TOP 3 najlepsze laptopy do gier wideo, jakie stworzono na planecie Ziemia
Przez moje ręce przeszło wiele, naprawdę wiele tak zwanych gamingowych laptopów. Jedne były wielkimi, ciężkimi i głośnymi bestiami, inne zaskakująco lekkimi i pięknymi dziełami sztuki. Na podstawie swoich subiektywnych doświadczeń chciałbym przedstawić trzy absolutnie najlepsze laptopy, jakie może sprawić sobie miłośnik gier wideo z nieograniczonym budżetem. Hulaj dusza, piekła nie ma.
Sprawdź również:
Oczywiście „najlepsze” to bardzo subiektywne pojęcie. Dla jednego najlepszym będzie taki laptop, który posiada matematycznie najwięcej rdzeni, pamięci i obrotów. Dla innego będzie to dobrze zbalansowana architektura ze świetnie zaprojektowanym chłodzeniem, niemal w całości eliminującym throttling. Dla jeszcze innego najważniejszy okaże się ekran, jego rozdzielczość oraz częstotliwość odświeżania.
Wybierając poniższe TOP 3 starałem się równoważyć te proporcje, biorąc pod uwagę nie tylko surową moc, ale również jakość wykonania, komfort użytkowania oraz wrażenia estetyczne. Wszystko to złożyło się na trzech wspaniałych, którymi nie pogardziłby chyba żaden komputerowy gracz. Nawet taki, który (całkowicie niesłusznie) twierdzi, że na laptopach grać się nie da, a jedynym słusznym rozwiązaniem jest wielka skrzynka stojąca obok biurka.
New Alienware 17 (2017)
Procesor: Intel Core i7-7820HK Quad-Core siódmej generacji 2.9 GHz podkręcany do 4,4Ghz
Pamięć: 8GB DDR4 2400MHz
Karta graficzna: Nvidia GeForce GTX 1080 8GB GDDR5X 180W
Ekran: 17,3 cala, QHD 2560x1080 140Hz, Nvidia G-Sync
Pojemność: 180GB SSD + 1TB HDD
Waga: 4,4 kg
Cena: 2299 dol.
Być może mieliście do czynienia z laptopami dla graczy od popularnych w Polsce firm takich jak MSI, Lenovo czy Acer. Część z nich jest naprawdę solidna. Jednak Alienware… Alienware to zupełnie nowy poziom. Totalnie inny wymiar. Trochę jak gdybyście zamienili chińskiego Androida z osiedlowego marketu na iPhone’a albo Galaxy S8. Niby to i to dzwoni, niby to i to może korzystać z aplikacji, ale odczucia płynące z użytkowania obu urządzeń różnią się w sposób diametralny.
New Alienware 17 po prostu cieszy. Na każdym kroku użytkowania. Laptop jest przepiękny. To pierwszy świecący niczym choinka produkt adresowany do graczy, który nie jest wiejski, jarmarczny oraz odpustowy. Urządzenie klasy premium nazwałem swojego czasu laptopem marzeń i zdanie podtrzymuję. Aluminiowe wykończenie, kapitalnie rozbudowany system chłodzenia wystający poza łączenie klapy, niezwykle cienki ekran… New Alienware 17 z 2017 roku to najlepsze odświeżenie prestiżowej serii Della od 2013 roku. Jeżeli ktoś poluje na kosmicznego laptopa, tegoroczny model będzie strzałem w dziesiątkę.
Wąskim gardłem wydaje się ekran, domyślnie wyświetlający obraz w jakości QHD. Oczywiście przeskok na pełne 4K UHD jest możliwy, ale za dopłatą około 150 dolarów. Za kolejne 100 dolarów rozbudujemy pamięć do 16GB, podwajając domyślną wartość. Jednak nawet bez tego New Alienware 17 poradzi sobie z każdą grą na wysokich ustawieniach graficznych oferując przynajmniej 60 klatek na sekundę. W przypadku najwyższych ustawień żadna produkcja nie ośmieli się spaść poniżej 30 klatek.
Razer Blade Pro (2017)
Procesor: Intel Core i7-7820HK Quad-Core siódmej generacji 2,9 Ghz podkręcany do 4.3GHz
Pamięć: 32GB DDR4 2667MHz
Karta graficzna: Nvidia GeForce GTX 1080 8GB GDDR5X
Ekran: 17.3 cala, 4K 3840x2160 60Hz, Nvidia G-Sync, multi-dotyk
Pojemność: 1TB SSD
Waga: 3,5 kg
Cena: 4000 dol.
Usiądźcie, weźcie głęboki wdech i odetchnijcie, ponieważ zaczynamy mówić o urządzeniach w absurdalnej cenie. Nowa, odświeżona o lepszy procesor i więcej pamięci wersja laptopa Razer Blade Pro kosztuje około 4000 dol. Zawrotna suma, za którą dostajemy najlepszego laptopa dostępnego na planecie Ziemia. Co tutaj dużo pisać - Razer Blade Pro zjada nawet Alienware’a, bijąc go na głowę pod względem pojemności SSD, pamięci RAM, klawiatury oraz ekranu.
Przepiękny wyświetlacz 4K robi niesamowite wrażenie. Miałem okazję bawić się tym modelem podczas finałów IEM 2017 w katowickim Spodku. To była miłość od pierwszego wejrzenia, chociaż raczej bez wzajemności. Pamiętam przyjemne mrowienie, gdy przedstawiciel Razera zdradził mi, że Polska jest następna w kolejce na mapie sprzedaży prestiżowej firmy. Bardzo przyjemna wiadomość, pomimo tego, że na Blade’a Pro po prostu mnie nie stać. Zakup tego cuda techniki wymyka się resztkom racjonalności, jakie jeszcze pozostały w mojej głowie.
Jednak nawet te kilka godzin z produktem wystarczyło, aby zasiać we mnie przekonanie - to jest właśnie to. Szczyt. Wierzchołek. Wyżej już nic nie ma. Lepiej się nie da. Oczywiście można zamówić i złożyć laptopa z jeszcze potężniejszymi trzewiami, ale nigdy nie będzie tak dopracowaną, lekką, cienką, cichą, solidną i spójną konstrukcją jak Razer Blade Pro. No i ta mechaniczna klawiatura! Można się po prostu rozpłynąć. Jednak tylko na chwilę, ponieważ potem zdajesz sobie sprawę, jak absurdalnie drogi to produkt, w którym kilka setek dolarów płacimy za samą markę.
Asus ROG Zephyrus GX501 (2017)
Procesor: Intel Core i7-7700HQ Quad-Core siódmej generacji 2,8 GHz podkręcany do 3,8 Ghz
Pamięć: 16GB DDR4 2400Mhz
Karta graficzna: Nvidia GeForce GTX 1080 8GB GDDR5X Max-Q
Ekran: 15,6 cala, FHD 1980x1080 120Hz, Nvidia G-Sync
Pojemność: 512GB SSD
Waga: 2,25 kg
Cena: 2700 dol.
Zephyrus ledwo zjechał z linii produkcyjnej, a już zbiera bardzo pozytywne noty. Głównie za sprawą lekkości, jaką udało się osiągnąć architektom firmy Asus. Maszyna o masie 2,25 kg bije tym wynikiem nawet Razera, co stało się możliwe za sprawą mniejszych gabarytów oraz przekątnej ekranu. Pomimo skromnych rozmiarów, w Zephyrusa udało się wepchnąć podzespoły z absolutnie najwyższej ligi, na czele z kartą graficzną GeForce GTX 1080.
Laptop Asusa zdecydowanie nie należy do piękności. Stanowi za to bardzo dobrze zbalansowaną równowagę między tańszym i słabszym New Alienware 17, a horrendalnie drogim Razerem Blade Pro. To wystarczyło, aby Asus musiał chwilowo zawiesić sprzedaż nowego urządzenia z portfolio ROG, nie będąc w stanie zaspokoić podaży we własnych internetowych sklepach. Na ten moment Zephyrus jest „temporarily out of stock”.
Sprawdź również: