mytaxi chciało być tańsze od Ubera. Wściekli kierowcy zjechali się pod siedzibę firmy
Firma mytaxi stanęła być może przed jednym z większych kryzysów od momentu pojawienia się w Polsce. Grupa około kilkudziesięciu kierowców przyjechała rano pod warszawską siedzibę spółki, domagając się zmian w usłudze Lite. Twierdzą, że bez dopłat od mytaxi nie opłaca im się podejmować kursów. Przedstawiciele aplikacji odpowiadają - dzięki Lite jesteśmy tańsi od Ubera i Bolta.
Kierowcy są rozgoryczeni. Twierdzą, że od czwartku 4 kwietnia mytaxi przestało im dopłacać do kursów, jakie realizowali za pośrednictwem usługi Lite. Polega ona na tym, że klient wsiadając do taksówki z góry zna koszt całego przejazdu.
Dzięki temu zdarzało się, że skorzystanie z mytaxi Lite było tańsze od podróży Uberem albo Boltem.
A mamy tutaj przecież do czynienia z profesjonalnymi taksówkarzami. Jak to możliwe?
Od początku działania Lite mytaxi dopłacało taksówkarzom różnicę między wskazaniem taksometra, a kwotą, która pojawiała się na aplikacji. W niektórych przypadkach to duże kwoty, gdy taksówkarz utknął w korku mogły sięgać nawet kilkudziesięciu złotych.
Lite jest w tej kwestii bezlitosny. Taksówkarz przed zleceniem dostaje informację o konkretnej kwocie. Nie dostaje „czasówki” tylko samą kilometrówkę. A ta wynosi w zależności od klasy samochodu 2 zł lub 2,40 zł. Wcześniej ta pierwsza stawka stanowiła dolny próg, za jaki można było się przejechać, wykorzystując aplikację. Jednocześnie prowizja dla mytaxi pozostała na wcześniejszym poziomie, co oznacza, że kierowcy są podwójnie stratni.
Jeden z kierowców wrzucił też na dowód screen z proponowanym przez aplikację zleceniem. Za 20-kilometrowy kurs ryczałt wynosił… 30 zł. Czyli klient pojeździłby sobie zdecydowanie taniej niż w Uberze. Być może to błąd aplikacji, stawka jest jednak szokująco niska.
Firma mytaxi wprowadziła Lite, by skuteczniej rywalizować z Uberem i Boltem.
I podaje konkretne przykłady. – Wczoraj zrobiłem krótki kurs, na którym straciłem 2 zł. Proszę sobie policzyć, że miesięcznie takich kursów zrobię 600. To będzie 1200 zł. Oddałby pan komuś dobrowolnie takie pieniądze? – pyta retorycznie.
Sam podsumowuje swoje koszty stałe na 6,5 tys. zł miesięcznie. W skład tego wchodzą podatki, koszty leasingu samochodu, czy amortyzacja. Do tej kwoty trzeba jeszcze doliczyć paliwo. – Żeby zarobić chociaż 4 tys. na czysto, trzeba robić naprawdę duże obroty. Nie chcę jeździć 14 godzin na dobę, żeby utrzymać swoją rodzinę – tłumaczy.
Firma mytaxi widzi to nieco inaczej. Podkreśla, że usługa Lite cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem wśród klientów i zostanie w ofercie.
Jednocześnie zapewnia, że „w dalszym ciągu usługa Lite będzie wspierana przez budżet marketingowy mytaxi”.
To wskazywałoby, że pod naciskiem kierowców firma zdecydowała się jednak wycofać z odcięcia ich od subsydiowania przejazdów.
Zaskakujące jest, że mytaxi postawiło na tak odważny krok niemal w przededniu potężnego strajku taksówkarzy. Wcześniej aplikacja chwaliła się, że 40 proc. spośród jej kierowców nie rozważa wzięcia udziału w proteście. Teraz musi szybko zażegnać konflikt, by te proporcje się nie zmieniły.