Największy blamaż Apple na iPhone od czasu Map. Firma chowa reklamy, powinna chować Cooka
Już dawno programiści Apple nie wydawali się tak bezsilni, jak w przypadku cyklu produkcyjnego systemu iOS 18, mającego otwierać bramy sztucznej inteligencji na nadgryzionych telefonach.

To jest absolutna Porażka, przez wielkie P. Apple oficjalnie przyznało, że ulepszona, inteligentniejsza oraz kontekstowa Siri nie będzie częścią kwietniowej aktualizacji iOS 18,4. Amerykańska firma ogłosiła, że obiecana funkcja powinna zadebiutować w najbliższym roku, chociaż Tim Cook pokazywał ją światu już zeszłego czerwca, w trakcie WWDC.
Apple reklamowało iPhone 16 jako smartfony AI. Teraz firma te reklamy ukrywa.
Amerykańska korporacja zatrudniła nawet młodą gwiazdę Bellę Ramsey, znaną z Gry o Tron oraz The Last of Us, do reklamowania funkcji AI w smartfonach iPhone 16. Na jednym z takich spotów widzimy Bellę rozmawiającą z nową, kontekstową, prawdziwie inteligentną Siri, mającą trafić w ręce użytkowników niedługo po debiucie iOS 18.
Chciejstwo kierownica nie wystarczyło. Aktualizacja po aktualizacji, ulepszona Siri wciąż omijała telefony użytkowników. W Apple tupnęli więc nogą i zaplanowali wdrożenie oczekiwanej funkcji AI wraz z dużą kwietniową aktualizacją 18.4. Okazało się jednak, iż również ten termin jest niemożliwy do osiągnięcia dla programistów Apple.
Apple przyznało: ulepszona Siri nie zadebiutuje w kwietniu. Nowy termin wskazany przez firmę to niekonkretne „w ciągu najbliższego roku”. Sytuację trudno interpretować inaczej niż jako porażkę oraz wywieszenie białej flagi. Apple – to samo, które rękoma Jobsa wyjmowało szokująco cienkiego MacBooka Air z koperty – nie potrafi dowieźć funkcji reklamowanej prawie rok temu, o którą oparło marketing iPhone 16.
Spot z Bellą Ramsey na oficjalnym profilu firmy w YouTube stał się prywatny. Może to sugerować, że Siri 2.0 jest znacznie dalej, niż oczekiwałoby wielu posiadaczy iPhone 16. Ciekawe, czy amerykańscy konsumenci, do których była adresowana ta kampania, powinni złożyć pozew zbiorowy.
W tym czasie konkurencja drastycznie odjeżdża. AI w tańszych smartfonach z Androidem robi więcej i lepiej.
Najlepszym symbolem jakościowej różnicy jest gumka AI, usuwająca niechciane obiekty z kadru. Gumka Samsunga nieźle uzupełnia braki, nawet pierwszoplanowe i sporych rozmiarów, Za to u Apple gumka nie nadaje się praktycznie do niczego. Generator grafik Samsunga też jest bardziej rozbudowany niż ten od Apple. Różnice na korzyść Koreańczyków są widoczne gołym okiem, niezależnie od wybranego stylu.
Samsung oferuje wiele rozwiązań AI ze wsparciem naszego języka, podczas gdy Siri wciąż nie radzi sobie po polsku. Chińczycy z realme tworzą rozwiązanie na kształt DLSS dla gier mobilnych. Gemini pojawia się na wielu nowych telefonach, a rozmowny Gemini Live nieźle włada polszczyzną. Narzędzia AI na Androidzie konwersują, streszczają, tłumaczą, edytują i generują, coraz częściej działając w sposób multimodalny. Apple nie potrafi z kolei opanować własnej Siri.

To już nawet nie chodzi o to, że Apple zostało z tyłu. Firma wielokrotnie wprowadzała na rynek rozwiązanie po konkurencji, za to bardziej dopracowane. Jednak tym razem producenci iPhone’a mają problem z samym okiełznaniem technologii. Biorą udział w zupełnie innym wyścigu niż Samsung, realme oraz inni producenci. Wyścigu z niekompetencją.
Sytuacja z AI to największa porażka Apple od czasu Apple Maps. Wtedy poleciały głowy. Jak będzie teraz?
Gdy Mapy Apple zadebiutowały 12 lat temu, były gigantyczną porażką. Drogi wchodzące do morza, miasta przeniesione w inne rejony, brak informacji o komunikacji miejskiej – sytuacja była tak trudna, że Apple wystosowało oficjalne przeprosiny, wyrażone ustami Tima Cooka. Szef projektu Richard Williamson został wyrzucony z Apple, szukając roboty w Facebooku.
Od fatalnego debiutu Apple Maps w 2012 roku minęło sporo czasu. Na tyle sporo, że aktualnie to mapy Apple są moją ulubioną nawigacją samochodową. Mają kapitalny line assist oraz świetnego spikera, z komendami pokroju „za drugimi światłami skręć w prawo”. W miejskim ścisku Mapy Apple wydają się klarowniejsze, czytelniejsze oraz lepiej tłumaczące polski horror drogowy.

Być może z Siri oraz AI będzie podobnie. Może Apple zostanie liderem użytkowej sztucznej inteligencji na smartfonie. Biorąc jednak pod uwagę, gdzie aktualnie jest firma, a gdzie konkurencja, nie stanie się to szybciej niż za 5 - 6 lat. O ile stanie się w ogóle. Mam bowiem coraz poważniejsze wątpliwości dotyczące tego, kto stoi na czele tej korporacji.
Za Tima Cooka Apple rozmieniło się na drobne.
Firma wydaje więcej urządzeń niż kiedykolwiek, stale rozszerzając portfolio o kolejne grupy produktów. Mac, MacBook, iPhone, iPad, Apple TV, HomePod, AirTag, Apple Watch, AirPods, Vision Pro, TV+, Music, Arcade i wiele więcej – firma jest obecna na tylu frontach, że traci efektywność.
Ten spadek efektywności najlepiej widać na przykładzie oprogramowania. Apple coraz rzadziej dowozi na czas. Coraz częściej nie dowozi w ogóle. Rozwiązania reklamowane jako część nowego iOS, iPadOS oraz MacOS pojawiają się po wielu miesiącach, w formie aktualizacji. Firma lada moment ma zapowiadać kolejne numeryczne wersje systemu, a producenci dociskają łokciem pakiet funkcji obiecanych rok wcześniej.
Tak się nie da. Tak to nie powinno wyglądać. Apple musi się zatrzymać. Musi złapać oddech. Jestem przekonany, że użytkownicy bez problemu wybaczyliby brak iOS 19 w 2025 roku, o ile pozwoliłoby to dopieścić już wprowadzone oraz zapowiedziane rozwiązania. Apple nie gna jednak na złamanie karku dla użytkowników. Robi to dla akcjonariuszy.