Sklonował owcę - gigantkę. Zarabiał na myśliwych, którzy na nią polowali
Pamiętacie powieść Mary Shelley i jej stwora stworzonego ze zlepku różnych części ciała – okazuje się, że coś podobnego zdarzyło się w rzeczywistości, choć na mniejszą skalę. Mowa o ogromnej owcy, którą pewien hodowca z Montany postanowił sklonować. Eksperyment zakończył się dla niego bardzo nieprzyjemnie.
Od czasu sklonowania pierwszego zwierzęcia (owcy Dolly) minęło już 13 lat. Postanowiłem sprawdzić, czy przez ten czas zabieg klonowania dostępny jest już dla zwykłych ludzi, tęskniących za swoim utraconym pupilem. I czy ma to jakikolwiek sens.
O klonowaniu psów słyszę od dobrych dwóch lat. Specjalizują się w tym laboratoria z Korei Południowej, które wabią klientów z Europy. Tym razem pewna para z Wielkiej Brytanii wydała około 100 tys. dol. na sklonowanie swojego zmarłego boksera. Sprawa jest przełomem, bo udało się stworzyć nowego klona z tkanki zmarłego od 12 dni psa, choć wcześniej uważano, że to niemożliwe. Mnie intryguje jeszcze coś innego: co mówi o nas jako o społeczeństwie coraz większa chęć do klonowania psów?
Naukowcy kiedyś będą porównywani z szarlatanami. Już są. Nie ma w tym nic dziwnego. Jednak dzieje się tak, dlatego że czasem jako ludzkość jesteśmy głupi i nieczuli, i jak zwykle przedkładamy własną wygodę i emocje nad odpowiedzialność. Jak w przypadku psów, które zaczynamy klonować w nadziei, że zastąpią nam poprzednie psy. Genialne.
Czy Park Jurajski stanie się rzeczywistością? Odkryto skamielinę insekta z krwią w żołądku
Skąd naukowcy w Parku Jurajskim wzięli próbki DNA dinozaurów do sklonowania? Jak każdy pamięta z tego znakomitego filmu, pobrali ją z krwi, którą wcześniej opił się komar, zachowany w kropli bursztynu. W momencie tworzenia pierwszego filmu na podstawie scenariusza Michaela Chrichtona była to zwykła fantazja. Czy teraz jest inaczej? Czy mamy szansę odtworzyć żywego osobnika wymarłego gatunku na podstawie zachowanych próbek krwi?
Wilk workowaty, thylacine, tygrys tasmański, wilk tasmański – to jedno i to samo zwierzę, największy znany torbacz z Australii, Tasmanii i Nowej Gwinei. Z tym wspaniałym, intrygującym zwierzęciem jest jeden problem – już go nie ma. Może jednak powrócić, wszystko dzięki zapędom cywilizacji do zmiany biegu historii. Czasem nawet natury.