REKLAMA

Polacy jadalnym robakom mówią: nie, dziękuję. Na to się jednak skuszą

Żywność przyszłości wyjdzie z laboratorium – a przynajmniej ochotę na takie pożywienie będzie miało więcej Polaków. Badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu wskazują, co przeszkadza Polakom w diecie, której bazą będą choćby sproszkowane robaki.

Polacy jadalnym robakom mówią: nie, dziękuję. Na to się jednak skuszą
REKLAMA

Zielone światło, które Komisja Europejska dała takim produktom, oburzyło wielu. Pod koniec stycznia zatwierdzono, że proszek z całych larw Tenebrio molitor (mącznik młynarek) będzie mógł być wykorzystany w żywności.

REKLAMA

Konkretnie będziemy mogli znaleźć go w chlebie i bułkach, ciastach oraz ciastkach, produktach na bazie makaronu, przetworzonych produktach z ziemniaków, serach i produktach z serów czy musach owocowych i warzywnych.

Jeśli zdarza wam się ciągle przeglądać media społecznościowe, doskonale zdajecie sobie sprawę, że tym dodatkiem straszy wiele osób, doszukując się w produkcie wielkiego spisku. Nie do końca potrzebnie, bo jak zwraca się od dawna uwagę, owady są tańszym i zwyczajnie wydajniejszym sposobem na pozyskanie dużej zawartości białka.

Polacy nie są jednak chętni. Na razie?

Tak przynajmniej wynika z badań przeprowadzonych przez badaczy z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Jak informuje PAP, jedynie 28 proc. z przeszło 1,5 tys. przepytanych stwierdziło gotowość do kupna produktu zawierającego owady.

Dla porównania 54 proc. nie ma nic przeciwko mięsu hodowanemu komórkowo. Dominika Sikora, doktorantka Zakładu Medycyny Środowiskowej, zauważa dość zaskakujący fakt – odsetek osób na tak jest „relatywnie wysoki”, skoro „produkty tego typu nie zostały jeszcze wprowadzone na rynek europejski”. Paradoks: coś, co zostało sprawdzone i zatwierdzone, cieszy się mniejszym zaufaniem niż coś, czego na szeroką skalę nie ma.

Łatwo to jednak wytłumaczyć. Owady po prostu źle się nam kojarzą i jedzenie ich w naszej kulturze nie jest czymś, z czym się spotykamy. Raczej wręcz przeciwnie: od wielu owadów wolimy się odpędzić. Dlatego też wizja delektowania się nimi jest przekroczeniem pewnego tabu.

W przypadku mięsa pewne obawy też są i dotyczą bezpieczeństwa.

Powinno być to wskazówką dla regulatorów, wprowadzających w przyszłości takie mięso na rynki. Nawet jeżeli Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności dokona szczegółowej analizy takiego mięsa pod różnym względem, konieczne będzie odpowiednie, przejrzyste i zrozumiałe zakomunikowanie tego konsumentom. Podobnie jak wyjaśnienie samego procesu produkcyjnego. To ważne, bo przecież nowe produkty naturalnie budzą niepewność i obawy. Sama autoryzacja nie wystarczy - kluczowy jest transparentny dialog z konsumentami.

Nie oznacza to jednak, że mimo niechęci produkty wykorzystujące sproszkowane owady się nie przyjmą. Czego oczy nie widzą, tego żołądkowi nie żal.

- Wiele produktów może być wzbogaconych białkiem owadzim, np. makarony, batoniki, pieczywo, wypieki czy odżywki dla sportowców. W takiej formie ich spożycie może być łatwiejsze do zaakceptowania i jednocześnie przynosić korzyści żywieniowe – zaznacza w rozmowie z PAP Sikora.

Z badań poznańskich naukowców wynika również, że znacznie większą akceptację dla mięsa komórkowego wyrażają mięsożercy. Niby to naturalne – mięso to mięso – ale jest powód, dla którego wegetarianie i weganie mogliby patrzeć na ten rodzaj mięsa pobłażliwie. Laboratoryjna produkcja może być szansą na to, by skończyć z zabijaniem zwierząt i wyniszczającą je hodowlą.

O innych ewentualnych zaletach mówił w rozmowie ze Spider’s Web+ Bartek Sabela, autor książki „Wędrówka tusz”.

- Mięso z laboratorium wcale nie będzie gorsze od tego pozyskiwanego od żyjącego zwierzęcia. Przeciwnie: może być lepszej jakości, bo będzie hodowane w sterylnych warunkach, nie będzie wymagało masowego stosowania antybiotyków, hormonów i szczepień.

Z kolei autorka książki "Sitopia. Jak jedzenie może ocalić świat", obawiała się, że w firmy tworzące nowe mięso inwestują bogacze z Doliny Krzemowej. Oznacza to, że ludzie, którzy już mają olbrzymi wpływ na nasze życie, za chwilę będą jeszcze decydowali o tym, co i jak jemy.

Jedno jest pewne – trzeba szukać alternatyw. Można nawet pomarzyć, jak Sabela w rozmowie ze Spider’s Web+:

Całkowite odejście od mięsa byłoby piękne, ale jest raczej mało realne. Wolę więc myśleć, że po prostu ogromną częścią diety nas wszystkich będą stanowiły produkty roślinne, a mięso takie czy inne będzie spożywane tak jak kiedyś, w niewielkich ilościach.

Świat bez mięsa byłby jednak lepszy, a dzięki temu my bylibyśmy po prostu lepszymi ludźmi – dodawał.

REKLAMA

Więcej o przyszłości jedzenia przeczytasz na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-13T10:00:01+01:00
Aktualizacja: 2025-03-12T11:46:25+01:00
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA