Mapom Google rośnie konkurencja. Apple nauczył się nowych sztuczek

Mapy Apple przez wiele lat wydawały się być daleko w tyle za konkurencją, zwłaszcza w naszym kraju, który traktowany był po macoszemu. Wystarczy wspomnieć, że Mateusz Nowak zamiast do Lidla w swoim mieście, został przez nie poprowadzony do Kaliningradu. Jednak od kilku miesięcy Apple prowadzi intensywne prace nad poprawą ich działania, wyglądu i przydatności. W Warszawie można było spotkać ludzi z plecakami, którzy fotografowali ulice, mapy działają już na zablokowanym ekranie.

Zmiany były tak duże, że ten sam Mateusz, który omal nie trafił do Kaliningradu, postanowił wyrzucić Mapy Google i korzystać z map dostarczonych przez Apple. To chyba najlepsze podsumowanie wielkości tych zmian. Gigant z Cupertino nie powiedział jednak ostatniego słowa i właśnie poszerzył Mapy o bardzo pomocną funkcję.

Szydercy powiedzą, że takie rzeczy mają już w Google od 8 lat, ale w Cupertino najwidoczniej uważają, że pośpiech poniża. W nadchodzącej aktualizacji iOS 17 użytkownicy dostaną opcję pobrania mapy do pamięci urządzenia. Przyda się to podczas podróżowania w miejscach ze słabym zasięgiem, czy w czasie zagranicznych podróży tam, gdzie korzystanie z pakietu danych kosztuje krocie.

Użytkownik ma możliwość wyboru wielkości mapy, którą chce pobrać — mniejszy lub większy fragment. Miłym dodatkiem jest to, że w przypadku braku zasięgu Mapy automatycznie przechodzą w tryb offline. Razem z trasą zostają pobrane informacje o miejscach znajdujących się w okolicy, ale nie znajdziemy wśród pobranych materiałów np. recenzji, zdjęć i opinii o danej firmie.

Cieszę się, że Apple wchodzi w nowoczesność. W tym tempie już może w przyszłym roku pomyślę o zmianie ekosystemu.