REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Ciekawostki /
  3. Klasyki

Fura na niedzielę: jeśli umierać, to na Azorach. W ostatnią drogę zawiezie cię Nissan-Ebro

Niby widziałem już wszystkie samochody świata, a jednak coś nadal potrafi mnie mile zaskoczyć. Im jestem starszy, tym bardziej z jakiegoś powodu interesują mnie karawany.

23.10.2022
12:33
Fura na niedzielę: jeśli umierać, to na Azorach. W ostatnią drogę zawiezie cię Nissan-Ebro
REKLAMA
REKLAMA

Z okazji zbliżającego się Halloween (tu miejsce na wyrazy oburzenia że to „nie jest rdzennie polska tradycja” – już? dziękuję), planowałem przegląd ofert z karawanami, ale Jakub nadesłał tak wspaniały pojazd, że postanowiłem porzucić tę koncepcję, przynajmniej chwilowo. Ten wóz wymaga bowiem osobnego wpisu, jest to ten „temat na osobny wpis”, o którym zawsze mówiłem, a potem go nie realizowałem. To teraz proszę, realizuję. Oto Nissan Trade-Ebro F275 w zabudowie karawanu. Uwaga, szykujcie się na wspaniałość.

Ależ oni to pięknie zrobili, nie mogę wyjść z podziwu. Po pierwsze, są trzy osobne linie okien, idące schodkowo w tył. Nadaje to temu pojazdowi niespotykanej dynamiki linii, tutaj się tyle wizualnie dzieje, że można się delektować tym widokiem godzinami. Po drugie mamy kontur niewyciętego okna w II rzędzie, za to wycięte okno o kształcie zupełnie innym od tego konturu – kolejna cudowność. Gigantyczne okno przestrzeni ładunkowo-trumiennej to tradycja karawanów, ale zwracam uwagę, że jego nachylenie jest inne niż drugiego okna. ALE! Na tym nie koniec, bo podcinka trzeciego i pierwszego okna bocznego w ich lewym dolnym rogu jest taka sama. Spójrzcie jeszcze na linię drzwi drugiego rzędu, ona nie jest prosta, tylko wybrzuszona.

A do tego są jeszcze tylne światła od Taunusa TC

Ależ tu weszło pracy koncepcyjnej – i oczywiście kunsztu blacharskiego. Na kamperek to trochę za małe, ale na stylowy pogrzebik na Azorach – jak znalazł. Ciekawe, czy pod kabiną znajduje się trzylitrowy diesel Nissana z turbodoładowaniem. W topowej wersji ten wóz osiągał 110 KM, czyli bardzo dużo jak na możliwości jego przeraźliwie archaicznego podwozia. Wprawdzie samo auto nie jest japońskie, ale jak byłem w Japonii, to tam rzeczy wozi się busami z oszkleniem, ponieważ nikt nie ma nic do ukrycia. Busy-blaszaki są bardzo rzadko spotykane. Tutaj mamy oszklenie specjalnego typu, do ekspozycji trumny. Ciekawe, czy te żółte ornamenty powyżej trzeciego okna też mają jakieś zastosowanie, czy tylko mają dodawać dynamiki tej i tak niebywale dynamicznej linii.

Nissan Trade-Ebro F275 był jednym z nielicznych samochodów rdzennie hiszpańskich, które eksportowano

Inne to Seat Ronda, który wcale nie był Fiatem Ritmo oraz oczywiście Mercedes MB100D. Nissana Trade widywało się w Polsce jako blaszaka, czasem też z zabudową autolawety. Szybko to zmarło, bo wóz był wiekowy i nie miał żadnego sensu, podobnie jak cała motoryzacja hiszpańska. A jak zmarło, to trzeba przewieźć karawanem – najlepiej tym cudownym przejawem hiszpańskiej myśli stylistycznej. Wciąż ładniejszy niż Pegaso Z-102.

REKLAMA

Zdjęcia: Jakub Ś.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA