Wchodzą do kuchni opiekacz, pikarnik i grill, a ja na to: cześć, Tefal OptiGrill!

Są osoby, które uwielbiają gotować oraz ta druga grupa, do której zaliczam się ja. Z tego powodu lubię sprzęty, który mnie w tym procesie w dużej mierze wyręczają. Na szczęście w ostatnich latach takowych pojawia się coraz więcej, a ja ekscytuję się nowoczesnym AGD w co najmniej tak dużym stopniu, jak nowymi smartfonami, tabletami i konsolami do gier.

Jednym z urządzeń, które ostatnio wpadły mi w ręce, jest Tefal OptiGrill 4w1 XL i trudno go opisać jednym słowem. Nie jest to robot kuchenny per se i da się w nim zrobić tosty, ale to coś znacznie więcej niż zwykły opiekacz właśnie ze względu na możliwość używania go w czterech różnych trybach.

Sprawdź inne nasze teksty dotyczące sprzętów marki Tefal:

Tak jak Tefal OptiGrill 4w1 XL może być dwustronnym opiekaczem, tak może działać również jako rozkładany, otwarty grill o ogromnej powierzchni. Oprócz tego można przerobić go nawet na elektryczny piekarnik lub maszynę do przygotowania pełnego posiłku i to dla całej rodziny.

Ten dopisek XL w nazwie nie wziął się znikąd, gdyż urządzenie postawione bokiem pod ścianą zajmuje niemalże całą głębokość standardowego kuchennego blatu. Umieściłem je w ten sposób zresztą nie bez powodu - dzięki temu mam nadal po jego lewej stronie mam sporo przestrzeni na przygotowanie składników.

W tym domyślnym ustawieniu mogę bez problemu używać go jako opiekacza, bo mam dostęp do wszystkich guzików oraz pokrętła. Oczywiście aby w pełni wykorzystać możliwości, jakie daje Tefal Optigrill, trzeba wygospodarować na blacie więcej miejsca, gdyż urządzenie można rozłożyć i korzystać z obu płyt grzewczych.

Jedną z zalet Tefal Optigrill 4w1 XL jest to, że nie muszę sam myśleć o tym, ile czasu piec daną potrawę. Do wyboru jest tuzin różnych programów, które można odpalać poprzez wciśnięcie jednego z przycisków, a przy każdym z nich jest charakterystyczna ikona. Do wyboru są następujące tryby pracy:

Co przy tym istotne, urządzenie dopasowuje czas i temperaturę pracy nie tylko do tego, jakiego typu pożywienie gotujemy, ale również do ilości i grubości składników (w tym ostatnim przypadku co do milimetra!). Mamy tu nawet wskaźnik poziomu wysmażenia, co może przydać się w przypadku steków.

Zintegrowany jest on ze świecącą diodą, która kolorami sygnalizuje, że zakończył się już proces przedgrzewczy, a potrawa zmienia się z rare w medium lub well-done. Do tego dochodzą powiadomienia dźwiękowe, gdy proces przygotowywania jedzenia osiąga kolejne stadia lub się kończy.

Nie będę kłamał: pierwsze, co sobie przygotowałem, to najzwyklejsze tosty. Dwie kromki chleba tostowego, dwa plasterki sera topionego, trochę wędliny i masła - chyba każdy taki zestaw lubi. W przypadku Tefal Optigrill ser rozpuścił się w krótszym czasie niż z mojego zwykłego tostera i to bez zwęglania chleb.

Takie tosty nie są dzielone na charakterystyczne trójkąty, tylko karbowane, ale za to można przyrządzić ich naraz więcej niż dwie sztuki. Po umieszczeniu kwadratowych kromek pod kątem 45 stopni bez problemu zmieściłem cztery takie sandwiche, a i tak zostało sporo miejsca. A co z wyciekającym serem?

Jako że Tefal Optigrill tosta zgniata, to topiony ser wycieka, ale nie było to żadnym problemem, gdyż żeliwne płyty są pokryte nieprzylegającym materiałem. Ten wycieknięty ser ściągnąłem szybko i sprawnie z użyciem szpachelki i nie trzeba było od razu wyciągać wkładki i iść z nią do zlewu.

Żeliwne płyty oraz pojemnik, podobnie jak tackę zbierającą tłuszcz, można myć pod bieżącą wodą albo… w zmywarce. Nieco się obawiałem, czy tłuszcz nie będzie zostawał w rogach pojemnika, gdyż dno i ścianki łączą się pod kątem prostym, ale nie jest to problemem - nawet jak robię to ręcznie i dopiero następnego dnia.

Płyty mają wgłębienia i są nieco nachylone, przez co do wyciekająca ciesz spływa z mięsa prosto do pojemnika. Dzięki temu przygotowanie jedzenia tą metodą ma być znacznie zdrowsze, gdyż potrawy, jak podaje firma, zawierają o 44 proc. mniej tłuszczu niż w przypadku gotowania z użyciem metod tradycyjnych.

Dużym atutem jest tu wspomniana już duża powierzchnia robocza, która ma mieścić wedle specyfikacji „od 6 do 8 porcji jedzenia”. W praktyce udało nam się przygotować (bardzo smaczne!) mielone dla dwóch osób na dwa dni za jednym podejściem, co się nigdy nie udaje nawet na naszej największej patelni.

Tosty i mielone to oczywiście dopiero początek, bo w tym urządzeniu można przygotować też inne kotlety oraz warzywa oraz wiele innych potraw. Pomaga w tym akcesorium Snacking&Baking, czyli pojemnik zmieniający Tefal Optigrill 4w1 XL w piekarnik, w którym można upiec frytki, zapiekanki albo… ciasta.

Wszystkich programów, gdyż tych jest tuzin, nie miałem okazji jeszcze przetestować, ale drób i wieprzowina również były pyszne, podobnie jak opiekane ziemniaki. W przygotowaniu potraw pomaga tutaj aplikacja mobilna Tefal, w której można znaleźć mnóstwo przepisów wraz z instrukcjami krok-po-kroku.

Urządzenie zostało wycenione przez producenta katalogowo na 1499 zł, ale obecnie można nabyć je za 1199 zł. Porządny toster co prawda kosztuje 1/4 tej ceny, no ale to sprzęt o dość wąskim przeznaczeniu. Tefal Optigrill 4w1 XL to z kolei prawdziwy kombajn do zadań specjalnych z tuzinem programów i masą funkcji.

Jeśli skonfrontować możliwości, jakie ma Tefal Optigrill 4w1 XL z jego ceną, a także tym, ile czasu potrafi oszczędzić w kuchni, to i katalogowa jest niezła, o promocyjnej nawet nie mówiąc. Z kolei fakt, że nasze potrawy będą zawierały mniej tłuszczu jest z kolei, że tak to ujmę, wisienką na torcie.

Na koniec warto też dodać, że Tefal obiecuje, iż Optigrill 4w1 XL będzie sprzętem długowiecznym i będzie się go dało naprawić po okresie gwarancji, gdyż części zamienne mają być dostępne przez 15 lat od daty zakupu. Do tego firma ma 6,2 tys. punktów serwisowych zlokalizowanych na całym świecie.