Świetna wiadomość! iPhone nie będzie potrzebny, by korzystać z nowego sprzętu Apple’a
Zestaw do wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości od Apple będzie drogi. Jeśli jednak nie macie jeszcze iPhone'a, ale jesteście fanami AR i VR, to najnowsze wieści na pewno was ucieszą: okulary mają działać niezależnie od smartfona.
O tym, że okulary Apple'a nie będą wymagały iPhone'a, pisze na łamach swojego newslettera dziennikarz Bloomberga, Mark Gurman. To ważna zmiana w polityce firmy, bo np. taki Apple Watch bez iPhone'a odmawia współpracy. Jak to rozumieć? Zapewne Apple nie chce już na starcie ograniczyć sobie liczby potencjalnych użytkowników. Tym bardziej że firma zanotowała ostatnio najwyższy spadek kwartalnych przychodów od 7 lat i mocny spadek przychodów ze sprzedaży iPhone'ów.
Oddzielenie ma jednak sens, jeżeli założymy, że okulary VR/AR mają być przełomem. W końcu mówimy o technologii, która nie będzie przedłużeniem smartfonów, a raczej czymś, co je zastąpi. Do tej pory Apple ciągle idzie po linii iPhone'owej. Wirtualna i poszerzona rzeczywistość - jeśli wierzyć Gurmanowi - będzie pierwszym wielkim projektem firmy z Cupertino nie tylko bez Jobsa, ale także bez legendarnego projektanta Jonathana Ive'a, więc potrzebne jest mocne otwarcie.
Co jeszcze wiemy o zestawie do VR/AR od Apple'a?
Okulary mają mieć kształt gogli narciarskich. Do ich budowy zostanie użyte szkło, aluminium oraz włókno węglowe. Te materiały mają odpowiadać za małą wagę urządzenia. Co ciekawe - według doniesień - akumulatory zasilające gogle VR trzeba będzie przypiąć w talii i będą umieszczone w pasku.
Akumulator ma być połączony z paskiem okularów za pomocą magnetycznego kabla. Samo ładowanie ma trwać mniej niż dwie godziny, ale podobno rozważana jest opcja wymiany akumulatorów na czas ładowania, żeby użytkownicy wychodzili z uniwersum Apple tylko na krótkie chwile. Same paski okularów mają mieć kilka wariantów- inne będą dla osób uprawiających sport, inne dla programistów, a inne dla zwykłych użytkowników. Trzeba będzie dobrze przemyśleć wybór, bo paski mają nie być wymienne.
Z prawej strony ma się znaleźć niewielkie pokrętło, którego zadaniem będzie przełączania widoku z trybu wirtualnego na normalny. Niektórzy mówią, że będzie przypominać koronkę znaną z Apple Watcha. Bardzo interesująco zapowiada się automatyczne wykrywanie rozstawu źrenic użytkownika, a co za tym idzie odpowiednie dostosowanie rozstawu soczewek. Kąt widzenia to 120 stopni.
Apple pomyślał o ludziach noszących okulary korekcyjne - urządzenie ma mieć możliwość mocowania soczewek korekcyjnych. Obraz ma być wyświetlany na wewnętrznych ekranach Micro OLED o rozdzielczości 4K każdy. Dostarczy je Sony. Każde oko będzie śledzone co najmniej przez jedną kamerę. Inne czujniki i kamery będą rejestrować mimikę twarzy i ruchy ciała, żeby przekazywać je do wirtualnej rzeczywistości. Ponadto okulary mają być wyposażone w skanery LiDAR do mapowania powierzchni i odległości wokół użytkownika.
Nie możemy nie wspomnieć o cenie
Według plotek okulary, które mają zostać zapowiedziane na czerwcowym WWDC i pojawią się w sklepach jeszcze w tym roku, będą kosztować 3 tys. dol. To sporo, więc gdyby do tego trzeba byłoby jeszcze dołożyć niemałą przecież kwotę za iPhone'a, pewnie mało kto spoza ekosystemu sięgnąłby po taki zestaw.
Zauważmy, że tak chwalone przez nas gogle Playstation VR 2 kosztują 3 tys. zł, a ich wadą jest to, że nie współpracują z pecetami. Jak pisał Szymon:
Przez to próg wejścia do wirtualnej rzeczywistości Sony jest niezwykle wysoki. Trzeba kupić gogle za trzy tysiące oraz konsolę za prawie drugie tyle. Łącznie oznacza to wydatek na poziomie 5,5 - 6 tysięcy złotych. Gigantyczna kwota.
Oczywiście nie porównuję tych dwóch sprzętów, tym bardziej że ich funkcje, znaczenie, no i cena już na starcie będą się różnić. Widać jednak, że Apple nie chce popełnić błędu Sony, dla którego gogle VR są dodatkiem do konsoli i sprzętem tylko dla wybranych.
Jeśli wierzyć plotkom, cena i odrębność okularów Apple zapowiadają nową epokę i pojawienie się prawdziwego następcy telefonów.