Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Jak się zachować, kiedy ktoś przed nami blokuje lewy pas? Zapytałem eksperta

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 10.08.2023 741 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 10.08.2023

Jak się zachować, kiedy ktoś przed nami blokuje lewy pas? Zapytałem eksperta

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski10.08.2023
741 interakcji Dołącz do dyskusji

Staram się unikać lewego pasa na drogach ekspresowych i autostradach, chyba że wyprzedzam ciężarówkę. Nieraz jednak widzę kierowców, którzy jadą bardzo długo lewym pasem. Jak postąpić w takiej sytuacji i nie dostać obłędu? Zapytałem dr inżyniera Piotra Krzemienia, specjalistę od badań wypadków drogowych.

Długotrwała i uporczywa jazda lewym pasem to sytuacja, której efektem często jest kolizja. Kierowca zdenerwowany blokowaniem pasa może wyprzedzić blokującego z prawej strony, niektórzy też bawią się w szeryfowanie albo uciekają się do agresji drogowej poprzez zajechanie drogi i hamowanie. Oczywiście z punktu zapobiegania wypadkom drogowym wszystkie te zachowania są karygodne i powodujące niepotrzebne zagrożenie. Opisywaliśmy wiele sfilmowanych przypadków, kiedy manewry typu „won z lewego pasa prowokatorze” powodowały wypadek lub groźną sytuację.

Ostatnio znaczną liczbę wyświetleń zebrał film z Facebooka

Film przedstawia jazdę po drodze dwujezdniowej lewym pasem. Prawy jest w zasięgu wzroku wolny, w oddali majaczy jakaś ciężarówka. Nagle nagrywający zostaje wyprzedzony z prawej strony przez kierującego Lexusem, który potem złośliwie hamuje mu przed zderzakiem. Jest to manewr, za który można nie tylko stracić prawo jazdy, ale nawet podpaść pod art. 160 kodeksu karnego: Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Bandyta w Lexusie zajeżdża drogę i wyhamowuje innego kierowcę. Bawi się szeryfa któremu komentujący pod filmem dają prawo ukarania innego kierowcy, bo uważają że jego kilka sekund jazdy lewym pasem z prędkością dopuszczalną to OBRZYDLIWA PROWOKACJA. Drodzy komentujący, jesteście jak ten cham w Lexusie. Niczym się od niego nie różnicie.„Victim blaming” to określenie sytuacji, w której za dramatyczne zdarzenie obwinia się, w części lub całkowicie, jego ofiarę. Klasycznym przykładem jest zwracanie uwagi ofierze gwałtu, że ubrała się „wyzywająco”.

Posted by Bandyta z kamerką on Tuesday, August 1, 2023

Pod filmem wypowiada się specjalista ds. badań wypadków drogowych dr inżynier Piotr Krzemień, który nazywa nagrywającego „prowokatorem” i każe mu się wynosić z lewego pasa. O ile takich komentarzy pod filmem jest 538 i wszystkie w podobnym tonie (bo jak wiemy, nie ma gorszej zbrodni drogowej niż jazda lewym pasem, można być pijanym, ale lewym pasem nie wolno), o tyle wypowiedź eksperta w takim stylu jest pewnym zaskoczeniem.

Uznałem, że pan Piotr mógł mieć gorszy dzień i poprosiłem go o komentarz do tego filmu

Wysłałem prośbę mailem z pytaniem: w jaki sposób powinniśmy zareagować, kiedy ktoś przed nami na drodze ekspresowej lub autostradzie, porusza się długo i bez uzasadnienia lewym pasem?

Oto odpowiedź, którą otrzymałem (bez żadnych zmian od redakcji):

Udzielenie odpowiedzi na tego typu pytanie nie może być oderwane od konkretnego stanu faktycznego, często pozornie nieistotne szczegóły mają kluczowe znaczenie w ocenie sytuacji. Nie sposób więc podać uniwersalnej metody na rozwiązanie problemu postawionego w pytaniu. Wiele zależy od tego czy na prawym pasie znajdują się inne pojazdy, w jakich wzajemnych i od planującego wyprzedzanie odległościach, z jakimi prędkościami się poruszają, jakie panują aktualnie warunki atmosferyczno-drogowe, no i jakim pojazdem się poruszamy (rodzaj, stan techniczny, ładunek itp.). Co do zasady, Prawo o ruchu drogowym nie zabrania na wspomnianych przez Pana typach dróg wyprzedzania prawym pasem ruchu, o ile nie przekraczamy prędkości dozwolonej, a przede wszystkim bezpiecznej, które to prędkości nie pozostają ze sobą w ścisłej relacji i wynika to z bogatego orzecznictwa. Jeśli jednak podejmujemy się wyprzedzania prawym pasem, to powinniśmy zwracać szczególną uwagę na to czy przyszły wyprzedzany nas dostrzegł, albowiem manewr taki jest nietypowy i niesie większe ryzyko niż wyprzedzanie pasem lewym. Co jakiś czas pojawiają się dyskusje specjalistów czy wyprzedzanie prawym pasem na tego typu drogach nie powinno być zabronione. Wiemy też czego robić nie wolno, mianowicie zajeżdżać drogi, przyhamowywać przed czyimś pojazdem itp.

Wszelkie gwałtowne i agresywne manewry są niedozwolone i nie zmienia tego fakt, że ktoś nie stosuje się do obowiązku jazdy możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Musimy innym dać czas na rozpoznanie naszych zamiarów i manewrów. Jak się Pan zapewne zorientował jestem, zdecydowanym przeciwnikiem „szeryfowania” na drodze. Od dyscyplinowania uczestników ruchu są odpowiednie służby. Agresja w ruchu drogowym może też przyjąć postać bierną, czyli obojętność, tylko aby wykazać swoją rację, a następnie się tym pochwalić, co wynika często z chęci bycia w centrum uwagi, dowartościowania się, udowodnienia komuś, że jest się perfekcyjnym i prawym, nawet za cenę ryzyka kolizji lub wypadku. Warto tu wspomnieć, że art. 3 Prd zaniechanie definiuje jako działanie i nakazuje każdemu robić wszystko co pozwoli uniknąć zagrożenia, oczywiście dającego się obiektywnie rozpoznać.

Zawsze może zaistnieć sytuacja, że zbliżający się z tyłu do pojazdu jadącego „grzecznie” i z dozwoloną prędkością lewym pasem, jedzie na tempomacie i asystencie pasa, i przysnął albo zasłabł – takie sytuacje będą coraz częstsze wobec rozwoju para autonomii pojazdów – polecam nowe badania ITS jak znacznie może się wydłużyć czas reakcji, a w zasadzie dostrzeżenia zagrożenia. Zbliżający się z tyłu może też być niesprawny psychomotorycznie, np. pijany lub pod wpływem psychoaktywnych leków. Może to być pojazd operacyjnych służb, w tajnym nieuprzywilejowanym „pościgu” za jakimś innym pojazdem. Może też dojść do awarii elektronicznego sterowania przyspieszenia, co ostatnio zostało opisane w Paragrafie na Drodze – odnośnie autobusu. Czy w takiej sytuacji, widząc szybko zbliżający się pojazd należy pozwolić uderzyć sobie w tył własnego pojazdu, co często kończy się zjechaniem z jezdni? A gdzie nadrzędne zasady art. 3 i 4 Prd, aby unikać i nie potęgować zagrożenia bez względu na to kto je wywołał? Słyszałem o sprawie gdzie taki „dydaktyk” utrudniający wyprzedzanie wylądował w więzieniu, bo doszło do wypadku, choć nie znam szczegółów. Są to rzadkie sytuacje, ale się zdarzają. Więc nie należy namawiać ludzi do naśladowania blokowania lewego pasa, bo tu nie chodzi o to kto ma formalnie rację, a kto popełnia wykroczenie, tylko o to aby nie generować agresji, której skutkiem jest bardzo często realne zagrożenie na drodze.

Patologią staje się coraz częstsze prowokowanie niebezpiecznych zdarzeń, przy zarejestrowaniu dodatkowo własnego wykroczenia (świadomie lub nie), a następnie zamieszczanie tego w Internecie. Najczęściej filmy takie są przycięte w taki sposób aby wykreować jednostronny przekaz i zdobyć uznanie w postaci komentarzy i „lajków”. Jest to niebezpieczne zjawisko, które może spowodować, że władze zakażą stosowania kamer samochodowych, tak jak w niektórych bliskich nam krajach, czego raczej nie chcemy, bo kamery te są przecież bardzo dobrym wynalazkiem pomocnym dowodowo, np. podczas kolizji.

To ciekawa i wielowątkowa wypowiedź, z jej częścią nawet się zgadzam

Trochę nie czaję tego wątku ze zbliżaniem się z tyłu pojazdu, którego kierowca jest pijany, ale wywnioskowałem z wypowiedzi dr Piotra Krzemienia, że równie złe jest agresywne zachowanie w stylu zajeżdżania drogi (co widać na filmie), jak i prowokowanie takich zdarzeń, a potem zamieszczanie ich w internecie. Jest to moment, w którym nasze opinie chyba się rozjeżdżają. Moim zdaniem, o ile nawet nagrywający z powyższego filmu dopuścił się wykroczenia niejechania prawym pasem, o tyle nazywanie tego „prowokacją” jest mocnym nadużyciem. Prowokacją byłoby, gdyby złośliwie zahamował przed pojazdem zbliżającym się do niego z tyłu.

Prowokacja to: podstępne i celowe działanie osoby trzeciej mające na celu spowodowanie reakcji ofiary prowokacji, zazwyczaj szkodliwej dla niej i często dla osób z nią związanych lub organizacji, jak np. uzyskanie odpowiedzi, informacji, wywołanie silnych emocji, niekontrolowanego zachowania, złamanie prawa.

Jeśli ktoś po prostu jedzie lewym pasem, bo tak lubi, bo nie chciało mu się zmienić, to zasługuje na mandat, ale nie dopuszcza się żadnej prowokacji. Gdyby jego celem było spowodowanie agresywnego zachowania, to można by go nazwać prowokatorem, ale póki nie udowodniono takiego zamiaru, to żadnej prowokacji nie ma. Nazywanie takich ludzi prowokatorami jest żartem z bezpieczeństwa ruchu drogowego. W tej sytuacji każdy kto dopuszcza się złamania jakiegokolwiek przepisu, jest prowokatorem, bo powoduje możliwość wywołania agresywnej reakcji otoczenia. Na przykład parkując kołami jednej strony auta na chodniku pojazdem o DMC 2530 kg jesteśmy prowokatorami, bo w związku z naszym chodnikowym bandytyzmem ktoś może nam powybijać szyby, no i w sumie to jesteśmy sami sobie winni. Ogólnie agresorzy zawsze sięgają po argument, że zostali sprowokowani i nie mieli innego wyjścia. Ktoś szedł w czapce Wisły Kraków po warszawskim Grochowie, no musieliśmy go zadźgać, przecież nas sprowokował.

Nazywanie nagrywającego prowokatorem to przerzucanie części winy na ofiarę

Nie, nagrywający nie sprowokował kierowcy Lexusa, po prostu jechał trochę nieporadnie, może bezmyślnie. Kierowca Lexusa jest przestępcą, świadomie narażającym kogoś na wypadek, a nagrywający co najwyżej zasługuje na grzywnę za niejechanie prawym pasem. Nie ma żadnej symetrii między tymi sytuacjami. Na szczęście to nie ja jestem ekspertem od BRD.

Czytaj również: 

Dlaczego ta kobieta jechała 20 km lewym pasem ekspresówki 50 km/h?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać