17.10.2019

Oto najszybciej przyspieszające samochody w swoich segmentach. Nie próbujcie tego w domu

Jako kilkuletnie dzieciaki fascynowaliśmy się prędkością maksymalną samochodów. Po latach okazuje się jednak, że na co dzień ważniejsze jest przyspieszenie. Dziś sprawdzimy, które samochody w poszczególnych klasach oferują najkrótszy sprint do 100 km/h.

Na wstępie krótkie wyjaśnienie: w tym przeglądzie nie uwzględniliśmy super-samochodów od Ferrari czy Lamborghini ani podobnych marek, których na co dzień się w Polsce nie widuje, typu Pagani. Zestawienie obejmuje więc tylko te pozostałe, względnie normalne auta, pomijając oczywiście niebotyczne moce silników wielu modeli.

Najszybsze samochody miejskie

Zaczynamy od najmniejszych i najsłabszych zawodników. Jest tu jednak kilku kandydatów, którzy swoich osiągów się wcale wstydzić nie muszą. Do tych najbardziej oczywistych należą Volkswagen Polo GTI (6,7 s do 100 km/h) i Ford Fiesta ST (6,5 s), ale równie groźnym konkurentem jest choćby wiekowy już Abarth 595 w najmocniejszych, 180-konnych wersjach (np. esseesse lub Rivale) – on też potrafi przyspieszyć do „setki” w 6,7 s.

Może i wygląda pociesznie, ale jest też szybszy niż mogłoby się wydawać.

Nie ma jednak mocnych na Mini. Już zwykłe Coopery są szybkie (ok. 6,5 s, zależnie od wersji), a 231-konne wersje John Cooper Works potrafią „zejść” nawet do 6,1 s (w przypadku 3-drzwiowego hatchbacka). Ale to jeszcze nic – model Clubman dostępny jest w wersji o mocy… 306 KM, co pozwala na katapultowanie się do 100 km/h w zaledwie 4,9 s, w czym wydatnie pomaga napęd na obie osie All4. Lepiej w tym segmencie się już nie da, ale ma to niestety swoją cenę – zakup Clubmana John Cooper Works All4 uszczupli nasze konto o 169 900 zł. To tyle, co dwie Fiesty ST… Niedługo do oferty powinna na szczęście dołączyć odrobinę tańsza wersja, oparta na 3-drzwiowym Cooperze – w sieci są już jej pierwsze zdjęcia.

Najszybsze samochody kompaktowe

Tutaj zaczyna się już robić bardzo ciekawie. Okazuje się bowiem, że moce na poziomie 250-300 KM i przyspieszenie do 100 km/h w mniej niż 6 s nie wystarczą, by zająć miejsce na podium. Skreśla to więc takie modele jak choćby Hondę Civic Type-R czy nowego Forda Focusa ST.

Wobec powyższego, trzeba zwrócić uwagę na całkiem liczną grupę modeli, które załatwiają kwestię sprintu w mniej niż 5 s. Wszystkie bez wyjątku łączą dwie kwestie: po pierwsze mają napęd na obie osie, a po drugie pod maskami pracują tu 2-litrowe silniki z turbodoładowaniem.

Zaczynamy od Seata Leona Cupry ST 4Motion – 300-konnego kombi, które jest w stanie przyspieszyć do „setki” w 4,9 s. Trzeba uważać, by nie wybrać wersji z napędem na przednią oś – będzie ona potrzebowała 6 s do wykonania tego samego zadania.

Dalej w blokach startowych oczekuje nowe BMW M135i xDrive. 306 KM i 8-biegowa przekładnia automatyczna wystarczają, by osiągnąć 100 km/h w 4,8 s. To jednak i tak o 0,1 s dłużej niż w Mercedesie A 35 AMG o tej samej mocy i 300-konnym Volkswagenie Golfie R. 4,7 s na przyspieszenie do 100 km/h potrzebuje również Audi S3.

Wygląda na to, że trzeba pójść jeszcze wyżej – tam, gdzie na placu boju pozostają w zasadzie tylko Audi i Mercedes. Pierwsze oferuje 5-cylindrowy model RS3, który po zaprzęgnięciu do pracy swoich 400 KM wykona sprint w 4,1 s. Mercedes uprzejmie klaszcze, po czym na tor wysyła kompaktowe monstrum – 421-konną A-klasę w wersji 45 S AMG. Tutaj „setkę” na prędkościomierzu zobaczymy już po równych 4 sekundach, podobnie zresztą jak w CLA 45 S AMG.

Innymi słowy, bez kwot rzędu 250-270 tys. zł nie ma co podchodzić do najmocniejszych kompaktów na rynku. O dziwo pachnący świeżością Mercedes jest tu nieco tańszy od Audi – A 45 S AMG kosztuje 256 600 zł bez dodatków, podczas gdy schodzące z rynku RS3 – co najmniej 265 700 zł.

Najszybsze samochody klasy średniej

Jak można się było spodziewać, ten segment – podobnie zresztą jak klasa wyższa – to domena niemieckich marek premium, choć jest i wyjątek, do którego za chwilę dojdziemy. Konkurencja jest w tym segmencie zacięta – z wynikami w rodzaju 4,8 s (np. Audi S4) czy 4,7 s (Volvo S60 T8) nie ma co szukać miejsca w klasowej czołówce. Żeby tu zaistnieć, trzeba oferować znacznie więce… mniej. Zdecydowanie mniej!

Z aut niemieckich można tu wyróżnić BMW M340i xDrive (4,4 s), Audi RS4 Avant (4,1 s) oraz Mercedesy-AMG C 63 i C 63 S (potrzebujące na przyspieszenie do 100 km/h, odpowiednio, 4,1 i 4,0 s). To jednak i tak za mało, by pokonać Alfę Romeo Giulię QV, której 2,9-litrowe V6 skonstruowane wspólnie z Ferrari pozwala na sprint w zaledwie 3,9 s. Z prędkością maksymalną na poziomie 307 km/h jest to zresztą także najszybsze auto w tym segmencie, a przy tym nie aż tak okrutnie drogie. 510-konna Giulia kosztuje bowiem 386 800 zł – o 25 tys. zł mniej niż Audi chce za swoje RS4 oraz o 62,5 tys. zł mniej niż Mercedes żąda za C 63 S.

Jest jeszcze kwestia nowego BMW M3. Auto ma spore szanse, by wyprzedzić wskazane wyżej propozycje. Aktualnie tego modelu nie ma w ofercie, ale jego bliski krewniak – M4 – potrzebuje na przyspieszenie do 100 km/h od 4,1 do 4,6 s, zależnie od rodzaju skrzyni biegów (jest dostępna przekładnia manualna!) i nadwozia (coupe lub kabriolet).

W tym wszystkim jest jednak pewien kłopot. Tak się bowiem składa, że dostępna już w Polsce za 283 tys. zł Tesla Model 3 Performance bije Alfę o całe pół sekundy. 3,4 s do setki to rekord tego segmentu, a auto elektryczne z łatwością pokonuje spalinowych rywali.

Najszybsze samochody klasy wyższej i luksusowej

To jest w sumie całkiem ciekawe, że jedne z najbardziej dynamicznych aut na rynku są zarazem jednymi z największych i najcięższych. Ale tabele danych technicznych nie kłamią – w tym segmencie znajdziemy wyjątkowo dużo modeli, które schodzą poniżej 4 s w sprincie do setki. Na wszystko to, co potrzebuje więcej czasu na przyspieszenie do 100 km/h w tego typu przeglądzie rynku w zasadzie nie warto zawracać sobie głowy, bo to… nic specjalnego. Skoro mamy to wyjaśnione, to zapraszam serdecznie do Klubu 3 sekund.

Zacznijmy znowu od BMW, które ma tu aż trzech reprezentantów, w tym nowe i wyjątkowo atrakcyjne Gran Coupe serii 8, M5 oraz topową serię 7. Pierwsze z tych aut możemy kupić m.in. w wersji M850i xDrive, która załatwia sprawę w 3,9 s, ale lada moment do salonów powinna wjechać mocarna wersja M8. Będzie ona potrzebować na wykonanie tego samego zadania zaledwie 3,3 lub 3,2 s (w wersji Competition). To nawet odrobinę szybciej niż tak samo mocne (600 lub 625 KM) BMW M5, które każe kierowcy czekać na odpowiednią wartość na prędkościomierzu o 0,1 s dłużej w obu wersjach.

No dobra, muszę to przyznać: seria 8 Gran Coupe jest najładniejszym BMW od lat.

Na podobnym poziomie stoją Mercedesy. Klasa E 63 S AMG przyspiesza do 100 km/h w 3,4 s, podobnie jak Mercedes-AMG GT 4-door Coupe. Tyle że ten drugi model też jest dostępny w wariancie S, który jest w stanie wyrównać wynik BMW M8 Competition, czyli 3,2 s. Nie warto też skreślać klasy S, która pomimo faktu, że w wersji 63 AMG jest dostępna tylko z długim rozstawem osi, to osiąga „setkę” w tempie, które nadal zasługuje na miano rakietowego. Mowa konkretnie o 3,5 s. To… o 0,1 s szybciej niż w nowych Audi RS6 Avant i RS7 Sportback. Wspomniane wcześniej BMW M760Li xDrive nie zbliża się do tych wyników, oferując nieco gorsze (choć nadal imponujące) 3,8 s.

Może nie tak ładny jak wariant 2-drzwiowy, ale zdecydowanie szybszy w sprincie.

Zdaję sobie jednak sprawę, że czekacie na Porsche. Ale jeśli jesteście w grupie fanów silników spalinowych, mam złą wiadomość: Porsche Panamera Turbo S E-Hybrid (uff) nawet z pakietem Sport Chrono nie przyspieszy do 100 km/h szybciej niż w 3,4 s. Jeśli natomiast przemawia do was napęd elektryczny, to wieści są już lepsze: Taycan Turbo S to kolejne auto w zestawieniu, które przyspiesza do „setki” w zaledwie 3,2 s.

Ach, no tak, jeszcze Tesla. W tym segmencie mówimy oczywiście o Modelu S, który dostępny jest w dwóch wersjach: Long Range i Performance. Pierwsza osiąga 100 km/h w 3,8 s, natomiast druga… Cóż, Model S Performance ma być w stanie osiągnąć „setkę” w 2,6 s. Taka impreza nie będzie niestety tania, bowiem szybsza Tesla kosztuje ok. 370 tys. zł netto. W praktyce wychodzi nam więc suma przekraczająca 450 tys. zł, co i tak wygląda nieźle na tle Taycana Turbo S (795 tys. zł) czy Mercedesa-AMG GT 4-door Coupe za 805 500 zł.

Najszybsze SUV-y

W zasadzie do tej kategorii moglibyśmy też wrzucić crossovery, ale prawda jest brutalna – jeśli chcesz mieć coś irracjonalnie szybkiego, to nie ma co na nie patrzeć. Pod względem osiągów mamy tu do czynienia z sytuacją podobną co w klasie średniej – najszybsze konstrukcje są w stanie osiągać 100 km/h w czasie poniżej 4 s. No chyba, że coś jest Teslą Model X Performance, która załatwia sprawę w 2,9 s i do której bez ok. 480 tys. zł nie ma co podchodzić.

Wśród modeli spalinowych ponownie pierwsze skrzypce grają Włochy i Niemcy, ale znowu bez udziału Audi. W zamian mamy Alfę Romeo Stelvio QV przyspieszającą do 100 km/h w 3,8 s i Maserati Levante Trofeo potrzebujące na to samo o 0,1 s więcej.

BMW do walki wystawia nową generację modeli X5 M oraz X6 M. Oba dysponują tymi samymi silnikami V8 co m.in. M5 i seria 8, takie same są również moce (600 lub 625 KM). W X5 i X6 wystarcza to do przyspieszenia do 100 km/h w 3,9 lub 3,8 s (o ile wybierzemy odmianę Competition).

Mercedes nie ma w gamie modelu zdolnego do walki z X5 i X6 M (GLE Coupe 63 AMG S potrzebuje na sprint 4,2 s), za to zostawia za sobą mniejsze bawarskie SUV-y. Oto bowiem Mercedes-AMG GLC 63 S jest w stanie przyspieszyć do interesującej nas prędkości w 3,8 s, czyli o 0,3-0,4 s szybciej niż BMW X3 M oraz X4 M.

Ponownie wskakujemy też w gamę modelową Porsche. Tutaj sytuacja jest o tyle komfortowa, że nasze kryteria w tym segmencie (tj. poniżej 4 s do 100 km/h) spełnia zarówno mniejszy Macan Turbo, jak i model Cayenne Turbo S E-Hybrid (również w wersji Coupe). Wszystkie te auta przyspieszają do 100 km/h w 3,8 s, jeśli mają pakiet Sport Chrono. 0,1 s dłużej będą na to potrzebować niehybrydowe Cayenne Turbo. Za Macana Turbo zapłacicie co najmniej 428 tys. zł, za Cayenne Turbo S E-Hybrid – 843 tys. zł (chyba że wystarczy nam zwykłe Turbo, wtedy będzie to 693 tys. zł). A wspomniany wyżej Mercedes-AMG GLC? Wariant 63 S będzie nasz za 461 100 zł. Na tle Macana to sporo… ale Macan nie ma 8-cylindrowego silnika, a Mercedes i owszem.

W hybrydowych modelach Porsche seryjne są zielone zaciski hamulców, tak jak w tym Cayenne Turbo S E-Hybrid.

Najtańszym modelem, który zapewni nam sprint w 3,8 s, będzie 510-konna Alfa Stelvio QV. Jej cena startuje bowiem od 408 300 zł. Ale wiecie co? Można mieć benzynowego SUV-a, który urwie jeszcze z tego 0,1 s. Mowa o Jeepie Grand Cherokee SRT Trackhawk, który ma pod maską stado 710 KM. Cena? 540 tys. zł.

Niestety nie ma co liczyć na modele spoza segmentu premium – najlepsze ich wyniki oscylują wokół 4,8-5,1 s. Prym wiedzie tutaj Volkswagen T-Roc R.

Najszybsze coupe

Jakże to, zestawienie najlepiej przyspieszających samochodów na rynku bez coupe? Nie, tak być nie może. Do dzieła zatem – przejrzyjmy ostatnią kategorię w tym przeglądzie, ale tak na ostro. Żadnych powolnych drezyn osiągających 100 km/h w 4 s. Nie – tym razem naszym celem jest czas nieprzekraczający 3,5 s.

Tutaj o dziwo ma coś jeszcze do powiedzenia Audi, które nie wycofało jeszcze z gamy swego wolnossącego dinozaura – modelu R8. Nasze kryteria spełnia zarówno wersja bazowa jak i wzmocniona Performance – 620-konne R8 Coupe Performance potrzebuje na sprint tylko 3,1 s. Smakiem musi się więc obejść BMW, którego najszybszy model – M8 Coupe Competition – potrzebuje na to samo 3,2 s.

O dziwo, nie ma w tej kategorii czego szukać Mercedes. Jest to spowodowane m.in. faktem, że wersje dwudrzwiowe modelu GT są oferowane tylko z napędem na tylną oś. A napęd na tylną oś nie jest tym, na czym nam zależy podczas takich prób rakietowych startów. Najbardziej dynamiczne wersje tego auta osiągają więc 100 km/h w słabe 3,6 s – aż o 0,4 s dłużej niż wspomniana wcześniej w tekście 4-drzwiowa i napędzana na obie osie odmiana tego auta.

Co do Porsche, to fakt że w sprzedaży nie ma jeszcze nowych 911 Turbo i 911 GT2 nie przeszkadza, by bieżąca generacja kultowej „Dziewięćset Jedenastki” załapała się do tekstu. Model Carrera S z pakietem Sport Chrono potrzebuje na sprint do „setki” 3,5 s, a Carrera 4S urywa z tego jeszcze 0,1 s.

Nie jestem fanem aktualnej generacji 911. Pozwólcie zatem, że wrzucę zdjęcie starszego, lecz nadal widniejącego w cenniku GT3 RS.

Oprócz tego na polskiej stronie producenta widać jeszcze ciągle Porsche 911 GT3 RS poprzedniej generacji. Wybór to niegłupi (3,2 s), acz drogi – nawet bardzo. Takie auto kosztuje bowiem co najmniej 980 400 zł…

Temu wszystkiemu obojętnie przygląda się Nissan. Jego GT-R obchodził ostatnio 324. urodziny, ale zarówno wersja standardowa (550 KM) jak i Nismo (600 KM) osiągają „setkę” w zaledwie 2,8 s. Niesamowity jest za to rozstrzał cen tego modelu – od 527 tys. zł aż do… 915 tys. zł za wariant Nismo.

A Tesla, choć w tej grupie nieobecna, to i tak po cichu się śmieje w kąciku…