REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

Spokojnie, możecie jutro jechać na giełdę samochodową

Jutro pierwsza niedziela objęta zakazem handlu. Zakaz handlu w niedzielę to idiotyzm nie z tej ziemi, ale na szczęście w swoim nieskończonym zapędzie do regulacji życia obywateli, ustawodawca postanowił oszczędzić giełdy samochodowe. Są one bowiem miejscem, w którym towar sprzedają sami właściciele. Przynajmniej w teorii, bo w ustawie czyha na nich pułapka.

10.03.2018
17:01
Handel w niedzielę
REKLAMA
REKLAMA

Tankowałem dziś na stacji benzynowej na terenie supermarketu, do której dotoczyłem się na oparach, bowiem od dawna nie działa mi wskaźnik paliwa (kiedyś go naprawię). Podczas tankowania zapytałem pani z okienka, czy jutro pracuje. Oczywiście że pracuje, bo stacja benzynowa jest dalej czynna – także w niedzielę. Zapytałem przy okazji, czy popiera zakaz handlu w niedzielę. Nie popierała, bo „ona tu przesiaduje na tym cepeenie, a jej koleżanki z hali mają wolne”. Mało kto rozumie ten zakaz, a jeszcze trudniejsze do zrozumienia jest, dlaczego właściciel może handlować w niedzielę, a jego pracownik nie może mu w tym pomóc. Nawet, jeśli od sprzedanego towaru dostaje prowizję i taka pomoc byłaby w jego interesie.

Na szczęście na giełdach samochodowych handel może trwać nadal.

Ustawa o zakazu handlu w niedzielę jest krótka i składa się głównie z wyłączeń. Jest ich dokładnie 32. Można na przykład handlować kwiatami i biletami komunikacji miejskiej. Najważniejsze jest jednak wyłączenie nr 27: „w placówkach handlowych, w których handel jest prowadzony przez przedsiębiorcę będącego osobą fizyczną wyłącznie osobiście, we własnym imieniu i na własny rachunek”. Taką placówką handlową jest właśnie stragan z częściami samochodowymi. Oczywiście trudno wyobrazić sobie, że niedzielny handel częściami, który dla wielu sprzedawców jest dochodowym uzupełnieniem handlu w internecie, będzie wykonywany tylko i wyłącznie przez właścicieli tych części. Ustawodawca oczekuje, że handlarz sam postawi swojego busa, rozstawi stoisko, rozłoży towar i przez cały okres trwania giełdy będzie robił wszystko tylko sam. Nikt nie może mu pomóc. Jeśli ktoś zastąpi go choć na kilka chwil, żeby właściciel straganu mógł udać się do toi-toia, podchodzi to już pod powierzenie pracy w okresie objętym zakazem handlu (art. 10.1 ustawy).

Kara? Zaledwie grzywna, ale za to do 100 000 zł. Co ciekawe, nawet jeśli kolega ze straganu obok popilnuje przez chwilę nieswojego biznesu, już doszło do „powierzenia pracy”. A inspektorzy są uprawnieni do dokonywania kontroli o każdej porze dnia i nocy (art. 14. ust. 3), wystarczy więc czatować na giełdach na takie sytuacje i nakładać grzywny.

REKLAMA

Pamiętajcie, to wszystko dla waszego dobra.

Nadal nie wyjaśniło się, dlaczego w niedzielę nie można kupić kiełbasy w markecie, ale można kupić lampę do Golfa III. Natomiast jeśli giełda jest dostępna tylko „za biletami”, to albo bilety będzie musiał sprzedawać osobiście właściciel giełdy, albo taki bilet na niedzielę trzeba będzie przyjechać kupić sobie w inny dzień. Ciekawe, jak uda się to obejść – bo że się uda, nie mam cienia wątpliwości. Im bardziej skomplikowane i restrykcyjne jest prawo, tym więcej możliwości na jego obejście.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA