ACTA podpisana, choć internauci pokazali, że potrafią protestować. To jednak jeszcze nie koniec
Polski ambasador w Japonii w imieniu premiera Donalda Tuska podpisała porozumienie ACTA, porozumienie, które wywołuje skrajne reakcje. Podpisanie nie znaczy jeszcze, ze ACTA wchodzi w życie, bo do tego potrzeba jeszcze zgody Parlamentu Europejskiego, następnie procesu ratyfikacji i ostatecznej zgody Rady Europejskiej. Jednak to symboliczne podpisanie jest znakiem, że głos internautów i zwykłych obywateli, głos “terrorystów” i “szantażystów” wyrażających swoje zdanie na wiele sposobów i domagających się dyskusji przed, a nie po podpisaniu, został zignorowany. Prawo, które “może oznaczać jedno, ale i może oznaczać drugie” i forma, bardzo tajna i jednostronna, spotyka się z aprobatą rządzących. I oby odbiło im się to czkawką.
UE chce lepiej chronić prywatność w sieci i bierze Facebooka na celownik
Bruksela chce zmienić przepisy dotyczące firm działających w sieci. Amerykańskie korporacje, z Google i Facebookiem na czele będą musiały dostosować do unijnego prawa m.in. swoje polityki prywatności i ochrony danych użytkowników.
Bardzo interesujące statystyki opublikował wczoraj centralny urząd statystyczny Unii Europejskiej, czyli Eurostat . Dotyczą one dostępu do internetu wśród mieszkańców Unii Europejskiej. Co może szokować to to, że prawie 25% osób w wieku 16 – 74, mieszkających w 27 krajach członkowskich UE nigdy w życiu nie skorzystało z internetu. To 100 mln osób w jednej z najbardziej rozwiniętych pod względem infrastrukturalnej części świata. Szokujące.
Europejczycy może przepadają za Facebookiem i chętnie go używają, za to ustawodawcy prawa europejskiego już niekoniecznie. Komisja Europejska pracuje nad aktualizacją dyrektywy o ochronie danych osobowych, która jeśli wejdzie w życie zmusi Facebooka do dosyć poważnych z punktu zarobkowego zmian. Użytkownik, by otrzymywać spersonalizowane reklamy, będzie musiał zgodzić się na wykorzystywanie jego danych w tym celu. Sprawa oczywiście jest kontrowersyjna, ale równolegle wychodzą na jaw ciekawe wiadomości dotyczące tego, co Facebook o nas wie i przechowuje, ale nie chce się przyznać, że to robi.
Facebook popełnił błąd wprowadzając po cichu tagowanie twarzy
Ruchy Facebooka, z racji coraz większego zasięgu i obecności praktycznie wszędzie, stają się coraz głośniej komentowane. Wokół samego serwisu coraz częściej tworzy się negatywna atmosfera braku prywatności i myślenia za użytkownika. Świetnie widać to na przykładzie niedawno wprowadzonej w Europie funkcji rozpoznawania twarzy – szum, jaki powstał wokół niej jest niepokojący dla samego Facebooka. Co ciekawe ta sama funkcja działa w Stanach Zjednoczonych już od pół roku i nie było tam aż takich kontrowersji. Prawdopodobnie nie chodzi o samo rozpoznawanie twarzy, tylko o sposób wprowadzenia i nie wyjaśnienie użytkownikom o co chodzi. Tu Facebook popełnił błąd.
Zamknięte platformy komputerowe, takie jak iOS Apple’a czy Kinect od Microsoftu sprzyjają przysłowiowej „walce z pornografią”. W ostatnim czasie da się wyczuć wzmożony front walki z golizną i jej pochodnymi. Apple banuje „cycki” w AppStore, Microsoft nie dopuszcza pierwszej sex-gry na Kinecta, teraz czytamy, że posłowie w Wielkiej Brytanii wpadli na genialny pomysł – chcą zbanować dostęp do stron pornograficznych na terenie całego kraju.