Hello, I?m a netbook
Redmond mówi: maki są drogie, mkey? W czasie szalejącego kryzysu kupują je tylko bogate snoby, mkey? Można być fajnym (wystarczająco fajnym, żeby jeździć europejskim samochodem i to nie jakimśtam europejskim samochodem, ale VW New Beetle Cabrio) i używać dwa razy tańszych pecetów, mkey? Po co przepłacać, mkey?
No właśnie, po co przepłacać? Nie liczy się nic poza ceną i wielkością ekranu (bo nieistotny jest nawet system operacyjny - zwróćcie uwagę, że słowo ?Vista? nie pada w tej reklamie ani razu - mimo, że zapłacił za nią Microsoft). Moc obliczeniowa i pojemność dysku są coraz mniej ważne, bo coraz więcej rzeczy robimy w okienku przeglądarki. Ceny komputerów spadają z roku na rok. Ostatnim hitem są w pełni sprawne laptopy za 300 dolarów - netbooki.
Skoro wydajność się nie liczy, czemu nie zbudować netbooka z 17-calowym ekranem? Albo stacjonarnego netbooka? Skoro nieistotny jest system (bo i tak najważniejsza jest przeglądarka), czemu nie pozbyć się Windows (który wraz ze spadającymi kosztami sprzętu stanowi coraz poważniejszy element ceny komputera) i nie zastąpić go Ubuntu / Androidem / WebOS? A razem z Windowsem, nie odesłać do muzeum architektury x86?
Coś, co przez lata brzmiało jak utopia, dziś wygląda coraz bardziej realnie.
Nie rozumiem tylko, jaki cel ma Microsoft w nakręcaniu tego wyścigu do cenowego dna. Już teraz jest zmuszony sprzedawać producentom netbooków Windows XP po promocyjnej cenie. Inaczej nie kupiliby licencji - nikt nie lubi dokładać do interesu, a marże w przypadku netbooków są śmiesznie małe.
No cóż, nie mój problem.
Aktualizacja: tak, MS przyzwyczaił się już chyba do myśli, że będzie musiał rozdawać netbookowego Windowsa prawie za darmo. Tylko co, jeśli netbooki urosną i przestaną być niszą, jak dzisiaj?