Na YouTube z imienia i nazwiska. Za coraz większy brak anonimowości dziękuję chamom
Ostatni weekend przyniósł w polskim internecie kontrowersje w sprawie filmów fikcyjnej postaci Grażyny Żarko. Kurz jeszcze nie opadł, a tymczasem Google wprowadza na YouTube dosyć istotną zmianę: przy dodawaniu komentarza lub filmu serwis poprosi o używanie swojego prawdziwego imienia i nazwiska skojarzonego z kontem Google+. Czy to koniec anonimowości w sieci? Nie, ale do tego od kilku lat wszystko zmierza w tym kierunku. Po trosze sami jesteśmy sobie winni.
Informacje z kart kredytowych w celach reklamowych - prywatność to bzdura?
Jesteśmy dopiero na początku rewolucji reklamowej. Prywatność w sieci i nie tylko zaczyna być pustym, nieaktualnym sloganem. Wszystko może być potencjalnym źródłem informacji o naszych przyzwyczajeniach i aktywnościach, które potem można wykorzystać do jeszcze sprawniejszego pozycjonowania reklam. Następne w kolejce są Visa i MasterCard, które chcą wejść w zyskowny rynek i proponuą wykorzystywanie informacji o zakupach dokonanych za pomocą kart kredytowych do lepszego targetowania reklam.
Młodzież w Internecie jest jak kierdel owiec... na pewno?
Dekonstrukcja. Obecnie modne słowo, głównie dzięki rozczłonkowaniu i sekcji zwłok kultury popularnej, jakie uprawiają np. Lady Gaga i Weird Al Yanković. Bardzo ładnie definiuje obecny stosunek społeczeństwa do ogólnie pojętej tradycji ustanawiania hierarchii, gdzie młodszy słucha starszego, a starszy przewodzi młodszemu jako ten Mojżesz albo Wolność, co wiedzie cały lud na barykady.
Wojna na temat konieczności używania prawdziwych nazwisk kontra pseudonimów rozgorzała na nowo dzięki Google Plus. Czy wymuszanie na użytkownikach podpisywania się jest fair? Czy naprawdę będzie to zapobiegać spamowaniu i niekulturalnemu zachowaniu? A może jest to po prostu sprytna sztuczka na wyciągnięcie od użytkowników danych osobowych? Raczej to ostatnie, bo używanie pseudonimu nie jest jednoznaczne z anonimowością. Nie jest i nigdy nie było, choć giganci próbują nam wmówić co innego.
Podaj prawdziwe dane, albo idź gdzie indziej - Google dołącza do Facebooka
Google ostatnio dostarcza aż nadto tematów do pisania. Mocna ofensywa i odświeżanie po kolei praktycznie każdej usługi pokazują, że Google chce jeszcze mocniej ugruntować pozycję lidera i dosięgnąć nowych dla siebie obszarów. Jednak o ile opinie są dotychczas pozytywne, to niektóre działania budzą wątpliwości. Głośna sprawa blokowania i kasowania profili z nieprawdziwymi danymi na Google+ odbija się echem i wywołuje kolejną dyskusję nad anonimowością w internecie. Bo na razie wychodzi na to, że Google oprócz przejęcia dużej części rynku społecznościowego chce przy okazji urzeczywistnić wizję podpisywania się wszędzie imieniem i nazwiskiem. I to Google jest pierwszym graczem, któremu może to się udać.
Nigdy dotąd nie istniało tak dużo danych opisujących zachowanie poszczególnych osób, i nigdy jeszcze te dane nie były tak łatwo dostępne. Czy to koniec prywatności?