REKLAMA

GTA: The Definitive Edition jeszcze gorsze od Cyberpunka. Społeczność graczy poczuła krew

GTA: The Definitive Edition spadło na sam dół rankingu Metacritic z oceną 0,5/100. Społeczność graczy poczuła krew i znalazła nowego kozła ofiarnego. GTA jest hejtowane z jeszcze większą zaciekłością niż Cyberpunk 2077.

15.11.2021 07.53
GTA: The Definitive Edition w Metacritic gorsze od Cyberpunka
REKLAMA

Jeśli rzucimy okiem na średnie ocen z Metacritic, szybko okaże się, że GTA III, Vice City i San Andreas to absolutne klasyki gamingu, które dziś zbierają noty na poziomie 90-95/100 punktów. Zupełnie inaczej jest z wydaną w ubiegłym tygodniu reedycją GTA: The Trilogy - The Definitive Edition, która zamyka ranking Metacritic od drugiej strony. Reedycja ma obecnie średnią ocen na Metacritic wynoszącą 0,5/100.

REKLAMA

GTA: The Trilogy - The Definitive Edition. Nie pięćdziesiąt, nie pięć, a ledwie PÓŁ punktu na sto możliwych.

Wynik na Metacritic jest absolutnie tragiczny. Internet pisze, że to najgorsza średnia ocen w historii gier, ale nieco mija się to z prawdą, bo nowe GTA jest w istocie czwarte od dołu. Niżej znalazł się jeszcze World of Warcraft Classic z 2021 r. oraz dwie odsłony Madden NFL, które gracze też uwielbiają hejtować.

 class="wp-image-1933874"

Skąd tak fatalne oceny? Jeśli ostatni tydzień przespałeś pod kamieniem, spieszę z wyjaśnieniem, że w remasterach GTA znalazło się całe morze błędów. Rockstar nie tylko nie załatał bugów znanych od niemal 20 lat, ale dodał też sporo nowych. Do tego gracze krytykują część nowych modeli postaci. Są też duże problemy z wydajnością, bo kilkunastoletnie gry klatkują nawet na mocnych konsolach PS5 i Xbox Series X. Za to wszystko Rockstart chce 250-270 zł, a na dokładkę usuwa grę z PC, ponieważ w plikach znalazły się niezabezpieczone wewnętrzne dokumenty studia. Słowem, kompromitacja.

Patrzę na Metacritic, a widzę Wykop.

Wielu graczy widzi podobieństwa pomiędzy nową wersją GTA a Cyberpunkiem 2077. Polska gra zniknęła ze sklepu PlayStation, a GTA znika z PC. Oba tytuły są na premierę naszpikowane błędami i problemami. Oba stały się społecznościowymi chłopcami do bicia.

Powtarza się sytuacja, w której gracze owczym pędem rzucają się do wystawiania najniższych not. Dobicie do najniższej lokaty w Metacritic stało się grą samą w sobie. Zaczęło dominować skrajne podejście, bez żadnej refleksji. Ba, gracze wystawiają najniższe noty pomimo faktu, że nie grali w gry. Tytuł oceniają tylko przez pryzmat memów z Reddita i filmików z YouTube’a. Kolejny raz widzimy najgorsze cechy społeczności graczy, kojarzące się tylko z siedliskami patologii pokroju polskiego Wykopu.

Pobawię się w adwokata diabła, bo przy GTA: The Trilogy - The Definitive Edition bawię się bardzo dobrze.

Kupiłem nowe GTA na Switcha. Uczciwie zaznaczam, że wszystkie problemy znane z memów i tweetów są obecne w grze. Wpadek jest mnóstwo, a największe to:

  • słaba grafika, bez widocznych ulepszeń względem oryginałów,
  • płynność spadająca poniżej 30 kl./s,
  • niezałatane błędy znane od kilkunastu lat,
  • miejscami bardzo dziwne modele postaci,
  • brak mgły nad miastem, przez co mapa wygląda jak plansza zawieszona pośrodku pustki,
  • wiele mniejszych problemów trapiących tytuł.

Czy żałuję zakupu? Nie, bo to jedyne GTA, w jakie mogę grać na Switchu. Prawda jest taka, że nawet kilkanaście lat po premierze klimat klasycznych gier GTA wręcz wylewa się z ekranu, a ja z uśmiechem na twarzy robię misje, zamalowuję sprayem graffiti Ballasów, rzucam koktajlami mołotowa w przeciwników, uciekam policji, by za chwilę skradzionym wozem strażackim gasić pożary w mieście. GTA pełną gębą.

Czy błędy wpływają na ocenę gry? Jak najbardziej. Z uwagi na problemy oceniłbym nową wersją GTA na jakieś 6/10. Wersja na Switcha dostałaby punkcik więcej za możliwość mobilnej rozgrywki. W mojej opinii mobilność mocno przeważa ponad wymienionymi problemami, a koniec końców mamy do czynienia ze starym, dobrym GTA, które znamy i kochamy pomimo licznych bugów.

„Nieważne co mówią, ważne, żeby mówili”

 class="wp-image-1931684"

Czy ty też jesteś „graczem”, który zna nowe GTA tylko z Reddita i YouTube’a? Nie kupiłeś gry, ale z chęcią wystawiasz jej najniższe oceny? A może jednocześnie krytykujesz widzów filmowych, którzy w ciemno dają nowym filmom 10/10?

Śledzisz Reddita GTA, udzielasz się w dyskusjach? Udostępniasz śmieszne memy i filmiki dokumentujące błędy w grze? Myślisz, że oszukałeś system, bo nie kupiłeś gry (ba, nawet nie zamierzasz tego robić), ale za to z chęcią zbierasz lajki na gifach z GTA?

Gratuluję krótkowzroczności, bo wszystkimi tymi działaniami tylko napędzasz popularności nowym odsłonom GTA. Budujesz zasięgi i obecność gry w mediach społecznościowych. Dokładasz cegiełkę do fenomenu społecznościowego, a GTA bezsprzecznie takim fenomenem jest. Sprawiasz, że gracze, którzy być może nie zwróciliby uwagi na remastery GTA, zaczynają interesować się grą. Jakaś część z nich w końcu ją kupi, jeśli nie dziś, to za 3 miesiące w promocji. Tak czy inaczej, Rockstar wyjdzie na swoje.

Chcesz dać popalić Rockstarowi? Są lepsze sposoby.

REKLAMA

Krytykujmy nie same gry, które nadal są przecież bardzo dobre, ale Rockstara, który w zbyt wielu miejscach poszedł na skróty. Chcecie naprawdę dać popalić tej firmie? W takim razie sprawcie, by o nowym GTA zapomniano. Nie dawajcie w ciemno ocen 1/10, nie piszcie komentarzy, nie szerujcie memów. Unikajcie skrajności i nie nakręcajcie tej spirali hejtu, bo takie działania są de facto reklamą gry. „Nieważne jak o tobie mówią, ważne by mówili”.

A prawda jest taka, że nie ma nic gorszego niż gra z ocenami na poziomie 5/10, o której miesiąc po premierze nikt nie pamięta. O której dyskusje całkowicie cichną. O której gracze nie pamiętają nawet na wyprzedażach. Taki finał zaboli każdego wydawcę, ale w dzisiejszym internecie nie ma miejsca na oceny ze środka stawki. Głośny tytuł można albo hejtować, albo kochać. 1/10 lub 10/10, nic pomiędzy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA