To właśnie dlatego Samsung trzęsie rynkiem
Seria Samsungów Galaxy Note to bardzo specyficzne urządzenia. Duże, napakowane funkcjami związanymi z rysikiem i drogie. Jednak sprawdzają się w codziennej pracy osób, które wymagają nieustannego połączenia z siecią. Dzisiejsza premiera dwóch nowych Note'ów, Geara S i VR pokazuje, że możemy narzekać na Samsunga, a on i tak będzie rządził rynkiem.
Może jestem nieco skrzywiona, bo od dłuższego czasu używam Note'a 3 i już nie wyobrażam sobie powrotu mniejszego ekranu i braku rysika, jednak jeszcze niedawno z lekką rezerwą podchodziłam do każdej nowości Samsunga. Ot, kolejne upakowane w funkcje których nikt nie będzie używał. Jednak w tym szaleństwie była metoda - Samsung dopracował swoje topowe smartfony i stworzył nawet nową kategorię i rynek dla dużych ekranów oraz rysików.
Od dwóch lat przy kolejnych prezentacjach pojawiają się głosy, że Samsung nie pokazuje nic nowego. Odświeża to co ma, pakuje więcej RAM-u i gigagerców, lepsze ekrany i więcej funkcji.
Tylko, że to się sprawdza. Użytkownicy kupują kolejne generacje flagowców Samsunga i chyba doceniają drobne, ale znaczące w codziennym użytkowaniu zmiany jak pseudoskórzany tył.
Dlatego nie ma co krytykować Note'a 4. Lepszy ekran, lepsze podzespoły, ulepszona nakładka, nowe funkcje typu okienka w pop-upie (minimalizowane go ikony, jak chat-heads Messengera), rysik ze zwiększoną podwójnie czułością nacisku, działanie rysika jak myszki, lepszy aparat, szerokokątne selfie, ulepszona bateria i inne mniejsze nowości utrzymują Samsunga jako lidera w produkcji phabletów.
Jednak to Note Edge pobudza wyobraźnię. Ten zakrzywiony na jednej krawędzi ekran to coś, czego jeszcze nie było - zakrzywiony bok ma służyć jako launcher, menu kontekstowe czy dodatkowy, niezależny ekranik do wyświetlania informacji. Samsung wykorzystuje dziwną, oryginalną przestrzeń i choć nie jestem pewna jej użyteczności to nie da się ukryć, że może okazać się faktyczną, dobrą innowacją.
Note Edge wygląda... Ciekawie. Intrygująco.
Gear S za to jest ulepszeniem poprzednich inteligentnych zegarków. Wygięty ekran to niewiele w porównaniu do niezależnego od smartfona połączenia internetowego z karty SIM. Wydaje się to świetnym ruchem, ale Gear S do pierwszego połączenia i aktualizacji i tak potrzebuje połączenia z którymś smartfonem Galaxy. Niby to zrozumiałe, bo Samsung w końcu chce sprzedawać więcej swoich urządzeń, jednak dopóki smartwatch nie będzie całkowicie niezależnym urządzeniem nie będzie wielkim sukcesem. Póki co Gear S jest minismartfonem na nadgarstku który do uruchomienia potrzebuje innego smartfona.
Mimo wszystko dzisiejsze nowości udowadniają to, o czym piszę od dawna - Samsung nie przejmuje się tym, że pierwsze generacje urządzeń nie przyjmują się świetnie, bo są tylko badaniem rynku. Gear S udowadnia, że Samsung uczy się na błędach i rozwija swoje urządzenia tak, jak chcą tego użytkownicy.
Nawet VR - okulary rozszerzonej rzeczywistości napędzane przez Oculusa, do których wkłada się Note'a 4 są czymś, czego jeszcze nie było. Idę o zakład, że pierwsza wersja będzie miała sporo wad, a za pół roku czy rok, jeśli VR przyjmie się choć trochę, okulary zostaną poprawione i ulepszone w dobry sposób.
Nawet więcej - Samsung ma szansę wprowadzić rozszerzoną rzeczywistość na salony i wyrwać ją z typowo nerdowego świata graczy.
Nie ma co narzekać. Dzisiejsze nowości pokazują, dlaczego Samsung jest liderem istniejących już rynków i dlaczego potrafi tworzyć nowe kategorie urządzeń.
Nawet jeśli 90% użytkowników nowych Note'ów nigdy nie użyje połowy ich funkcji.