Jeśli to nie era post-mobile, to pytam - co dalej, branżo?

Pierwszy raz Berlin z okazji targów IFA odwiedziłem już w 2013 r. Pamiętam jakby to było wczoraj, że to było Wielkie Wydarzenie, bo to właśnie w Niemczech swoje nowe Xperie z linii Z, już bez Ericssona w nazwie, prezentowało Sony. Jeden z ówczesnych potentatów na rynku Androida (obok HTC, LG, Motoroli i świętującego pierwsze sukcesy Samsunga) przykuł uwagę całego technologicznego świata.

W tamtym okresie nowe generacje smartfonów z każdej półki cenowej, w tym tej topowej, pojawiały się nie co rok, tylko co kilka miesięcy. Każda premiera była właśnie Wydarzeniem przez duże „W”. Mówiliśmy wtedy, że dopiero nadchodzi era post-PC, gdyż komputery (ciekawe kto z Was z nich nadal w 2023 r. korzysta do czegoś innego niż granie i praca?) zaczynają odchodzić do lamusa.

Dla kontekstu dodajmy, że działo się to w czasach, gdy o sieciach 5G nikt nawet nie myślał, LTE majaczyło się gdzieś w oddali, sklepy z aplikacjami dopiero testowały cierpliwość konsumentów do subskrypcji, a Android i iPhone prześcigały się w dodawaniu faktycznie użytecznych funkcji. Od tamtego czasu minęło dopiero 10 lat, a ja mam wrażenie, że to jakaś prehistoria.

Drzewiej gdy jechałem na event na Messengerze albo poprzez SMS-y odzywali się do mnie niezwiązani z branżą znajomi i próbowali ze mnie wyciągnąć cokolwiek na temat smartfonowych nowości. Jaka będzie w nowym modelu Samsunga przekątna ekranu? Co z rozdzielczością kolejnej Motoroli? Ile tym razem HTC dostał rdzeni? Ile megapikseli wciśnie Sony? Co znowu zmajstruje LG?

Być może było tak dlatego, że dekadę temu cenom topowych modeli (no, poza tymi od Apple’a…) bliżej było do 2000 niż 5000 zł, a być może dlatego, że w tej erze innowacja rzeczywiście goniła innowację. Nie kazano nam się zachwycać o 2 proc. szybszym procesorem, o 5 proc. jaśniejszymi zdjęciami w nocy i akumulatorem, który „teraz to już naprawdę wytrzyma cały dzień”.

Bo nie było o co pytań. Oczywiście warto odnotować, że Honor w Berlinie zaprezentował smartfon z elastycznym ekranem o wyjątkowo smukłej obudowie, ale już taki Samsung w wynajętej na wyłączność ogromnej hali postawił na projektory i smart-gadżety, a główny sponsor imprezy, Hisense, w swojej również ogromnej telefonów nie eksponował w ogóle.

Gdy przechadzałem się po halach targowych, telefonów musiałem szukać z przysłowiową świecą. A wiecie od czego dostawałem oczopląsu? Od robotów sprzątających. Pionowych odkurzaczy. Smart-pralek, lodówek i zmywarek. Kamer IP. Czujników z kategorii Internet Rzeczy. Zdigitalizowanych zamków. Smart TV. Paneli słonecznych. No i oczywiście hulajnóg elektrycznych. I e-rowerów.

Już kilka lat temu wróżyłem, że po boomie na smartfony staną się one kolejnym nudnym sprzętem, bo będą budziły podobne emocje, co, na przykład, tostery. Niby każdy lubi tosty, ale też nikt nie ekscytuje się parametrami nowego modelu opiekacza do chleba i nie zrywa w oczekiwaniu kartek z kalendarza. Podobne emocje zaczynają dziś towarzyszyć ludziom przy zakupie smartfona.

Patrząc na rynek z perspektywy gruntu, będąc na targowej hali, trudno się oprzeć wrażeniu, że era post-mobile przyszła jeszcze szybciej, niż to słynne post-PC. To jaki ekran, aparat i procesor ma telefon, zaczyna mieć znaczenie drugorzędne, bo w zasadzie każdy model ze średniej półki jest wystarczający dla większości konsumentów, a kupno tych topowych to z reguły fanaberia.

Dziś na jednych z największych branżowych targów elektroniki użytkowej telefony są praktycznie niewidoczne. Przypominają o nich głównie akcesoria w postaci etui, case’ów, szkieł ochronnych, ładowarek, powerbanków, kabli, bezprzewodowych słuchawek i zegarków z Bluetooth. Liczy się dziś to, do czego smartfon może się dziś przydać, a nie to, jaki on jest.

Prym na halach IFA wiodą dziś inne sprzęty - takie, które dopiero od niedawna robią się smart. Producenci próbują w nas zaszczepić przekonanie, że powinniśmy się jarać tym, że odkurzacz A w tym roku ssie brud o 20 procent mocniej, robot B potrafi mopować przy krawędziach, a e-rower C schudł o równe 2 kilo i jedzie teraz o 15 kilometrów dalej na jednym ładowaniu. Na tym jednak nie koniec.

Masz zwykły odkurzacz, którym co sobotę szurasz po podłodze? Pora na robota, który odkurzy dywan sam, a do tego potem się opróżni i umyje. Masz dość stania w korkach w drodze do pracy? Wskakuj na hulajnogę z akumulator lub e-rower, to się nie spocisz tak, jak na swoim góralu. Masz dość biegania do domofonu? Zamontuj taki z kamerką ze zdalnie otwieranym zamkiem.

Czerp energię ze słońca, recyklinguj elektrośmieci, prostuj włosy prostownicą z odłączanym kablem USB-C, sprawdź jak wygląda od środka smart-pralka, porównaj szczotki, rzuć robotowi płatki śniadaniowe na pożarcie, zapomnij o koszeniu trawy, załóż na głowę kask z Bluetooth. No i zobacz, ile czasu zaoszczędzisz, jeśli tylko kupisz nasz produkt. I zainstalujesz naszą apkę.

A smartfony? Smartfona to już każdy ma. I kolejnego też kupi.

Czytaj więcej relacji Spider's Web z IFA 2023: