REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Ciekawostki

Samodzielnie zbudował supersamochód. Jako bazę wykorzystał oryginalne Ferrari

Budujących supersamochody amatorów nie brakuje, ale niewielu z nich robi to faktycznie na bazie innych supersamochodów. Trzeba więc docenić twórcę, który swoją wizję zrealizował na podwoziu i z układem napędowym Ferrari Mondial

06.02.2024
20:04
Samodzielnie zbudował supersamochód. Jako bazę wykorzystał oryginalne Ferrari
REKLAMA
REKLAMA

Przez lata było tak, że brało się Pontiaca Fiero, a w najlepszym razie Toyotę MR2 i robiło się z nich wizualne Ferrari bez dotykania układu napędowego, uznając że wygląd jest wszystkim, a replika będzie mniej awaryjna i tańsza od oryginału. Gdybym zobaczył dziś takie auto w ogłoszeniach, powiedziałbym „meh” i poszedł dalej. Ale zobaczyłem coś całkiem innego, niemal odwrotną wersję – z tą różnicą, że na bazie Ferrari nie powstała replika Fiero, tylko coś z zupełnie innej beczki.

Trudno mi dokładnie zgadnąć, jaki samochód miało to przypominać w założeniu, uznajmy że jest to własna fantazja twórcy i tyle. Chociaż jeśli dokładniej się przyjrzeć, to może są tu jakieś skojarzenia z równie jednostkowymi produkcjami typu Noble. Ale chyba za bardzo naciągane.

Z tyłu jest jeszcze ciekawiej:

Tu przynajmniej nie ma wątpliwości, że tył miał przypominać Pagani Zondę. Proporcje może trochę nie te, ale ta centralna część zdecydowanie nawiązuje do hipersamochodu z Włoch. Tylko te lampy od Żuka średnio tu pasują. No i ta rura, i te zastrzały, i ten spoiler za mały, to wszystko jest trochę styl batmobilu z lat 80. Nie mogę powiedzieć, żeby mi się podobało, ale jak słusznie napisał sprzedający w opisie: komu się nie podoba, niech klika dalej.

Wygląda na to, że sprzedający zrobił to wszystko samodzielnie we własnym garażu

Przynajmniej tyle można stwierdzić z dołączonych zdjęć. A co najlepsze, to zewnętrzne poszycie jest chyba blaszane. Ten gość mógłby mnie uczyć blacharstwa.

Przejdźmy teraz do wyrazów oburzenia nad zniszczeniem Ferrari Mondial

...

Nie mam żadnych. To jest jego Ferrari i może je sobie przerabiać jak chce. Model Mondial nie należy do rzadkich samochodów. W ogłoszeniach stale przewija się nawet kilkadziesiąt egzemplarzy, a łącznie powstało ich 6149, co jak na Ferrari jest produkcją wielkoseryjną. Małe rozmiary, brak silnika V12 i w sumie dosyć przeciętne osiągi sprawiły, że Ferrari Mondial trochę nie załapało się na rakietę, zabierającą ceny klasycznych Ferrari w kosmos. Znalazłem idealnego, wczesnego Mondiala coupe w kolorze szarym za 42 tys. euro. Nie to, żebym jakoś marzył o Ferrari, ale gdybym chciał kupować sobie auto marki z Maranello, to wybrałbym właśnie takie.

Cena 12 500 euro nie wydaje się zła

To groszowa kwota jak za to, że można pojeździć sobie Ferrari z prawdziwym silnikiem Ferrari i całym podwoziem stworzonym przez inżynierów tej firmy. Wygląda trochę inaczej, ale czy jeździ się wyglądem? Bo dochodzimy do miejsca, gdzie wypada zadać sobie pytanie: dla kogo kupujemy Ferrari? Dla siebie, żeby poczuć jak wspaniale to jeździ, brzmi, skręca, hamuje i się psuje, czy dla innych, żeby wypadły im z wrażenia oczy, jacy jesteśmy bogaci. Wiem, że wszyscy powiedzą „to pierwsze”, a prawda brzmi „to drugie” i nic tego nie zmieni. I dlatego Mondial z samodzielnie zbudowanym nadwoziem kosztuje 1/4 ceny normalnego Mondiala, choć pewnie oferuje te same wrażenia z jazdy. Jak powiedział nieżyjący już designer Janusz Kaniewski, większość doświadczenia z posiadania Ferrari polega na randomowym rzuceniu kluczyków na stół i obserwowaniu, jak inni kisną z zazdrości.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA