Wysłali wezwanie do ewakuacji milionom ludzi. Mieszkańcy płonącej metropolii byli przerażeni
Los Angeles walczy z niszczycielskim żywiołem. Pożary trawią miasto. Systemy, które miały informować i wspierać mieszkańców, doprowadziły do tego, że panika była jeszcze większa.
Już dziesięć osób straciło życie w wyniku pożarów. Według władz pożar w dzielnicy Palisades opanowany jest w 6 proc. To niejedyny, z którym walczą strażacy – kolejne pustoszą inne rejony miasta. W starciu z żywiołem udział bierze ponad 8 tys. strażaków i przeszło 600 żołnierzy Gwardii Narodowej.
Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko. Kalifornia od dłuższego czasu zmagała się z suszą. Do tego doszedł porywisty wiatr i niska wilgotność. Naukowcy nie mają wątpliwości, że pożary są konsekwencją zmian klimatu.
Ponad 100 tys. mieszkańców musiało się ewakuować. Informację o konieczności ucieczki dostało jednak znacznie więcej osób. Wszystko przez błąd techniczny. Odpowiednik polskiego alertu RCB wysłany został do wszystkich mieszkańców hrabstwa Los Angeles, czyli przeszło 9 mln osób. Nawet ci, którzy żyją z dala od niszczycielskiego ognia, mogli niepotrzebnie się przestraszyć.
Nagrania z miejsc spustoszonych przez ogień pokazują skalę zniszczeń. Z dawnych domów zostały tylko zgliszcza. Na udostępnianych filmach możemy zobaczyć, jak szybko rozprzestrzeniał się ogień. W regionach, które jeszcze 6 stycznia były bezpiecznie, dwa dni później pożar strawił wszystko.
Czytaj też:
Zdjęcie główne: Ringo Chiu / Shutterstock