrochipy we własnych smartfonach, to wrzuca je także do telewizorów, lodówek, czy innych sprzętów nowego smart AGD.

REKLAMA

Intel oczywiście nie zamierza oddawać pola brytyjskiemu rywalowi i sam pompuje gigantyczne pieniądze w rozwój swoich własnych mikrochipów mobilnych. Przez długi czas amerykański gigant nie miał produktu, który byłby w stanie konkurować z ARM-em na bardzo specyficznym polu mikrochipów do urządzeń mobilnych, które charakteryzują się niskim poborem mocy. Wprawdzie na rynku pojawiają się już pierwsze smartfony z technologią Intela, które przy okazji zbierają całkiem dobre recenzje, ale warto zauważyć, że chipy Intela nie pojawiają się w najbardziej znanych markach smartfonów tj. iPhone, Samsung Galaxy, HTC One, czy Nokia Lumia, lecz w Motoroli, ZTE, czy Lenovo.

Dziwne, że o ARM-ie w mediach w zasadzie w ogóle nie słychać. Ta brytyjska firma wydaje się najważniejszym technologicznym podmiotem na rynku z realnymi perspektywami na gigantyczny wręcz sukces, a mało który użytkownik nowoczesnych urządzeń komputerowych zna w ogóle jej markę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA