Nie uwierzycie, gracze kochają mikrotransakcje. Nie da się inaczej wytłumaczyć finansów Electronic Arts
Duża i głośna część społeczności graczy od lat ostro krytykuje wydawców gier, którzy dwoją się i troją, by zarobić na nas więcej niż tylko za sprzedaż licencji. A przecież wyraźnie to odpowiedź na popyt – liczby nie kłamią.
Skórki, naklejki, dodatkowe treści, dodatkowe kostiumy, wirtualna waluta… istnieje bardzo wiele sposobów na dalszy zarobek na graczu, który już grę nabył. Niemal większość dużych wydawnictw gier tworzy dla swoich sztandarowych marek dodatkowe opcjonalne elementy, które gracze mogą sobie dokupić. Często też możemy kupować za realne pieniądze wirtualną walutę do gry.
Tego rodzaju praktyki od lat są krytykowane przez dużą część graczy, którym wyraźnie nie odpowiada chęć maksymalizacji zysków przez wydatki. Krytyce trudno się dziwić: niektórzy twórcy są tak bezczelni, że stosują podejście potocznie określane jako pay to win – czyli że dopóki gracz nie doinwestuje w grę, ma małe szanse na zwycięstwo i dobrą zabawę. Nie brakuje jednak i sytuacji, w których dodatki są tworzone tylko po to, by ułatwić graczom wspieranie twórców ich ulubionej gry i które mają charakter głównie kosmetyczny. Ogólna percepcja zjawiska wydaje się być jednak negatywna.
Nie dziwię się Electronic Arts, że tylko w ograniczonym stopniu słucha krytyki. Wydawnictwo woli robić swoje i skupić się na swoich milczących i zadowolonych klientach.
EA opublikował właśnie swoje ostatnie sprawozdanie dla inwestorów. Wynika z niego, że firma odnotowała 1,46 mld dol. przychodu za miniony kwartał. A teraz zgadnijcie ile z tej kwoty to wpływy z usług, gdzie jako usługa EA rozumie zarówno EA Access i Origin, jak i FIFA Ultimate Team czy Apex Legends.
Otóż jest to 1,1 mld dol. Grubo ponad połowę.
Gracz wydali więc w ramach mikrotransakcji znacznie, znacznie więcej niż na same gry. Bez wątpienia byli do tego zachęcani, ale również bez wątpienia nie byli do tego zmuszani. Trudno się też dziwić, że największe nadchodzące premiery EA aż proszą się o dodatki do kupienia i na pewno też to zaoferują. Do nadciągających tytułów wszak należą Star Wars: Squadrons, UFC 4, FIFA 21 i NHL 21.
Z innych ciekawych wieści: mocna pozycja The Sims 4.
Z The Sims 4 bawi się już ponad 30 mln graczy. Electronic Arts zwróciło też uwagę, że 52 proc. wydawanych przez niego gier na konsole zostało nabytych cyfrowo. Rośnie też liczba użytkowników usług Access i Origin, choć nie poznaliśmy dokładnych liczb.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.