Sprawdź, u którego operatora zapłacisz najmniej za strumieniowanie muzyki
Streaming muzyki staje się standardem, a skoro najczęściej słuchamy muzyki na naszych smartfonach, to dlaczego by nie skorzystać z tego, iż dostęp do streamingu możemy otrzymać także poprzez abonament u operatora? Sprawdźmy, w którym z polskich telekomów najbardziej opłaca się słuchać muzyki - Plus, T-Mobile, Orange, a może Play lub... Red Bull Mobile?
Wertując strony internetowe operatorów bardzo szybko dochodzimy do wniosku, że nie każdy z nich zdążył polubić się ze streamingiem i nie u każdego możemy wciągnąć dostęp do serwisów takich jak Tidal czy Spotify na rachunek. Na tej podstawie z naszego zestawienia momentalnie odpadły Plus i Orange, które co prawda oferują usługi „muzodajni”, lecz umówmy się - daleko im do pełnoprawnych serwisów streamingowych.
Jeśli chodzi o pozostałą dwójkę, T-Mobile i Play, tutaj sytuacja wygląda zgoła inaczej. Od dawna dostępny był tam w ramach abonamentu dostęp do serwisu WIMP, a skoro WIMP został wchłonięty przez Tidala, to w tej chwili w ofercie obydwu sieci znajdziemy dostęp właśnie do tego najmłodszego gracza na streamingowym rynku.
T-Mobile wprowadził dostęp do Tidala w lipcu tego roku i mamy tam dwie opcje dostępu - albo płacimy standardowe 19,99 zł, które po prostu jest doliczane do naszego rachunku (nie musimy zatem podawać naszego numeru karty), albo gratis, ale tylko w najwyższym abonamencie Jump Max, który kosztuje 89,90 zł miesięcznie.
To - delikatnie rzecz ujmując - dość drogo, jeśli rozpatrujemy wybór abonamentu tylko przez pryzmat dostępu do serwisu streamingowego. A kiedy porównać go z ofertą Play, wypada naprawdę blado.
Nie przesadzę mówiąc, że ogłoszona na początku listopada oferta Play, w ramach której abonenci dostają za darmo dostęp do serwisu streamingowego Tidal w wersji Premium na 24 miesiące, jest rewolucją. Żaden z operatorów nie zaproponował czegoś podobnego.
Darmową ofertę na Tidal Premium w Play opisaliśmy już dość dokładnie na Spider’s Web. Dostęp do niej mogą uzyskać wszyscy aktywni klienci oferty abonamentowej oraz MIX, wyłączając jedynie najtańsze abonamenty. Oznacza to, że Tidal przysługuje tym klientom, którzy płacą od 30 zł miesięcznie wzwyż. Wydawało się nam, że jest to najlepsza oferta, ale… umknął nam jeden, mały szczegół.
Skoro mogą z niej skorzystać abonenci Play, to… mogą z niej skorzystać też abonenci Red Bull Mobile. I wyjdą na tym najlepiej.
I co bardzo ciekawe, Red Bull Mobile, który jest jakby siecią-córką dla Play, w kwestii Tidala zdaje się oferować jeszcze więcej. O ile w przypadku sieci Play promocja na dostęp do Tidal Premium nie obowiązuje dla najtańszych zobowiązań abonamentowych i MIX, o tyle na stronie Red Bull Mobile widzimy, iż darmowy dostęp do Tidala zyskamy już za… 9 zł miesięcznie. Jest to bezsprzecznie najlepsza oferta na rynku.
Oczywiście w dalszym ciągu uzyskany w ten sposób Tidal będzie wykorzystywał dane mobilne z naszego pakietu internetowego, ale przede wszystkim, w ramach 9 zł abonamentu (abonament bez telefonu) otrzymujemy 3 GB pakietu danych, a co jeszcze bardziej istotne, podobnie jak w Play wystarczy uruchomić specjalny, dedykowany miesięczny pakiet, który umożliwia korzystanie z Tidala bez naliczania transmisji danych.
Ów pakiet kosztuje raptem 5 zł, co w połączeniu z najtańszym abonamentem daje nam… 14 zł miesięcznie. Jeśli szukamy najniższego najniższego progu wejścia do świata streamingu, to proszę bardzo - taniej po prostu się nie da. I to nie tylko jeśli chodzi o ofertę operatora, ale o streaming w ogóle, gdyż abonamenty zaczynają się od 19,99 zł bodajże u wszystkich dostawców.
Owszem, istnieje jeszcze darmowy Spotify, ale według naszego porównania Tidala Premium do Spotify Free, dość wyraźnie widać przewagę na korzyść tego pierwszego. Wobec tego oferta Red Bull Mobile jest korzystna nie tylko wtedy, jeśli jednym z kryteriów wyboru operatora ma być dostęp do streamingu, ale jeśli rozważamy wybór serwisu w ogóle. Swoją drogą to bardzo znamienne, że ci teoretycznie "najmniejsi" operatorzy najlepiej wyczuwają i dostosowują się do panujących trendów.
Giganci tacy jak Plus i Orange najwyraźniej przespali moment, a tymczasem niewielki Red Bull Mobile przygotowuje ofertę, która przebija nawet ich "matczyną" sieć Play.
Tidal to serwis dla prawdziwych entuzjastów
Teoretycznie największym wyróżnikiem i kartą przetargową Tidala jest opcja strumieniowania w „bezstratnym” formacie FLAC, lecz w praktyce łatka „serwisu dla muzycznych entuzjastów” oznacza nieco więcej, choć dużo zależy tu od gatunku muzyki, jakiego słuchamy.
Tidal bowiem niejednokrotnie otrzymuje albumy wykonawców muzyki Pop i Rapu na wyłączność, jak na przykład zbliżający się album Rihanny, który zadebiutuje właśnie jako exclusive dla serwisu Jay-a Z, przed oficjalną premierą w innych kanałach. Do tego znajdziemy tam ciągle rosnącą bazę teledysków, materiałów wideo, oraz streamów z koncertów.
A skoro mowa o koncertach, to, co ciekawe, posiadacze konta w Tidalu mogą też wcześniej kupić… bilet na koncert Rihanny, który odbędzie się 5 sierpnia 2016 na PGE Narodowym w Warszawie i z całą pewnością można liczyć na stadion upchany ludźmi po brzegi, więc klienci serwisu zyskają okazję na wyrwanie dobrych miejsc przed „resztą świata”.
Streaming jeszcze bliżej, niż kiedykolwiek
Trzeba przyznać, że próg wejścia do świata legalnie odsłuchiwanej, strumieniowanej muzyki jeszcze nigdy nie był tak niski. Za regularne abonamenty u wszystkich dostawców zapłacimy około 20 zł, a jakby tego było mało, do Tidala możemy uzyskać dostęp kompletnie za darmo, będąc abonentem Play. A jeśli nie chcemy zakładać kosztującego 30 zł abonamentu z powodu usługi, to hej - istnieje jeszcze lepsza oferta, od najmniej oczekiwanego gracza: 14 zł w Red Bull Mobile za najtańszy abonament w połączeniu z pakietem darmowej transmisji danych.
Trudno jest pobić taką ofertę.
Czytaj również:
- Streaming muzyki na wyciągnięcie ręki - pełna wersja Tidal na dwa lata za darmo dla klientów Play!
- Jak włączyć darmowego Tidala w Play? Oto krótki poradnik
- Za darmo kontra darmowe premium - pojedynek Spotify z Tidalem w Play
- Tidal, czyli serwis streamingowy dla prawdziwych entuzjastów - recenzja Spider's Web