Dramatyczna sprzedaż smartfonów BlackBerry, czyli wszystko zmierza we właściwym kierunku
BlackBerry podsumowało dziś ostatni kwartał roku fiskalnego 2015 (tak, 2015). Jeśli przyjrzymy się tym wynikom tak, jak gdyby kanadyjska firma była nadal przede wszystkim producentem smartfonów, są one dramatyczne. Jeśli jednak brać pod uwagę kierunek, jaki wyznaczył BlackBerry Chen, można po raz kolejny powiedzieć, że wszystko zmierza we właściwym kierunku.
1,6 mln egzemplarzy telefonów z logo BlackBerry - tyle właśnie trafiło w ciągu poprzednich czterech miesięcy do klientów końcowych. Nawet jeśli brać pod uwagę, że ASP wzrosło w porównaniu do poprzedniego kwartału o ponad 30 dol. (ze 180 dol. na 211 dol.), co jakby nie patrzeć jest znakiem dobrym (i zasługą Passporta), to ogólny rezultat nawet nie jest słaby. Ba, nie wiadomo ile sprzedało się jakiego modelu, ani nawet tego, ile sprzedało się sprzętów z BlackBerry 10 (aktualizacja: podano to podczas konferencji, 90% z BB10).
BlackBerry, kiedyś lider na wielu rynkach i przez lata firma, która wyznaczał trendy na rynku mobilnym, teraz sprzedaje przez kilka miesięcy tyle urządzeń, ile konkurenci w kilka dni, godzin, czy czasem nawet minut.
Na szczęście BlackBerry od dłuższego czasu nie jest tą samą firmą, która była przekonana (jednocześnie próbując przekonać innych), że jest w stanie stworzyć produkty, którą trafią w gusta masowego klienta. Nie jest tą firmą, która wierzy, że w 2014 albo 2015 roku klienci ustawią się w milionowe kolejki po telefon z klawiaturą QWERTY. Jest w końcu firmą, która wie, gdzie ma szanse, a gdzie nie powinna nawet próbować się wpraszać na imprezę, bo dostanie lanie, po którym przez kilka lat nie będzie się w stanie podnieść.
Spadek sprzedaży urządzeń nie powinien więc nikogo dziwić, tym bardziej jeśli zobaczymy, co aktualnie BlackBerry ma w swojej ofercie. Nic (może z wyjątkiem Passporta, ale to nie produkt masowy), co byłoby w stanie przyciągnąć uwagę posiadaczy smartfonów z serii Galaxy, One czy iPhone'ów, nawet poprzedniej generacji. I jeśli miałbym strzelać, szanse na to, że zobaczymy w najbliższej przyszłości cokolwiek takiego, są bliskie zeru.
Spodziewanie się innych rezultatów byłoby co najmniej dziwne. Smartfony to dla BlackBerry teraz może nie tyle hobby, ale coś w stylu pracy realizowanej na zamówienie. Potrzebny był Classic? Stworzono Classica. Potrzebny był dotykowiec, ale raczej dla firm, a nie klientów indywidualnych? Powstał Leap. Garstka fanów chciała następcy 9810? Powstanie.
Pozytywy? Tych jest kilka, choć przy każdym z nich - co na tym etapie nie jest raczej dziwne - trzeba dodać co najmniej jeden (lub nawet więcej) znaków zapytania. Przede wszystkim firma zarabia. Niewiele, bo tym razem około 28 mln dol. (przy przychodzie 660 mln dol.), ale jednak po gigantycznym kryzysie, którym miał przecież miejsce nie tak dawno temu, nie ma już aż tak widocznego śladu. Daleko też wprawdzie do lat największej świetności, ale do realizacji czarnych wizji, w których BlackBerry miało już dawno przestać istnieć, nie doszło i prawdopodobnie nie dojdzie.
Dodatkowo zapasy gotówkowe BlackBerry nie kurczą się, a wręcz przeciwnie.
Dobrą i złą wiadomością są natomiast przychody z tytułu oprogramowania, które mogą być jednym z kluczy w odbudowie potęgi firmy. Z jednej strony jest nieźle, bo zanotowano w tym segmencie wzrost o 20% rok do roku, dzięki czemu stanowi on 10% przychodów BlackBerry. Z drugiej strony, bardzo jeszcze daleko do realizacji ambitnych planów (ba, wręcz obietnic) Chena, zgodnie z którymi jeszcze w tym roku (!) ma on przynosić kwartalnie 500 mln dol. Na razie przyniósł... 67 mln.
Realizacja tego planu jest przy tym o tyle krytyczna, że BlackBerry jeszcze przez długi czas będzie tracić na dwóch pozostałych frontach - sprzedaży urządzeń, która nagle magicznie nie podwoi się, ani nie potroi, a także usługach. Trzeba bowiem pamiętać, że choć sprzęty z BB10 mogą przynosić firmie jednorazowo więcej pieniędzy, to koniec niektórych usług, w tym przede wszystkim BIS, oznacza, że nawet zatrzymanie użytkownika przy swoim produkcie (nie mówiąc już o odejściach) w skali roku czy dwóch przyniesie tych pieniędzy wyraźnie mniej.
Oczywiście pojawiają się jeszcze pytania dotyczące innych kluczowych dla BlackBerry elementów portfolio. Niewiele danych w komunikacie prasowym pojawiło się na temat BES - jedynie wspominano o tym na konferencji po prezentacji wyników. Być może jest jeszcze za wcześnie na podsumowanie, choć Chen daje jasno do zrozumienia, że udaje się nie tylko utrzymać dotychczasowych klientów, ale też zdobywać nowych, korzystających do tej pory z usług konkurencji.
Wiadomość rozesłana do mediów była jednak pełna informacji na temat kolejnych osiągnięć, na których rezultaty w sensie finansowym... będziemy musieli jeszcze poczekać, choć nie wiadomo jak długo. Współpraca z Google, współpraca z Samsungiem, przejęcie SecuSmart, czy plany sprzedaży produktów/usług opartych o technologie przejętego niedawno Movirtu. Lista takich inwestycji i partnerstw, a także firm, które będą z BlackBerry w przyszłości współpracować, była długa.
Tylko czy pozwoli to jeszcze w tym roku przynajmniej zbliżyć się do obiecanych 500 mln dol.? Na pewno jest wiele "punktów", gdzie BlackBerry może zarobić, a których wcześniej nie wykorzystywało lub wykorzystać nie potrafiło.
Wiele jednak wskazuje na to, że BlackBerry uciekło ze stryczka, który przez lata, bardzo precyzyjnie i bardzo uparcie, kręciło sobie samo.
Zatrudnienie Chena, eksperta od oprogramowania, było prawdopodobnie jedną z lepszych decyzji w całej historii firmy. Już wcześniej wprawdzie podjęto decyzje m.in. o wieloplatformowym BES czy BBM, ale dopiero od pewnego czasu wszystko zaczyna mieć ręce i nogi. I ta ucieczka od trzymania klientów przy własnym hardware będzie się tylko pogłębiać, a takie produkty jak BlackBerry Experience Suite, czy dokonane w ostatnim czasie przejęcia pokazują, że z tej drogi nie ma już odwrotu.
I że jest to jedyna droga, jaką BlackBerry w swojej sytuacji mogło wybrać.
Czytaj również:
- Chyba już za późno na młodzieńczą miłość. BlackBerry Classic – recenzja Spider’s Web
- BlackBerry Passport, czyli co daje przepustka do kwadratowego świata – recenzja Spider’s Web
- BlackBerry Passport w praktyce, czyli sprawdzamy jak żyje się z kwadratowym wyświetlaczem
- BlackBerry w końcu robi to, czego chcieli klienci. Oto dwa nowe smartfony, które powinny zadebiutować już dawno temu