Wiadomości

Walka z samochodami spalinowymi trwa. Kolejny front jest w Amsterdamie

Wiadomości 06.05.2019 85 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 06.05.2019

Walka z samochodami spalinowymi trwa. Kolejny front jest w Amsterdamie

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz06.05.2019
85 interakcji Dołącz do dyskusji

Amsterdam dołącza do miast zakazujących samochodów spalinowych. Od przyszłego roku stare diesle nie wjadą do Amsterdamu, a za 10 lat nie pojawi się tam żaden spalinowy samochód.

Strach kupować spalinowy samochód, bo nigdy nie wiadomo, gdzie zawiedzie nas życie. Nieszczęśliwy zbieg okoliczności może spowodować, że będziemy potrzebowali nim wjeżdżać do europejskich miast. A te coraz częściej ogłaszają, że swoje bramy pozostawią otwarte wyłącznie dla samochodów elektrycznych.

Oby naszym pojazdem nie był diesel, bo ich los jest wyjątkowo marny. Już za rok nie wjedziemy 15-letnim samochodem z silnikiem Diesla do Amsterdamu. Granicą będzie obwodnica miasta, a zakaz stopniowo będzie się rozszerzał.

Amsterdam – zakaz wjazdu samochodów spalinowych.

Ostateczne potępienie i absolutny zakaz wjazdu do Amsterdamu dla pojazdów napędzanych benzyną lub olejem napędowym obowiązywać będzie od 2030 roku. Zainteresowani wjeżdżaniem do miasta mają ponad 10 lat żeby się przyzwyczaić i już teraz przemyśleć swoje decyzje zakupowe.

Mniej czasu mają właściciele autobusów, taksówek, skuterów, ciężarówek i samochodów dostawczych. Od 2025 roku nie będą oni mogli przemieszczać się po swojej stolicy, jeśli nie zmienią swojego środka transportu na niskoemisyjny, czyli w praktyce elektryczny. Podobno miejsc do ładowania nie zabraknie, bo miasto Amsterdam w ramach swojego wkładu w walkę z emisją spalin, zobowiązało się do postawienia 23 tysięcy stacji ładowania.

Z tej gęstej siatki ograniczeń na chwilę wyślizgnęły się motocykle. Dopiero od 2030 roku, wraz samochodami, dostaną zakaz wjazdu do obszaru wyznaczonego miejską obwodnicą. Ruch to dość radykalny, szczególnie w przypadku spalinowych jednośladów, które ze względu na ich znacznie rzadsze od samochodów występowanie w przyrodzie, obowiązują niższe normy emisji spalin.

Rada miejska postanowiła się jednak nie patyczkować, bo wszystkie pojazdy spalinowe to skrytobójcy.

Chcemy czystszego powietrza dla wszystkich mieszkańców Amsterdamu. Brudne powietrze jest nadal zbyt często cichym zabójcą – mówi Alderman Sharon Dijksma, radna miejska.

Wszyscy mieszkańcy zza okręgu wyznaczonego drogą A10 mogą śmiało umierać w ciszy. Kiedyś, gdy obce wojska atakowały jakieś miasto, pecha mieli ci, którzy nie zdążyli schronić się za jego murami. Tak jest i w tym przypadku, prawo do zdrowia i życia, wyznacza zasobność portfela. Nie stać cię na elektryczny samochód by wjechać do czystego miasta, to musisz wdychać swoje spaliny poza jego murami.

Smog stosuje taktykę zdobywania miejskich siedzib w stylu oblężniczym także w innych europejskich miastach.

Zakaz wjazdu samochodów spalinowych do europejskich miast.

Hamburg jako pierwszy ogłosił blokady. Z początkowego medialnego wrzasku o całkowitym blokowaniu diesli, wyłonił się jednak cienki pisk. Zakazano wjazdu tylko na dwie ulice i to tylko pojazdom nie spełniającym normy Euro 6.

Nieco inaczej zachował się Stuttgart zamykając całe miasto. Zakazano tam wjazdu samochodom z silnikiem wysokoprężnym nie spełniającym minimum normy Euro 5. Jeśli zanieczyszczenie powietrza nie spadnie, dozwolone będą tylko te, które spełniają normę Euro 6.

Zupełnie inaczej mają się sprawy w Monachium. Tam, wbrew decyzji Sądu Administracyjnego, odmówiono ustanowienia zakazu wjazdu dla wybranego rodzaju samochodów. Miasto woli zapłacić grzywnę niż ograniczyć prawo do dysponowania swą własnością sporej części mieszkańców. Samorządowcy nie boją się nawet aresztu i zakazywać diesli nie chcą.

W Paryżu stare samochody nie mogą poruszać się godzinach szczytu. To tak z grubsza, bo przepisy są złożone. Rok 2030, jako fatalny czas dla diesli, jest również w planach. Ale we Francji będzie elegancja i mieszkańcy Paryża dopiero w referendum mają przesądzić o przyszłości samochodów spalinowych w ich mieście. Mniej demokratycznie może być we Włoszech.

Tam również zawzięli się na diesle. Burmistrz Mediolanu ogłosił, że stopniowo będzie zakazywał im wjazdu do swojego miasta. Wyprodukowane przed 2006 rokiem samochody z silnikiem wysokoprężnym nie wjadą aż do 70 proc. obszaru miasta, ani do zabytkowego centrum. Od 2024 roku nie wjadą tam nawet diesle spełniające normę Euro 5, a w 2030 mają do Mediolanu nie wjeżdżać żadne spalinowe samochody.

Podobnie ma być w Rzymie. Od 2024 roku do centrum miasta nie będzie można wjechać tam swoim prywatnym samochodem napędzanym olejem napędowym. Zakaz ma chronić nie tylko ludzi, ale i zabytki.

Z tego zwartego szpaleru wyłamuje się Londyn, który choć niby wjazdu samochodom spalinowym zakazuje, to jednak robi to trochę na niby. Zakaz dotyczy 9 ulic z 60 000 istniejących i obowiązywać będzie około 30 godzin tygodniowo. Samochody emitujące poniżej 75 g CO2 na kilometr, nie są nim objęte, czyli nigdy nieładowane hybrydy typu plug-in mogą się nim nie przejmować i śmiało smrodzić silnikiem spalinowym.

Niska emisja lokalna za wszelką cenę.

Europejskie miasta pokazują, że dość dziwnie potrafią rozkładać priorytety. Obniżają emisję lokalną, smród chcąc pozostawić za wyimaginowaną granicą. Wystarczy taka zrobiona z obwodnicy. Do globalnego wzrostu emisji dwutlenku węgla jednak się przyczynią, bo wielu ludzi samochód elektryczny będzie musiało kupić. Stary pojazd trzeba będzie wyrzucić i wyprodukować nowy, elektryczny. A dwa samochody stanowczo zostawiają większy ślad węglowy niż jeden, choćby był tylko starym samochodem na ropę.

Czekamy na inwencję polskich miast. Chwilowo we wprowadzaniu zakazów są nieśmiałe, choć miewają interesujące pomysły.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać