REKLAMA

Mapy Apple to żart. Chciałem pojechać do Lidla, pokierowały mnie do Kaliningradu

Powiedzieć, że Mapy Apple nie miały łatwego startu, to nie powiedzieć nic. Gdy Tim Cook pokazał je w 2012 roku, okazały się takim fakapem, że szef Apple’a musiał przepraszać klientów i podawać im instrukcję, jak ustawić na iPhonie mapy konkurencji byle tylko nie musieli korzystać z Apple Maps. Jak sytuacja wygląda po ponad 10 latach od startu usługi? Nadal jest wesoło.

Mapy Apple to żart. Chciałem pojechać do Lidla, pokierowały mnie do Kaliningradu
REKLAMA

UWAGA! Są już nowe, lepsze Mapy Apple, które rozwiązują problem opisany w tym tekście. Sprawdź nasz szybki test nowych Map Apple: Jechałem dzisiaj z nowymi Mapami Apple. Cztery rzeczy mi się spodobały. Wywalam Mapy Google

[niepotrzebny wstęp o aplikacjach, nie musisz czytać, scrolluj niżej]

Korzystając z iPhone’a, Maca czy iPada wyznaję jedną zasadę: nie dubluję aplikacji, które służą, do robienia tego samego. Trzy przeglądarki? Dwie aplikacje do przypomnień? Cztery nawigacje? Nie, nie i jeszcze raz nie. 

REKLAMA

Staram się zachować porządek w telefonie i innych urządzeniach komputerowych, z których korzystam. Nie mnożę bytów nie zaśmiecam ekranów głównych, nie trzymam niepotrzebnych aplikacji. Jeśli czegoś potrzebuję, to decyduję się na najlepsza apkę, która służy do wykonywania danego zadania, a resztę wyrzucam.

Mam też drugą zasadę w korzystaniu z iPhone’a i innych sprzętów Apple'a. Skoro kupiłem sprzęt, w którym jest już pakiet biurowy, program do montażu wideo, notatnik oraz przypomnienia, to najpierw staram się dać im szansę. Nie zastępuje niepotrzebnie (a przynajmniej robię to niechętnie) tych pozycji innym oprogramowaniem, bo nie chcę niepotrzebnie przepłacać, a przy okazji wiem, że Apple stale rozwija swoje apki i programy oraz mocno integruje je z systemami operacyjnymi. Dlatego też dałem i ciągle daje szansę Mapom Apple.

[koniec wstępu o aplikacjach, od teraz już czytaj]

Przydługawy wstęp, co nie? Wybacz osobo czytająca, ale nauczyłem się, że korzystając z Map Apple ciągle jestem atakowany pytaniami: „co ty odpis!$#% nie masz Google Maps?”, dlatego wolałem uniknąć tego pytania i co nieco wyjaśnić. 

No dobra mam te Mapy Apple i czasem ich używam. Głównie jak jadę gdzieś, gdzie w zasadzie wiem, jak dojechać i jeśli trasa jest niespecjalnie długa. Tak było i tym razem. Wracając do domu spod przedszkola syna jadę na autopilocie trasą, którą znam na pamięć. Dlatego, gdy mam czasem z tej trasy zboczyć, to ustawiam nawigację, żeby krzyczała, żebym pojechał do Paczkomat Inpost er w kółeczku albo do jakiegoś innego sklepu. No i miałem jechać właśnie do Lidla albo do Paczkomat stojącego pod nim, nie wiem, nie pamiętam. Wpisuję w Mapach Apple hasło „Lidl Gorkiego”.

Tutaj dygresja. Tak, mamy w Bielsku-Białej ulicę Gorkiego. Maksym Gorki był pisarzem i publicystą, który przyjaźnił się z Leninem, a później pomagał Stalinowi budować autorytet. Moje miasto mimo tej cudownej przeszłości Gorkiego oraz pomimo aneksji Krymu i przeprowadzania inwazji przez Rosję na Ukrainę nadal nic z tym nie zrobiło. 

No i jadę do tego Lidla na Gorkiego, a Mapy Apple na to: modro lepiej zatankuj, będziesz w trasie 7 godzin i 40 min, bo jedziesz do Kaliningradu.

Jak rozumiem, sztuczna inteligencja Apple połączyła kropki. Jeśli w Bielsku jest ulica Gorkiego, to miasto musi leżeć na terenie należącym do Rosji. Innego wyjaśnienia nie ma. Nie próbuj nawet kombinować.

REKLAMA
Jakby co, to zapewniam, że mamy w Bielsku tego Lidla na Gorkiego. Zrzut powyżej.

Więc gdy ludzie pytają, dlaczego korzystam z Map Apple, odpowiadam: to są emocje, ja jestem trochę pier!$#% testuję, ale uważam przy planowaniu dłuższych tras, a teraz również tych pozornie krótkich.

*Zdjęcie główne: Kaliningrad via Michele Ursi/Shuttersotck, Lidl via Manuel Esteban/Shutterstock, Confused Travolta from Pulp Fiction, Quentin Tarantino

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA