Ciekawostki

Klienci chętnie kupują auta plug-in hybrid dla korzyści podatkowych. A potem ich nie ładują

Ciekawostki 11.02.2019 174 interakcje
Adam Majcherek
Adam Majcherek 11.02.2019

Klienci chętnie kupują auta plug-in hybrid dla korzyści podatkowych. A potem ich nie ładują

Adam Majcherek
Adam Majcherek11.02.2019
174 interakcje Dołącz do dyskusji

Badania pokazują, że jak zwykle chodzi o pieniądze. Ekologia to mało znaczący efekt uboczny.

Zacznijmy od badań zza Oceanu. Firma InnovateMR przeprowadziła badania z których wynika, że 66 proc. posiadaczy samochodów rozważyłoby wydanie większej sumy pieniędzy na „auto z alternatywnym układem napędowym”. Alternatywny tzn. inny niż najpopularniejsze układy, wykorzystujące wyłącznie olej napędowy, czy bezołowiową. 

Gdy jednak zapytano o pobudki, dla jakich zgodziliby się wydać dodatkowe pieniądze na taki pojazd, najpopularniejszą przyczyną były oszczędności wynikające z niższego kosztu przejechania 100 km. 

Ciekawostka – im młodsi i lepiej wykształceni byli respondenci, tym chętniej zgadzali się na przesiadkę do elektryka, czy hybrydy. Pytanie tylko, czy chodziło o większą świadomość zalet takich układów napędowych, pęd do nowości, czy świadomość potencjalnych oszczędności. 

Ponad połowa ankietowanych stwierdziła, że dla nich bardzo istotne jest też uzyskanie jak najniższych kosztów serwisowania. A najlepiej obniżenie ich do zera.

Niestety nie wiemy, jak dokładnie brzmiały pytania zadane w badaniu. Możemy tylko mieć nadzieję, że ktoś przyłożył się do nich bardziej, niż do badań przeprowadzonych przez firmę Kantar na zlecenie Renault. 

Tak czy inaczej, wniosek, że ludzie kupują hybrydy plug-in i elektryki głównie przez wzgląd na korzyści finansowe, wcale nie jest wyssany z palca.

A nawet gorzej – nie chodzi o ograniczenie zużycia paliwa, ale wyłącznie o korzyści podatkowe. Potwierdzają to wyniki badań z Wielkiej Brytanii. Od 2011 r. kupując tam hybrydę plug-in, można było liczyć nawet na 4,5 tys. funtów rabatu i coroczne ulgi podatkowe. Nie dziwi więc, że tamtejszy rynek szybko stał się najbardziej atrakcyjnym rynkiem dla hybryd plug-in w Europie. Jednak badanie przeprowadzone przez firmę doradczą The Miles Consultancy pokazuje, że wielu użytkowników plug-inów w ogóle nie korzysta z możliwości ładowania ich akumulatorów. 

Z analiz zasięgu wynika, że średnie zużycie tamtejszych hybryd wynosi 7,2 l/100 km. Jest ponad trzykrotnie wyższe od deklarowanego przez producentów. I nawet jeśli uwzględnimy fakt laboratoryjnych wyników podawanych w cennikach, taką przepaść trudno wyjaśnić inaczej niż poprzez lekceważenie możliwości korzystania z napędu elektrycznego. 

I faktycznie, jak można przeczytać na stronie BBC, w wielu przypadkach okazywało się, że przewody do ładowania leżą sobie oryginalnie zapakowane w bagażnikach sprawdzanych samochodów. Użytkujący je nie mieli zamiaru z nich korzystać. 

Samochody wybierali ze względu na korzyści podatkowe, czy np. możliwość poruszania się po Londynie bez konieczności płacenia tzw. Congestion Charge, wynoszącego 11,5 funta dziennie. Dlatego też np. w Wielkiej Brytanii można kupić dostawcze Mitsubishi Outlander PHEV. Dwumiejscowy van spełnia wymogi normy Euro 6 i emituje poniżej 50 g CO2 na kilometr. Do tego jest w stanie przejechać na samym prądzie powyżej 20 mil, więc zalicza się do superniskoemisyjnych pojazdów. A tylko takie  mogą poruszać się po Londynie za darmo. Jednak tego, czy faktycznie ktoś jeździ na prądzie nikt nie sprawdza.

W efekcie dochodzi do sytuacji, w której okazuje się, że faktyczna emisja CO2 hybryd plug-in jest wyższa, niż aut z silnikiem Diesla.

Według kolejnych badań The Miles Consultancy średnie zużycie paliwa hybryd plug-in liczone w oparciu o wyniki pomiarów przebadanych aut, przekłada się na średnią emisję CO2 wynoszącą 168 g/km. A to wynik o 10 g/km wyższy niż w przypadku średniej emisji przebadanych diesli. 

Rabaty i ulgi podatkowe miały być zachętą do wybierania bardziej ekologicznych środków transportu.

I co do zasady – działają, ludzie faktycznie się na nie decydują. Robią to jednak z zupełnie innych pobudek, niż zakładają rządzący. Albo raczej ci drudzy konstruują przepisy tak, że aż się prosi by z nich skorzystać. Niezależnie od tego, czy taki zakup faktycznie miał sens.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać