Felietony

Samochody sprowadzone z USA to nonsens. Przekonaj mnie, że jest inaczej

Felietony 24.03.2024 889 interakcji

Samochody sprowadzone z USA to nonsens. Przekonaj mnie, że jest inaczej

Paweł Grabowski
Paweł Grabowski24.03.2024
889 interakcji Dołącz do dyskusji

Ostatnio doszedłem do wniosku, że najwyższy czas zamienić moje zwietrzałe premium na mniej zwietrzałe premium. W gąszczu podsyłanych mi ogłoszeń widzę samochody sprowadzone z USA. Uważam, to za zły pomysł, ale może ktoś zmieni moje zdanie. 

Przyszedł ten smutny moment w życiu, że czas rozejrzeć się za kolejnym samochodem. Gdy nie miałem pieniędzy świat był prosty – brałem co się nawinęło za maks dwie średnie krajowe i elo. Teraz doszedłem do wniosku, że najwyższa pora wyłożyć trochę więcej, żeby mieć spokój na kilka lat. Nie zrozumcie mnie źle – moje zwietrzałe BMW E39 wcale się nie psuje jakoś spektakularnie, ani tym bardziej drogo. Po prostu ruda szaleje, a ja potrzebuję zmiany. Niestety wraz ze wzrostem budżetu na samochód rośnie mi pula potencjalnych okazji. Sam do końca nie wiem czy chcę Volvo XC60, bo ma wspaniale miękkie siedzenia, czy Mercedesa W204 lub W212, a może pójdę po BMW F10 i nie będę przejmował się opiniami o jego awaryjności? A może w ostateczności stanie na jakimś X3 lub innym Audi A5. Sami widzicie, rozstrzał jest ogromny.

Kryteria wyboru

Nawet nie umiem zawęzić kryteriów, ale to temat na inny wpis, może razem coś wykminimy i zrobimy serię – znajdź samochód dla redaktora. Zapytacie, a czemu nie BMW X6? Bo w moim budżecie X6 będzie miało jakieś 15 lat, a ja nie chcę tym razem takiego starego samochodu, bo głupi i stary samochód zamierzam kupić w przyszłym roku. Teraz ma być rodzinnie, ale z zachowaniem pewnych standardów, więc proszę w odpowiedzi nie podsyłać mi Opli ani Fordów, bo się nie polubimy.

Znajomi mówią, Paweł, a może czas na samochód sprowadzony z USA? To same plusy, niższa cena, lepsze wyposażenie,  a do tego wgląd w historię samochodu. A ja siedzę i myślę i wychodzi mi, zupełnie coś innego.

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dozwolonego cytatu. Autor Wadowscy

A tak było przed przyjechaniem do Polski:

Samochody z usa
Źródło: bidcar

Samochody sprowadzone z USA to nonsens. Przekonaj mnie, że jest inaczej.

Zanim jednak dojdziemy do oczywistych minusów weźmy na tapet najczęściej powtarzane zalety. W USA mamy mieć większy wybór modeli, lepsze jednostki silnikowe, czyli najczęściej duże silniki, które dogadują się z popularnym LPG. Dodajmy do tego bogate wyposażenie i najczęściej niższą cenę. Ta kumulacja ma sprawić, że samochody z USA są wspaniałym wyborem. A jak jest w moim przypadku?

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dozwolonego cytatu. Autor Marcin

Nie chcę samochodu z USA, bo nie chcę kupować samochodu, który miał wypadkową przeszłość. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że w przypadku samochodu z Europy też taka może być, a samochody z USA da się znaleźć w internecie. Tak, to prawda. Zazwyczaj wystarczy wpisanie numeru VIN i znajdziemy zdjęcia jak wyglądał dany samochód, zanim został naprawiony. Jest jednak pewien problem – w przypadku samochodu z Europy liczę się, że mógł mieć przeszłość, a w przypadku samochodu z USA mam 99 proc. szans na wypadkową przeszłość. Ze względu na koszty importu handlarzom najbardziej opłaca się kupić samochody z tzw. salvage title, czyli samochodu, który został na tyle poważnie uszkodzony, że jego naprawa nie jest opłacalna i nie może być ponownie zarejestrowany w USA bez przywrócenia jego stanu. Tak jak powyższe BMW:

Źródło: bidcar

Ocena uszkodzeń na odległość to coś porównywalnego do typowania szóstki w totolotku, można zrobić to poprawnie, ale najbardziej prawdopodobne jest to, że nie trafimy. Handlarze takimi samochodami nie bawią się w sentymenty i naprawiają auta po łebkach, byleby było taniej. Kupowanie takiego samochodu to proszenie się o kłopoty. Zupełnie inaczej jest gdybym kupił samochód z USA do samodzielnej naprawy, ale jak ostatnio sprawdzałem, to nie jestem mechanikiem i lakiernikiem, więc nie poradziłbym sobie z tym zadaniem.

Nie kręci mnie gazowanie samochodu. Nie zależy mi na dużym silniku, który można łatwo wyposażyć w instalację LPG.

Dodajmy do tego szereg problemów technicznych

Samochody z USA mają inne światła, bo Jankesi zatrzymali się technologicznie w ubiegłym wieku. Cały problem opisałem w tym artykule:

W skrócie – amerykańskie reflektory świecą symetrycznie, w najnowszych samochodach nie działają adaptacyjne reflektory i automatyczne światła drogowe, a z tyłu znajdziemy czerwone kierunkowskazy, na bokach zaś są kompletnie bezsensowne obrysówki. Tym samym, żeby zarejestrować samochód z USA musimy dokonać  zmiany świateł, albo dobrze znać pana diagnostę, bo niektórym udaje się zarejestrować samochód z USA pomimo ewidentnej niezgodności z prawem.

Oglądam wiele ogłoszeń i czasem widzę samochody, które w teorii sa napakowane elektroniką i uginają się od wyposażenia, a z przodu mają zwykłe halogeny. Zaskakująco dużo z nich okazuje się pochodzić z USA. Odrzucają mnie zwykłe światła w nowszych samochodach, więc jest to kolejny minus.

Na samych światłach się nie kończy. Ustawienia multimediów, dziwne jednostki, które nie mają nic wspólnego z jednostkami metrycznymi, w stylu spalanie pół basenu olimpijskiego na 360 mil, a czasem nawet brak możliwości zmiany języka. To wszystko skłania mnie ku temu, żeby zamknąć kartę z ogłoszeniem, jeżeli tylko widnieje w nim informacja, że samochód pochodzi z USA.

A może robię źle?

Może sam się ograniczam niepotrzebnie, a samochody z USA to rozsądny wybór? Przekonajcie mnie do zmiany zdania?

Samochody z USA

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać