Temat tygodnia: 19 miliardów za WhatsApp - czy w tym szaleństwie jest metoda?
W tym tygodniu ekscytowaliśmy się spektakularnym zakupem Facebooka. Firma Marka Zuckerberga przejęła komunikator mobilny WhatsApp Messenger za 19 miliardów dolarów. To bez wątpienia astronomiczna kwota, a my staramy się znaleźć powód, dla którego Facebook zapłacił tyle za aplikację mobilną.
To dosyć nietypowy odcinek "Tematu tygodnia". Redakcja została zdziesiątkowana przez wyjazd na targi Mobile World Congress w Barcelonie. Dodatkowo kilku blogerów Spider's Web podzieliło się swoimi spostrzeżeniami wcześniej, podczas poprzednich publikacji związanych z tym tematem. Jednak Maciek, Hubert i ja mamy jeszcze coś do dodania.
Maciej Gajewski: Prawdę powiedziawszy, nie mamy za wielu informacji na temat planów Zuckerberga, by móc gdybać nad przyszłością WhatsAppa. Jaki model biznesowy będzie w komunikatorze? Dotychczasowy? A może pojawią się reklamy? A może zmieni się regulamin, który da Facebookowi większe możliwości przetwarzania udostępnianych w WhatsAppie danych? Wszystko na raz? Jeszcze co innego? Nie wiadomo, zobaczymy.
Ciekawa jest jednak skala przejęcia. WhatsApp został kupiony za gigantyczną kwotę 19 miliardów dolarów. To znaczy, że dla Facebooka było to diabelnie ważne. Czemu? Wydaje mi się, że WhatsApp naruszał pewne status quo. Oto bowiem mieliśmy trzech liderów rynku: Skype od Microsoftu po jednej stronie, Hangouts od Google po drugiej, a Facebook Messenger tak po środku, jako wspólny mianownik dla tych, którzy nie mają na Hangouts / Skype danego kontaktu, a chcieliby się doń odezwać.
Wtem pojawił się WhatsApp i wszystko popsuł. Przestał być obiecującą ciekawostką, jak Tango, czy Viber, czy jeszcze co innego i zaskarbił sobie sympatię prawie pół miliarda osób.
Tak przecież nie może być, trzeba coś z tym zrobić! I zrobiono. Teraz WhatsApp może sobie bezpiecznie rosnąć, a i tak owego status quo nie narusza, a wręcz przynosi zyski jednemu z wielkiej trójcy. Co będzie dalej? Prawdę powiedziawszy, podejrzewam, że władze Facebooka same mają tylko ogólny zarys swojego planu, który będzie dopiero szlifowany.
To zły znak, bo różnorodność i możliwość wybierania poszczególnych produktów jest bardzo ważna. WhatsAppowi udało się przebić, dzięki czemu stał się realną alternatywą dająca możliwość płacenia (gotówką lub swoimi danymi) komuś innemu, niż dotychczasowym molochom. O sam komunikator się nie boję. Facebook nie zepsuł, wbrew obawom, Instagrama i nie sądzę, by zepsuł WhatsAppa. Skype również głównie zyskał, odkąd jest we władaniu Microsoftu. WhatsApp nadal będzie, jak podejrzewam, świetnym komunikatorem. Prywatnie jednak żałuję, że tak to się skończyło…
Mateusz Nowak: Gdy usłyszałem, że Facebook kupił komunikator, który nie posiada wersji innej niż mobilna za 19 miliardów dolarów przestałem wierzyć w jakiekolwiek przewidywania i szacunki dotyczące startupów. Można powiedzieć śmiało, że startup jest wart tyle, ile inwestor jest w stanie w niego wpompować pieniędzy. Nie liczy się zasięg, nie mają znaczenia liczby takie jak grupa użytkowników, ilość instalacji czy dochody. To wszystko jest nieważne.
W momencie, w którym Mark Zuckerberg zapłacił gościom od WhatsAppa równowartość PZU i KGHM razem wziętych unaocznił pewien problem. Jeśli właściciel Facebooka uważa, że komunikator wart jest takich pieniędzy, a większość obserwatorów i komentatorów rynku puka się w czoło i z niedowierzaniem przeciera oczy powinniśmy zastanowić się nad tym, co myśli teraz zwykły Kowalski.
Aplikacja mobilna (komunikator) warta jest 19 mld dol. Ebook warty jest 2 dol. Abonament Spotify warty jest 20 zł. Dlaczego? Kto oszacował te wartości? Dla Kowalskiego, każda cena może być wziętą z kapelusza. Bo dlaczego mamy niby płacić 20 zł za Spotify, skoro za darmo serwis oferuje zbliżoną funkcjonalność? Dlaczego ten ebook kosztuje właśnie tyle, a nie 10 razy mniej?
To pokazuje, że nadal mamy cholerny problem z wyceną nienamacalnych towarów, czyli usług cyfrowych, abonamentów i oprogramowania.
Nie potrafimy ocenić dobrze jakości takich produktów i określić czy ich stworzenie, rozwiniecie i utrzymanie jest tanie czy też drogie.
Biorąc do ręki najtańszy młotek z hipermarketu widzimy dokładnie z czego wykonana jest rączka, oceniamy jakość metalu i sposób mocowania. Gdy weźmiemy do porównania narzędzie z górnej półki zauważymy lepsze wykończenie, poprawę ergonomii oraz wyższą jakość zastosowanych materiałów.
Z cyfrowymi usługami ciężko dokonać podobnego porównania. Dlatego też zwykły Kowalski nie wie po co ma płacić za ebooka kilka złotych, skoro ta sama książka goni po chomikach za darmo. Nie potrafimy oszacować wartości cyfrowych treści i oprogramowania, a to wielki problem dla twórców takich towarów.
19 miliardów dolarów zapłacone twórcom WhatsAppa interpretuję jako pokaz siły Marka Zuckerberga.
Pokazał on, że nic nie stanie mu na drodze, aby dotrzeć do naszych danych. Facebook gromadzi na nasz temat masę informacji, ale... nie każdy ma tam konto. Nie wszyscy ludzie czują potrzebę udzielania się w serwisach społecznościowych. Jednak większość z nas odczuwa potrzebę utrzymania kontaktów ze znajomymi, rodziną i współpracownikami. Dlatego też Facebook kupił WhatsAppa, aby uzupełnić portfolio o brakujące ogniwo.
Kolejnym powodem, dla którego Mark Zuckerberg wyłożył na stół 19 mld dol. (w tym 4 mld w gotówce) był spadający cool factor Facebooka. Serwis Zuckerberga przestał być seksi usługą, która jest świeża i przyciąga masę ludzi. Facebook stał się narzędziem takim samym jak poczta email, wyszukiwarka czy też młotek.
Dlatego też Zuckerberg przejmuje inne społecznościowe i komunikacyjne usługi, które są akurat na topie i dynamicznie się rozwijają. Dzięki temu, że Mark Zuckerberg nabył Instagram i WhatsApp może teraz spać spokojnie, gdyż w garści ma świetne usługi, które są uwielbiane przez szerokie grono użytkowników.
Hubert Taler: Choć początkowo przed oczami stanęły mi porównania do "dot com bubble" czyli bańki internetowej z przełomu wieków, to po przemyśleniu uznałem że jednak tutaj mamy do czynienia z innym przypadkiem.
Bańka polegała na przeinwestowaniu: pieniądze od venture capital sztucznie zawyżały wartość giełdową spółek, by później opaść do wartości zweryfikowanej przez rynek. Tutaj mamy sytuację w której już prosperująca firma (FB) kupuje dostęp do nowych rynków. W Indiach, Meksyku, Brazylii, WhatsApp to najpopularniejsza aplikacja do komunikowania się - dla Facebooka to jest naprawdę gratka, bo włożenie "stopy w drzwi" w postaci komunikatora to już krok w dobrym kierunku.
Z drugiej strony wartość o jakiej mówią media (18 mld) jest oczywiście przesadzona, i niemożliwa do uzyskania realnie - po pierwsze duży procent przekazanych akcji ma restrykcje na sprzedaż, po drugie wprowadzenie tak dużej liczby akcji na rynek od razu spowoduje spadek ich wartości.
W rzeczywistości więc Facebook kupił WhatsApp za te 4 mld w gotówce, co oczywiście też jest dużą kwotą.
Z punktu widzenia użytkownika messengera od Facebooka, uważam że Facebook ma wiele do nauczenia się zarówno od messengera z iOS jak i od WhatsApp, więc może wszyscy na tym skorzystamy.
Przeczytaj również:
- Piotr Barycki: Szaleństwo? 19 miliardów dolarów! Tyle Facebook zapłacił za WhatsApp – największy komunikator na świecie
- Damian Jaroszewski: Niesamowita historia WhatsApp – od ludzi bez pracy do sprzedaży firmy za 19 mld dol. w ciągu zaledwie 5 lat
- Przemysław Pająk: Ja tego nie rozumiem. Jak można zapłacić za WhatsApp 19 mld dol.???
- Mateusz Nowak: Alternatyw dla WhatsApp Messengera nie brakuje, a co ważne są też popularniejsze komunikatory
- Piotr Grabiec: Nie będę korzystać z WhatsAppa póki Facebook nie zrobi z nim tego, co z Instagramem