REKLAMA

Poliżesz go raz i nigdy więcej. Obrzydliwy sekret Switcha 2

Nintendo Switch 2 kontynuuje niezwykłą tradycję – kartridże do nowej konsoli smakują okropnie. Wyjaśniamy, dlaczego to celowe działanie, sprawdzamy to na własnym języku i przyglądamy się reakcji społeczności.

kartridż nintnedo switch 2 test smaku
REKLAMA

W świecie, gdzie konkurenci tacy jak Sony i Microsoft od dekad stawiają na nośniki optyczne, Nintendo uparcie trzyma się swojej alternatywnej ścieżki – kartridżów. Ta decyzja, szczególnie w kontekście konsol przenośnych i hybrydowych, jest nie tylko zrozumiała, ale wręcz strategicznie genialna. Historia pokazała, że płyty w urządzeniach mobilnych to ślepy zaułek. Delikatne mechanizmy laserowe, ruchome części i podatność na zarysowania fatalnie znoszą trudy podróży, wstrząsy i ciągłe użytkowanie poza domem.

Doskonałym przykładem porażki tego formatu jest pamiętny eksperyment Sony – dyski UMD (Universal Media Disc) w konsoli PlayStation Portable. Choć na papierze wyglądało to nowocześnie, w praktyce było koszmarem. Gry ładowały się bardzo długo, napęd głośno pracował, a plastikowe osłonki dysków były niezwykle kruche i łatwo pękały, wystawiając delikatną powierzchnię płyty na zniszczenie.

REKLAMA

Tradycja stosowania kartridżów w ostatnich dekadach jest nierozerwalnie związana z linią przenośną Nintendo. Począwszy od kultowego Game Boya, przez kolejne iteracje jak Game Boy Advance, aż po rewolucyjną rodzinę konsol Nintendo DS i 3DS, firma konsekwentnie udoskonalała ten nośnik. Kartridże stawały się mniejsze, szybsze i pojemniejsze, zachowując przy tym swoje największe zalety: błyskawiczny czas dostępu do danych, ogromną wytrzymałość i prostotę obsługi. Nintendo Switch, 2 będący hybrydą konsoli stacjonarnej i przenośnej, był naturalnym spadkobiercą tej filozofii.

Smak kartridża do Switcha 2? Okropny. I tak ma być

Jednak fizyczna forma kartridża to nie wszystko. Nintendo poszło o krok dalej, dodając do swoich nośników unikalną i dość szokującą cechę – niezwykle gorzki smak. Ta praktyka, wprowadzona już przy pierwszym Switchu, powraca również w jego następcy, Switchu 2. Nie jest to przypadek ani wada produkcyjna, a w pełni przemyślane działanie mające na celu ochronę najmłodszych graczy oraz zwierząt domowych przed przypadkowym połknięciem małego nośnika.

W przedpremierowym wywiadzie dla serwisu GameSpot, Takuhiro Dohta z Nintendo wprost potwierdził, że obrzydliwa w smaku powłoka jest celowym i bardzo przemyślanym zabezpieczeniem. Biorąc pod uwagę niewielki rozmiar kartridżów, stanowiłyby one realne zagrożenie dla najmłodszych domowników.

Dzieci, zwłaszcza te w wieku niemowlęcym i wczesnodziecięcym, naturalnie eksplorują świat, wkładając przedmioty do ust, co mogłoby doprowadzić do przypadkowego połknięcia i zadławienia się kartridżem z grą. Nintendo, świadome tego ryzyka, postanowiło działać prewencyjnie.

Nie chcemy, aby ktokolwiek był narażony na ryzyko przypadkowego spożycia. Faktycznie, sprawiliśmy, że jeśli kartridż trafi do ust, natychmiast go wyplujesz – wyjaśnił Dohta.

Firma zapewnia przy tym, że użyta substancja jest całkowicie nieszkodliwa dla zdrowia i nie powoduje żadnych skutków ubocznych poza jednym – natychmiastowym, bardzo nieprzyjemnym wrażeniem smakowym, które wywołuje odruch wyplucia.

Za ten charakterystyczny, odpychający smak w oryginalnych kartridżach do Switcha odpowiadał benzoesan denatonium. Jest to jedna z najbardziej gorzkich substancji chemicznych znanych człowiekowi, stosowana między innymi do skażania alkoholu przemysłowego czy jako środek zniechęcający zwierzęta do zjadania upraw.

Choć Nintendo nie potwierdziło, czy dokładnie ten sam związek został użyty w kartridżach do Switcha 2, cel i efekt pozostają identyczne. To chemiczny strażnik, który pilnuje, by mały kawałek plastiku nie stał się przekąską.

Ciekawość ludzka nie zna jednak granic i mimo ostrzeżeń, wielu graczy próbowało zweryfikować te doniesienia na własnym języku. Z niedowierzaniem skomentował to sam Kouichi Kawamoto z Nintendo: „Podczas prac nad Nintendo Switch, polizałem go raz, ale nigdy więcej. Nie mogę uwierzyć, że inni ludzie tego próbują”. Jego kolega, Takuhiro Dohta, wprost odradzał podobne eksperymenty, kwitując krótko: „Nie radzę tego robić”.

Mamy i testujemy. Nintendo Switch 2 w naszych rękach:

Mój test w imię nauki

Nie byłbym sobą, gdybym nie zweryfikował tych doniesień osobiście. Uzbrojony w nowy kartridż z ostatnią Zeldą na Switcha 2 i poczucie misji, postanowiłem poświęcić swoje kubki smakowe w imię nauki. Chciałem sprawdzić to raz na zawsze. Zbliżyłem niewielki nośnik do ust, dotknąłem go czubkiem języka i natychmiast pożałowałem.

Smak jest absolutnie tragiczny – to intensywna, chemiczna gorycz, która momentalnie atakuje całą jamę ustną i wywołuje mimowolny skurcz twarzy. Nintendo nie żartowało. To doświadczenie, którego nie polecam nikomu, ale jednocześnie rozumiem jego cel – jest tak odpychające, że instynktownie chce się je jak najszybciej zakończyć.

Co ciekawe, jest też pewien plus tej sytuacji. O ile szokująca gorycz jest natychmiastowa, o tyle na szczęście nie pozostaje na języku zbyt długo. Po kilku chwilach i przepłukaniu ust wodą nieprzyjemny posmak znika niemal bez śladu.

Zakładam jednak, że scenariusz wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby ktoś włożył sobie do ust cały kartridż i zaczął go przeżuwać. Wtedy ta chemiczna powłoka z pewnością wżarłaby się w język na długie minuty. Podsumowując: test uważam za udany, Nintendo zdało egzamin celująco, a ja już nigdy więcej nie zamierzam tego powtarzać.

Społeczność chwali Nintendo za gorzką pigułkę

Choć pomysł celowego psucia smaku produktu może wydawać się dziwaczny, spotkał się z ogromnym uznaniem ze strony społeczności graczy. Wątek na forum Reddit, w popularnym subreddicie r/NintendoSwitch, informujący o tym, że kartridże do Switcha 2 również smakują źle, zdobył ponad 1600 pozytywnych głosów, a sekcja komentarzy zapełniła się pochwałami. Użytkownicy wprost nazywali to „prostym, ale genialnym rozwiązaniem”.

Wielu komentujących podających się za rodziców małych dzieci lub właścicieli zwierząt domowych, podkreślało, że jest to niezwykle praktyczne i odpowiedzialne podejście do projektowania produktu.

W dyskusji pojawiały się konkretne przykłady z życia wzięte. „Dziękuję, Nintendo!” – pisał jeden z użytkowników. „Mój dwulatek znalazł zagubiony kartridż i od razu włożył go do buzi. Zanim zdążyłem zareagować, sam go wypluł z płaczem. Ta gorzka powłoka prawdopodobnie uratowała nas przed wizytą na SOR-ze”.

REKLAMA

Inny rodzic ze swoim psieckiem wtórował: „Mój szczeniak uwielbia gryźć wszystko, co znajdzie. Złapał kartridż z Zeldą, ale po jednym liźnięciu zostawił go z takim obrzydzeniem, jakby to była cytryna. Genialne i proste zabezpieczenie”. Czyli w zalewie skomplikowanych zabezpieczeń cyfrowych, Nintendo postawiło na chemię i podstawowe ludzkie odruchy - i to oznacza bezpieczeństwo.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-06T11:02:22+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T10:29:07+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T09:55:47+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T09:14:26+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T08:53:10+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T06:44:07+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T06:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T06:21:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T06:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T21:57:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T20:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T19:21:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T18:53:05+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T18:11:07+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T17:36:16+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T16:33:42+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T13:01:50+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T12:41:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T12:19:49+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T11:07:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T09:49:16+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T09:05:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA