Chrome OS i Chromebook od Samsunga kompletnie subiektywnie
Mam bardzo mieszane uczucia odnośnie Chromebooka od Samsunga, jak i samego systemu Chrome OS. Na CES-ie Samsung zaprezentował nowe urządzenia, zarówno Chromebooka, czyli netbooka z systemem od Google’a, i Chromeboksa, czyli swoistego nettopa. Wszystko w dość wysokich cenach. Ja od kilku dni mam okazję używać pierwszej generacji Chromebooka, i choć jestem wielką fanką chmury, to muszę powiedzieć, że Chrome OS to nie jest jeszcze pełnoprawny produkt, który ma szansę zagościć na rynku konsumenta masowego. Choć Chromebook ma sporo zalet, to w obecnej cenie i formie nie ma sensu.
Nowe Chromebooki i Chromebox – pomysł dobry, cena zła
Ku zaskoczeniu wszystkich, pomimo raczej umiarkowanego (mówiąc delikatnie) sukcesu laptopów z systemem Chrome, Samsung podczas tegorocznego CES zaprezentował światu nie tylko nowy komputer przenośny z tym OS, będący naturalnym następcą swojego pierwowzoru, ale również coś, czego można się było spodziewać jeszcze mniej – komputer stacjonarny (choć w wersji mini). Teoretycznie żadnemu z tych urządzeń niczego nie brakuje – wyglądają efektownie, mają parametry wystarczające do płynnej pracy z autorskim system Google, Chromebook posiada przy tym możliwość obsługi sieci 3G, a Chromebox jest na tyle mały, że znajdzie się dla niego miejsce praktycznie w każdym miejscu – i na biurku, pełniąc wtedy rolę normalnego komputera i przy telewizorze, będąc go w stanie tym samym wzbogacić o funkcje „Smart”.
Recenzja: Acer Aspire S3 – taniej, ale czy dobrze?
Ultrabook tu, ultrabook tam – każda licząca się firma produkująca komputery musi mieć w swojej ofercie przynajmniej jeden model, który można w ten sposób określić, a jeśli zdarzy się tak, że jeszcze nie jest on dostępny w sprzedaży, najprawdopodobniej jego premiera będzie miała miejsce w najbliższej przyszłości. Jednym z najszybszych graczy na rynku był Acer, który jako pierwszy zaprezentował światu swoją wizję ultrabooka – Aspire S3.
Recenzja: Lenovo U300s – ultrabook prawie kompletny
Cel ultrabooków jest prosty – dominacja. Przy projekcie rozwijanym przez Intela z praktycznie wszystkimi największymi producentami PC nie ma miejsca na żadne wątpliwości – ultralekkie i ultrawydajne laptopy mają w przyszłości stanowić o istocie wszystkich komputerów przenośnych. Na chwilę obecną nie widać jeszcze wprawdzie gigantycznego zainteresowania klientów, ale nie powinno to chyba nikogo dziwić – urządzenia są stosunkowo nowe i nieznane, ich ceny nadal można umiejscowić raczej w okolicach „wyższej klasy średniej”, a część z potencjalnych właścicieli może po prostu nie odczuwać potrzeby ich posiadania. Wszystko jednak zmienia się w momencie, kiedy weźmiemy ultrabooka do ręki lub popracujemy z nim kilka-kilkanaście dni, w ciągu których prawdopodobnie nabierzemy trwałego wstrętu do zwykłych, grubych laptopów.
Po informacji, że Dell wycofuje się z produkcji netbooków czy wcześniejszej o tym, że Acer planuje poważnie ograniczyć asortyment i że ucierpią na tym najtańsze urządzenia (czyli netbooki), na te małe komputerki posypał się grad krytyki. Kolejny raz. Zewsząd dobiegają opinie, że netbooki były od początku nietrafione, że nie miały racji bytu i że to tablety są ich zabójcą. To wszystko nieprawda, bo zapomina się, kiedy netbooki trafiły do sprzedaży, że swojego czasu były bardzo popularnymi urządzeniami i że dzięki ich istnieniu słowo “komputer osobisty” mocno się upowszechniło. To, że teraz znikną, nie ma najmniejszego związku z ich przeszłą przydatnością.
Acer chce zmienić wizerunek – w najlepszym możliwym momencie
CEO Acera, podczas jednego z ostatnich wywiadów stwierdził coś, co być może nie jest zbyt wielkim odkryciem, ale sygnalizuje niemal całkowitą zmianę podejścia rynku. Kojarzony do tej pory przede wszystkim z niezbyt drogimi (żeby nie powiedzieć wręcz: tanimi) komputerami z niższej półki producent, od dwóch kwartałów ponoszący straty, zamierza przynajmniej częściowo zrezygnować z produkcji „tandety” i zająć się głównie sektorem, który będzie mu w stanie przynieść realne zyski. Brzmi to oczywiście niezbyt odkrywczo, ale prawdę mówiąc takie deklaracje złożone wcześniej nie miałyby większych szans na pokrycie.
AMD wesprze Androida na PC i… stworzy konkurencję dla Chromebooków?
Próby stworzenia wersji Androida pracujących poprawnie na procesorach z serii x86 nie są niczym nowym. Udało się to już Intelowi przy Androidzie 2.3.7, a niedawno udostępnione i wspierane przez AMD jest wydanie najnowsze – 4.0 Ice Cream Sandwich. Obydwu firmom przyświeca jednak zupełnie inny cel – podczas gdy Intel zamierza dostosować do systemu operacyjnego Google swoje produkty, poszerzając tym samym ofertę urządzeń z procesorem Atom o tablety i smartfony z Androidem, AMD podchodzi do idei „Android dla wszystkich” o wiele bardziej dosłownie, docelowo planując, aby OS ten był w stanie pracować na praktycznie każdym sprzęcie – od telefonu, przez tablety, aż po zwykłe komputery.
Chromebook jako mobilna konsola do gier? Wszystko na to wskazuje!
Chromebooki, póki co, nie odnoszą sukcesu, na jaki liczyło Google. Według źródeł portalu Digitimes, Acer od momentu premiery do lipca sprzedał… pięć tysięcy netbooków z Chrome OS. Samsung, tu cytując Digitimes, „jeszcze mniej”. Google ma jednak nowy, jeszcze bardziej przewrotny pomysł.
Ultrabooki za mniej niż 2000zł? Już wkrótce może to być możliwe
O ultrabookach można powiedzieć wiele dobrego – dzięki niewielkim wymiarom i małej masie zasługują na miano ultra-mobilnych, a dzięki dobrym podzespołom mogą (o ile nie przeszkadza nam stosunkowo mały ekran) z powodzeniem zastąpić w większości sytuacji normalnego laptopa lub nawet komputer stacjonarny. Powinniśmy się wręcz spodziewać, że za kilka lat tego typu urządzenia ostatecznie wyprą w większości przypadków swoich dużych odpowiedników. Na razie jednak sprzedaży ultrabooków nie można zaliczyć do specjalnie udanej i raczej trudno się temu dziwić – kosztują one więcej niż spora część dostępnych obecnie na rynku komputerów zarówno, jeśli chodzi o dotychczas najpopularniejsze ultra-przenośne (netbooki) czy nawet podobny do ultrabooków Macbook Air. Prezes Acer’a zdradził dziś jednak, jakie są plany zmian cen urządzeń z tej kategorii w ciągu najbliższych dwóch lat i trzeba przyznać, że zapowiada się to naprawdę rewelacyjnie.
Rynek komputerów stacjonarnych, laptopów, netbooków i innych ich „klasycznych” odmian w Europie zachodniej, w przeciwieństwie do rynku światowego, ma się mizernie, żeby nie powiedzieć wręcz: słabo. Pomimo tego, że cała branża zanotowała na wszystkich kontynentach w ostatnim kwartale wzrost o niecałe 5%, Europejczycy byli o wiele mniej skłonni do zakupu produktów, które można odnaleźć praktycznie w każdym gospodarstwie, generując tym samym spadek w wysokości łącznej ponad 11% w stosunku do analogicznego okresu w poprzednim roku. W dogonieniu wyników sprzed 12 miesięcy nie pomógł nawet przeważnie przychylny producentom i dystrybutorom okres powrotu do szkół, kiedy sprzedaż powinna niezależnie od wszystkiego przynajmniej odrobinę wzrosnąć. Okazuje się jednak, że nie jest aż tak tragicznie jak mogłoby się wydawać i w dalszym ciągu niektórzy z graczy pokazują, że można na tym rynku jeszcze sporo ugrać.