Polacy nie wierzą w armię. Tylko tu wcale nie chodzi o wojsko
Odpowiedź na pytanie o stan polskiej armii raczej wcale nie zależy od suchej oceny naszego potencjału.
Jak informuje "Rzeczpospolita", według Polaków polskie wojsko jest dziś gorzej przygotowane do ewentualnej agresji ze strony Rosji niż jesienią 2024 r. Dobre opinie o armii spadły o ponad 10 pkt. proc. – wynika z sondażu IBRiS przeprowadzonego dla dziennika.
44,1 proc. badanych uważa, że polskie siły zbrojne są gotowe do obrony kraju w przypadku agresji ze strony Rosji. Odmienne zdanie ma jednak tylko niewiele mniej pytanych – 43,7 proc., a 12,2 proc. nie wie – pisze dziennik.
Co ciekawe i najważniejsze, armię pozytywnie oceniają niegłosujący i zwolennicy rządu. Negatywnie zaś wyborcy opozycji.
Największy optymizm panuje wśród mieszkańców dużych miast (51 proc.), zaś opinie krytyczne widoczne są wśród mieszkańców średnich miast (50 proc.). Dobrze postrzegają możliwości armii głównie osoby z wykształceniem podstawowym (56 proc.), a źle z wykształceniem wyższym (51 proc.) - czytamy w "Rzeczpospolitej"
To wręcz niesamowite, że ocena polskiej armii dzieli Polskę na pół
Niesamowite, ale raczej niezaskakujące. Rafał Gdak już jakiś czas temu zauważał, że świat podzielił się na wrogie obozy. Gdyby dziś przeprowadzić sondaż ws. miesiąca następującego po lipcu, pytani najpierw chcieliby się dowiedzieć, co odpowiedzieli tamci. Oni mówią, że sierpień? Naszym zdaniem wrzesień, mur beton, dam sobie rękę uciec.
Dość skomplikowana kwestia, jaką jest ocena gotowości do obrony przed Rosją, zależy od tego, czy lubimy rząd, czy nie. Oczywiście ma to sporo sensu. Jeżeli ufamy danym politykom, to czujemy się lepiej i wierzymy, że sprawdzą się w trudnej sytuacji, bo wcześniej zadbali o istotne kwestie. Jeśli tej wiary nam brakuje to możemy nie być co do tego przekonani – choć z drugiej strony i tak mimo wszystko daleki byłbym od stanowczych osądów. Może być przecież tak, że świetny rząd pokpi sprawę dotyczącą np. inwestycji w armię, a kiepski zaskoczy i wybrnie w nieprzewidywalnej sytuacji. To wszystko jest bardzo skomplikowane, ale w świecie zaciśniętych pięści detale muszą umknąć.
Gdyby nagle doszło do zmiany władzy, polska armia w oczach dzisiejszych krytyków zyskałaby na znaczeniu, z kolei aktualni zwolennicy doszukiwaliby się uchybień i zastanawiali się, gdzie tu są dociągnięcia, jak mówił klasyk.
- Osobiście uciekałbym od stwierdzenia, że jesteśmy przygotowani lub nieprzygotowani. Jesteśmy cały czas w procesie, które podejmujemy, żeby się przygotować. Proces ten nie ma w zasadzie końca – mówił Spider's Web dr Jacek Raubo, analityk zajmujący się problematyką bezpieczeństwa i obronności, wykładowca Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, analityk Defence24.
Zwracał uwagę, że wojna jest nieprzewidywalna. Owszem, na froncie pewnie tak, ale jak widać nie w sondażach – tu decydują polityczne emocje.
Czy jesteśmy gotowi do konfliktu zbrojnego?
Odpowiedź nie jest prosta i jednoznaczna, ale jedno jest pewne: Polska jest zdecydowanie bardziej przygotowana niż kiedykolwiek wcześniej w swojej współczesnej historii. Procesy modernizacyjne są w toku, sprzęt sukcesywnie trafia do jednostek, a liczebność wojska rośnie. Jesteśmy silnym ogniwem NATO i członkiem Unii Europejskiej, co stanowi najważniejsze gwarancje bezpieczeństwa – pisał Bogdan Stech.
Na tak ważne sprawy warto patrzeć z dystansem z jeszcze jednego powodu. Chłodna ocena sprawi, że nie damy się ponieść emocjom, gdy ktoś będzie próbował wykorzystać nadmierny optymizm albo wręcz przeciwnie, skorzystać na braku wiary i jeszcze bardziej będzie podkopywać zaufanie do państwowych instytucji i działań.
Przeczytaj także:
Zdjęcie główne: dom zara / Shutterstock
