Zamawiasz Bolta, ale jest tak tanio, że czekasz bez końca na znalezienie kierowcy. To już plaga?
Zamawiasz przejazd w aplikacji Bolt i czekasz. Jest tak tanio, że żaden kierowca nie chce przyjąć kursu. To coraz częstsza sytuacja, która spotyka korzystających z przewozów w aplikacji.

Sobota, okolice godziny 4:30. Zamawiam Bolta na dworzec PKP. Na ekranie pojawiają się oferty za około 11-12 zł. Rozpoczyna się poszukiwanie kierowcy. Pojawia się komunikat „Szukam nowego kierowcy. Poprzedni kierowca nie mógł potwierdzić twojego zamówienia”. I tak 5, 6, 7 razy pod rząd. Gdy godzina odjazdu mojego pociągu zbliża się bez litości, zmieniam aplikację. W Uberze oferty były droższe o 6 - 7 zł. Efekt był taki, że niemal od razu zgłosił się kierowca, który po kilku minutach był pod moim blokiem.
Problem z promocjami Bolta - jest za tanio
Takich sytuacji miałem wiele. Absurdalnie niskie kwoty przejazdu, żeby walczyć z konkurencją, skutkują tym, że kierowcy odrzucają napływające zamówienia. Wdziałem to na własne oczy. Jeden z kierowców, który realizuje kursy we własnym zakresie i nie pracuje dla większej firmy, pytany o to, dlaczego tak się dzieje, odpowiedział szczerze. - Proszę odjąć od ceny kursu prowizję dla Bolta, koszt paliwa, koszt prowadzenia działalności. Ile zostanie? – pyta mnie retorycznie.
Trzeba przy tym dodać, że opisywane zagadnienie nie dotyczy tylko kursów realizowanych w środku nocy. Mam prawo domniemywać, że skoro dużą część kursów, które odbyłem w ramach aplikacji typu Bolt czy Uber realizują firmy i kierowcy obsługujący obie te platformy, problemem nie jest brak kierowców. Jeżeli przejazd za wyższą kwotę, w tych samych warunkach zrealizowany został po 5 minutach, a za niższą w ogóle nie doszedł do skutku, bo chętnych kierowców nie było – odpowiedź nasuwa się sama.

Analogiczny problem napotkałem wielokrotnie i o bardzo różnych porach dnia. Co więcej, spotykam się z nim nie tylko ja, ale coraz więcej osób korzystających z przewozów w aplikacji. W jednym z przypadków poczekałem, co się wydarzy po tym, jak kolejni kierowcy odrzucą zamówienie.
W końcu zgłosił się ktoś przebywający niemal na drugim końcu miasta, dla którego kurs za grosze nie mógł być opłacalny, bo dojazd do klienta nie tylko trwał zbyt długo, ale wymagał przejechania wielu kilometrów.
Zapytałem Bolta o stanowisko w tej sprawie
Ponad dwa tygodnie temu wysłałem pytania dotyczące opisywanej sytuacji do biura prasowego Bolta. Od 12 czerwca nikt nie raczył mi odpowiedzieć. Nie dowierzałem tak bardzo, że przejrzałem folder spam mojej poczty e-mail. To się samo komentuje.
Czytaj także: