Polska amunicja dla polskich czołgów. Te pociski przebiją każdy pancerz
Duży kontrakt zbrojeniowy dla polskiej armii. Tym razem chodzi o amunicję do czołgów Leopard 2, a konkretnie o nowoczesne, podkalibrowe pociski APFSDS-T. Nowa umowa nie tylko wzmacnia potencjał obronny Polski, dostarczając nowoczesną amunicję dla kluczowych maszyn bojowych, ale także stanowi kolejny dowód na to, że polski przemysł zbrojeniowy potrafi produkować sprzęt na najwyższym światowym poziomie.

Producentem pocisków będzie dobrze znana spółka Mesko SA ze Skarżyska-Kamiennej, która wchodzi w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Dla tych, którzy interesują się choć trochę obronnością, nazwa ta nie powinna być obca – to właśnie Mesko dostarcza amunicję różnego rodzaju dla Sił Zbrojnych RP od dekad. Tym razem kontrakt obejmuje dostawy amunicji w latach 2026–2027. Wartość umowy to 150 mln zł.
Czym właściwie są te "magiczne" pociski APFSDS-T?
Nazwa APFSDS-T może brzmieć jak zaklęcie z gry komputerowej, ale to skrót od Armor Piercing Fin Stabilized Discarding Sabot – Tracer. Rozłóżmy to na czynniki pierwsze.
- Armor Piercing (AP) – czyli przeciwpancerny. Proste. Jego głównym zadaniem jest przebijanie grubych pancerzy.
- Fin Stabilized (FS) – stabilizowany brzechwowo. Oznacza to, że pocisk posiada stateczniki (takie małe skrzydełka na końcu), które zapewniają mu precyzyjny i stabilny lot.
- Discarding Sabot (DS) – z odrzucanym sabotem. I tu robi się ciekawie. Pocisk "podkalibrowy" oznacza, że sam penetrator (ta część, która ma przebić pancerz) jest znacznie węższy niż kaliber lufy armaty. Umieszczony jest w specjalnym "opakowaniu", czyli sabocie, który idealnie pasuje do lufy. Po wystrzale, gdy pocisk opuszcza lufę, sabot odpada, a cieniutki, ale niezwykle twardy i ciężki rdzeń pędzi do celu z olbrzymią prędkością. Dzięki mniejszej średnicy i tej samej sile wybuchu ładunku miotającego osiąga znacznie wyższe prędkości niż tradycyjne pociski.
- Tracer (T) – ze smugaczem. To dodatek, który pozwala załodze czołgu śledzić tor lotu pocisku i korygować celowanie przy kolejnych strzałach.
Te konkretne pociski od Mesko to prawdziwe bestie. Ważący 7,3 kg penetrator, napędzany ładunkiem miotającym o masie 8,4 kg, osiąga prędkość wylotową aż 1670 m/s. To ponad pięciokrotność prędkości dźwięku. Wyobraźcie sobie energię kinetyczną takiego maleństwa.
Cele mogą być rażone z odległości około 4 km, co na współczesnym polu walki daje solidną przewagę. I co najważniejsze – mówimy tu o bardzo twardych celach, bo chodzi przecież o niszczenie wrogich czołgów i pojazdów opancerzonych.

Uniwersalne narzędzie dla pancernych potęg
Amunicja APFSDS-T produkowana przez Mesko przeznaczona jest dla armat gładkolufowych kalibru 120 mm. W takie właśnie działo, konkretnie model Rh 120 L44 opracowany przez niemiecki koncern Rheinmetall, wyposażone są wszystkie polskie czołgi Leopard 2 – zarówno starsze wersje 2A4 i 2A5, jak i te zmodernizowane do standardu Leopard 2PL.
Co ciekawe, ta niemiecka konstrukcja armaty, choć jej korzenie sięgają lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, okazała się tak genialna, że stała się światowym standardem.

Po to rozwiązanie sięgnęli między innymi Amerykanie, którzy montują licencyjną wersję tej armaty (z niewielkimi modyfikacjami) w swoich słynnych czołgach M1 Abrams, począwszy od modelu M1A1 aż po najnowsze warianty M1A2 Sepv4. To pokazuje, że polska amunicja będzie zasilać broń o naprawdę globalnej renomie i potwierdzonej skuteczności.
Polski przemysł zbrojeniowy rośnie w siłę
Nowy kontrakt to nie tylko kolejna umowa – to sygnał, że polska zbrojeniówka znowu ma swoje pięć minut. Jak podkreśliła prezes Mesko SA, Renata Gruszczyńska, firma może pochwalić się nie tylko doświadczeniem, ale też rosnącymi możliwościami technologicznymi.

Jesteśmy dumni, że możemy systematycznie dostarczać Siłom Zbrojnym RP wyroby o sprawdzonej niezawodności, skuteczności i jakości – mówiła podczas uroczystości podpisania umowy. I trudno się z tym nie zgodzić, patrząc na konsekwentnie rozwijaną ofertę spółki.
Nie da się też ukryć, że z perspektywy bezpieczeństwa państwa – takie inwestycje są kluczowe. Produkcja nowoczesnej amunicji w kraju oznacza większą niezależność od zewnętrznych dostawców i szybszą reakcję w razie potrzeby.
Biorąc pod uwagę skalę modernizacji polskiej armii i kolejne zapowiadane zakupy czołgów, w tym K2, można śmiało przypuszczać, że popyt na nowoczesną amunicję będzie tylko rósł. A to może oznaczać, że to nie ostatni taki kontrakt dla Mesko SA i Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Więcej na Spider's Web:
- Jedna załoga, rój czołgów dookoła. Korea pokazuje pancerną przyszłość
- Gigantyczny kontrakt na nowe czołgi. Oto co potrafi sprzęt, który dostanie Wojsko Polskie
- Polskie czołgi Abrams będą miały zęby. I będą nimi gryźć glebę
- Polska będzie produkować amunicję dla boga wojny. To będzie całkowicie nasza konstrukcja