Na takiego iPhone'a czekam od lat
Jeśli coś miałoby mnie przekonać do kupna iPhone’a 12, to byłaby to zupełnie nowa obudowa. Powrót do designu iPhone’a SE — ale tego pierwszej generacji — byłby strzałem w dziesiątkę. Czekam na to bardziej niż na wsparcie modemu 5G i aparatu z systemem LIDAR z czwartym obiektywem.
Od sześciu lat kupuję iPhone’y od razu na premierę, ale z roku na rok robię to z coraz mniejszym entuzjazmem. Co prawda zawsze znajdę coś, co ułatwia mi ten zakup sobie racjonalizować — w przypadku iPhone’a X był to niemal bezramkowy ekran, iPhone XS usprawnił Face ID, a iPhone 11 Pro wprowadził tryb nocny — ale tak już jest, że nowe modele to częściej ewolucja niż rewolucja.
Apple w przeciwieństwie do konkurencji zmienia design swoich telefonów nie co roku, a raz na kilka lat. iPhone 11 Pro wygląda w końcu niemal identycznie jak iPhone XS i iPhone X wydane rok i dwa lata wcześniej. Nie jest co prawda brzydki, a niesławnego notcha już nawet nie zauważam, ale i tak nie jestem zadowolony z drogi, jaką Apple obrał kilka lat temu w kwestii designu.
Przypomniał mi o tym nowy iPhone SE, który w ubiegłym tygodniu trafił do mnie na testy.
iPhone 6, 6s, 7 i 8, które zostały bazą dla iPhone’a SE (2020), były produkowane przez cztery lata na jedno kopyto. Telefon, który na nich bazuje, dostał obudowę, która już 6 lat temu nie grzeszyła specjalnie urodą i zestarzała się dużo gorzej niż ta pochodząca z iPhone 5 i 5s. Paradoksalnie bazujący właśnie na nich iPhone SE 1. generacji wygląda lepiej od swojego następcy.
iPhone’om X, XS, XR, 11 i 11 Pro jest niestety bliżej właśnie do tych nowszych iPhone’ów wydawanych od 2014 r. Charakterystyczne ostre krawędzie odeszły do lamusa wraz z iPhone’em SE w 2016 r. i… powróciły w nieco innej formie dwa lata temu razem z zupełnie nowymi iPadami Pro. Dało to nadzieję na pojawienie się podobnej stylistyki w iPhone’ach.
Jak dotąd nic takiego się niestety nie stało, ale osobom, które uważają iPhone’a 5s za najładniejszy telefon Apple’a, nadzieję na powrót do klasycznej stylistyki dają kolejne przecieki. Już od jakiegoś czasu po sieci krążą informacje, jakoby iPhone 12 miał być swoistą hybrydą iPhone’a 11 Pro oraz iPhone’a 5s. Mam ogromną nadzieję, że znajdą one potwierdzenie w rzeczywistości.
Rendery ukazujące spodziewany wygląd iPhone’a 12 z obudową o kanciastych ramkach wyglądają wprost fenomenalnie.
Co prawda w obudowie widać tutaj cały czas całkiem sporego notcha, ale jest on wyraźnie mniejszy niż w tegorocznym modelu — możliwe, że dzięki temu po jego prawej stronie zmieści się znowu liczbowy wskaźnik stanu naładowania akumulatora. Dzisiaj, żeby go podejrzeć, trzeba rozwijać centrum sterowania. Łatwiejszy dostęp do niego to zresztą jedna z zalet iPhone’a SE.
Cieszy mnie też, że schowane w notchu Face ID nigdzie się nie wybiera, bo chociaż nie radzi sobie z rozpoznawaniem twarzy osoby noszącej maseczkę, to wierzę, że pandemia kiedyś się skończy — a to lepsze rozwiązanie niż czytnik linii papilarnych. Znośnie wygląda też wyspa aparatu fotograficznego, w którym pojawił się czwarty obiektyw. Przyzwyczaiłem się do tego kwadratu.
Bardzo ważne jest również to, że ramki nadal mają taką samą grubość na każdym boku. Co prawda nie są tak cienkie, jak w przypadku telefonów konkurencji, ale u producentów sprzętów z Androidem często te boczne i górna są praktycznie niewidoczne, podczas gdy pod ekranem znajduje się ramka kilkakrotnie grubsza od pozostałych i ten brak symetrii nie wygląda zbyt atrakcyjnie.
Otwarte pozostaje pytanie o specyfikację i datę premiery nowego telefonu Apple’a.
Nie zdziwię się, jeśli ze względu na trwającą pandemię koronawirusa iPhone SE (2020) będzie jedynym tegorocznym telefonem w ofercie firmy Tima Cooka, a kolejny topowy model zaprezentowany zostanie dopiero w 2021 r. Na ten moment jesienna premiera jest jednak rzekomo niezagrożona.
Pojawiły się głosy, że masowa produkcja iPhone’a 12 rozpocznie się miesiąc później, niż początkowo planowano. Może to oznaczać, że początkowa dostępność telefonu będzie jeszcze gorsza, niż miało to miejsce w przypadku poprzednich modeli, a do tego pójdzie w górę cena. To jednak tylko domysły.
Jedyne, czego można być niemalże pewnym, to to, że iPhone 12 zostanie wyposażony w nowy procesor o nazwie Apple A14. Trudno sobie też wyobrazić, by do iPhone’a 11 Pro nie trafił system LIDAR, który pojawił się po raz pierwszy w tegorocznych iPadach. Można też rozsądnie założyć, że w tym roku również i Apple dołączy do firm montujących w telefonach modemy 5G.