Life is Strange: Before the Storm to przełomowy punkt dla całej branży. Interaktywna produkcja udowadnia, że rynek gier wideo może zaadaptować gatunek czystego dramatu. Bez dodawania udziwnień w postaci nadprzyrodzonych zdolności, kosmitów czy kataklizmów. Ten tytuł robi więcej dla zatarcia różnic między filmem oraz grą niż dziesięć fotorealistycznych produkcji razem wziętych.
Finał Life is Strange to nóż w plecy. Jak można zepsuć tak kapitalną grę przygodową!
To była fantastyczna przygoda. Life is Strange nieoczekiwanie wyrosło na najlepszą grę przygodową tego roku, a może nawet kilku ostatnich lat. Tym bardziej nie potrafię przeboleć, jak nudne, banalne i nijakie jest zakończenie epizodycznej opowieści. Gdzie moje La Grande Finale?
Nowy epizod Life is Strange sponiewierał mną. Gra jest mocniejsza niż niejedna kampania społeczna
Najciekawsza gra przygodowa 2015 roku stała się jeszcze lepsza. Niedawno miała miejsce premiera czwartego odcinka Life is Strange. Nowy epizod do samego końca trzyma wysoki poziom, ale to jego początek, nie finał, zapamiętam do końca życia. Czuję się autentycznie sponiewierany.
Life is Strange to koronny reprezentant złotego okresu przygodówek – recenzja Spider’s Web
Jestem przekonany, że jeszcze kilka lat temu gra przygodowa o 18-letniej, zagubionej dziewczynie nie miałaby szans na solidny rynkowy debiut. Dzisiaj zderzenie Heavy Rain z The Walking Dead publikuje samo Square-Enix, z kolei gracze już nie mogą się doczekać kolejnych odcinków Life is Strange. Twórcy gier przygodowych bez dwóch zdań przeżywają drugi złoty okres w całej branży.