Euro 2016 - dzień #22. Czy Michał Pazdan jest w stanie zatrzymać samego boga?
Mój prywatny Adam Nawałka, czyli Przemysław Pająk, kazał mi napisać nabuzowany testosteronem tekst motywacyjny "ponieważ naród tego potrzebuje, a poza tym takie się lepiej klikają". To piszę.
O rany, jestem taki zmotywowany. Polska Januszerka tak bardzo zakrzyczała Cristiano Ronaldo (sprawdź też czy wbrew doniesieniom mediów jest on największym dupkiem we współczesnym futbolu) w ostatniej czterodniówce, że prawdopodobnie dziś będą przed telewizorami zaskoczeni, że Portugalczyk w ogóle potrafi biegać. Przez całą pierwszą połowę umknie im akcja, bo nadal mogą być jeszcze w ciężkim szoku, że niektórzy z rywali w ogóle mają zamiar grać jeszcze w piłkę na sam widok Michała Pazdana.
A będzie dokładnie odwrotnie. W najważniejszym dla Polski meczu XXI wieku będziemy musieli zatrzymać na murawie samego boga futbolu i jego dziesięciu podwładnych minionów.
Czy to będzie zadanie proste? Zdecydowanie nie, o czym przekonali się na przykład Węgrzy. Cristiano Ronaldo nie ma wprawdzie lekkiego życia w drużynie narodowej, ale nawet on w końcu nie wytrzymał i wkurzył się, a przeciwko Madziarom atakował z taką furią, że w pewnym momencie trudno było powiedzieć czy bardziej boją się go obrońcy reprezentacji Węgier czy jednak koledzy z Portugalii.
Polska już nie zawiodła na tym turnieju - ćwierćfinał to wynik na miarę jej aktualnych możliwości. Teraz gramy o sukces. Podobnie jednak - i to budzi pewną nadzieję - można powiedzieć o Portugalczykach. Widok wiecznie nijakiej kadry, która kręci się wokół jednego gracza w stopniu o wiele większym niż Polska, w półfinałach, również raczej zadziwiłby każdego eksperta, gdyby taki scenariusz nakreślić mu przed turniejem czy zwłaszcza w przerwie ostatniego z meczów grupowych.
Zresztą, próbuję o tym napisać od kilku dni, ale wiecznie wypada mi coś ważniejszego - jestem w stanie wyobrazić sobie Polskę bez Lewandowskiego, ale jednego jestem pewien - bylibyśmy w czarnej, ekhm, bez najlepszego piłkarza naszej kadry na tym turnieju - Krychowiaka.
A tak się przyjemnie składa, że ze wszystkich piłkarzy obecnych na Euro 2016, akurat popularny Krycha uchodzi za jedną z największych Nemesis Cristiano Ronaldo.
O kołkach z Portugalii pisałem oczywiście ironicznie, bo trudno nazwać kołkiem tego psychola z Realu Madryt, który mimo wszystko nadal jest jednym z lepszym środkowych obrońców świata. Trudno też w ten sposób pisać o R. Carvalho, J. Moutinho, Renato Sanchesie, który jest prawdopodobnie bardziej utalentowany niż Kapustka i Zieliński razem wzięci. Andre Gomesem żywo zainteresowana jest FC Barcelona, a Barcelona nie kupuje byle kogo, o czym najlepiej świadczy fakt, że wedle licznych nieoficjalnych przecieków nie spoczną póki nie zepną transferu Pazdana (w Katalonii tytułowanego już ponoć "El Polaco"), a ojciec Neymara zapewnił już nawet polskiego obrońcę, że ogarnie mu całą transakcję od strony podatkowej. Wreszcie, formacja ofensywna. Nani musi na tym turnieju udowodnić, że jest kimś więcej niż mocno przereklamowanym błędem personalnym Sir Alexa Fergusona, podobnie Quaresma stara się dowieść - i nieźle mu idzie - że jest kimś więcej, niż życiowym rozczarowaniem Jose Mourino.
I wtedy wchodzi On, cały na biało.
Jego największy wróg, a bez którego nigdy nie byłby pewnie aż tak wielki, zakończył przed kilkoma dniami reprezentacyjną karierę po kolejnej porażce Argentyny. I chyba nic w bardziej symboliczny sposób nie zapisałoby kart historii, a wspomniana dwójka obecnie mierzy się już wyłącznie z historią - i to bardziej tą przyszłą niż przeszłą - jak Ronaldo zdobywający Mistrzostwo Europy. Portugalia nie wygląda mi na drużynę z TOP4. Ani trochę. Na tym turnieju jako drużyna już lepiej prezentuje się nawet Polska. Ale jeśli jest we współczesnym futbolu jedna osoba, która w tym bardzo drużynowym sporcie może w pojedynkę odmienić losy świata, to jest nią właśnie Cristiano Ronaldo.
Z drugiej strony, jeśli przejrzeć europejskie jedenastki w poszukiwaniu piłkarzy, które mają realne sukcesy w powstrzymywaniu tej jednoosobowej armii, to Łukasz Piszczek i Grzegorz Krychowiak na pewno znaleźliby się w gronie faworytów.
A swoją drogą, choć wyzłośliwiam się na temat Januszerki, która na facebookowym profilu CR7 wypisuje "szykuj d..ę", mało jest narodów na tyle dojrzałych piłkarsko (do głowy przychodzą mi głównie Włosi), by na turnieju z Lewandowskim, Błaszczykowskim i Krychowiakiem, najbardziej docenić i główną gwiazdą kadry obwołać nieznanego dotąd szerzej środkowego obrońcę. Może jednak kibice w Polsce znają się trochę na rzeczy i rozniesiemy dzisiaj tę cholerną Portugalię?
Choć mały ciałem, rębacz wspaniały,
Wyrósł nad pierwsze szermierze.
I wieki całe będą śpiewały,
Pieśni o małym (jak na środkowego obrońcę) Pazdanie!
PS Kamilu Gliku - ja wiem, że przez Pazdanomanię jesteś wybitnie i niesłusznie niedopieszczany, ale nie martw się. Widzimy, doceniamy, laurka czeka w kolejce. Miejmy nadzieję, że opublikuję ją w trakcie Twoich przygotowań do półfinału.