Wiadomości

Genesis X jest piękny, ale ma jeden problem: za mało pasków

Wiadomości 31.03.2021 294 interakcje
Adam Majcherek
Adam Majcherek 31.03.2021

Genesis X jest piękny, ale ma jeden problem: za mało pasków

Adam Majcherek
Adam Majcherek31.03.2021
294 interakcje Dołącz do dyskusji

Koreańska marka premium za moment będzie miała więcej konceptów, niż modeli w gamie – oto nowy Genesis X.

Namnożyło się nam ostatnio modeli z literą X w nazwie. Gdy Opel zaczął kasować ją z nazw Crosslanda, Grandlanda i Mokki, Toyota wstawiła do Aygo. A teraz Hyundai do Genesisa. Pardon, żaden Hyundai, Genesis do Genesisa X. Genesis dla Hyundaia jest tym, czym Lexus dla Toyoty, Infiniti dla Nissana, DS dla Citroena, albo Lancia dla Fiata – premiumowym wydaniem niepremiumowej marki. Taki Mercedes Citan dla Renault Kangoo. Dobra, to chyba o jedno porównanie za daleko.

W każdym razie Genesis ma w tej chwili 5 modeli, z których żadnego nie zobaczymy w Europie, a wczoraj pokazał 5 samochód koncepcyjny – sporo, jak na markę, która powstała w 2015 r.

Koncepcyjny Genesis X wygląda tak:

Genesis X

To duży, dwudrzwiowy, czteromiejscowy gran tourer, którego w podobnej postaci raczej nie zobaczymy na ulicach. Ma być zwiastunem tego, jak będą wyglądały kolejne modele marki i przyzwyczajać użytkowników do najbardziej charakterystycznego elementu designu – dwóch linii świetlnych.

Jakiś czas temu weszła moda na łączenie lodowym panelem tylnych świateł. Potem kilka marek wprowadziło ten motyw z przodu, teraz Genesis próbuje z boku. I to od razu z podwójną siłą. No i dobrze, trzeba mieć jakiś charakterystyczny element, by wyróżnić swój produkt z tłumu i wcale nie muszą to być monstrualne nerki, albo podświetlona gwiazda na grillu. A właśnie, Genesis X jest oczywiście z założenia elektryczny, więc teoretycznie nie potrzebuje tak wielkiego wlotu powietrza, bo nie ma intercoolera, który by go potrzebował do studzenia powietrza ani chłodnicy płynu. W tym przypadku to głównie element stylistyczny, a funkcjonalny tylko przy okazji – ma ułatwiać chłodzenie akumulatorów. Jakich?

Tego się nie dowiemy, bo to przecież tylko koncept, choć pewnie można by pomyśleć o adaptacji układu napędowego z bratniej Kii EV6 GT, która wystrzeliwuje do setki w 3,5 s. A tak to zostaje nam dywagowanie, że jak na GT przystało, Genesis X ma długachną maskę i krótki kufer i prawdopodobnie jego frunk (bagażnik z przodu) byłby większy niż trunk (ten z tyłu).

Genesis X

Równie interesująco co nadwozie prezentuje się też wnętrze

Po pierwsze – fotel kierowcy ma inny kolor niż pozostałe. Genesis chwali się, że tapicerka jest została wykonana z resztek skóry zużytych do produkcji elementów w innych samochodach. Z jednej strony – to wykorzystanie resztek, które stałyby się śmieciami, z drugiej – czy skóra, szczególnie zmielona z resztek, nie jest już dziś passe?

Za to bardzo-nie-passe może być kokpit, który w bardzo sprytny sposób okala kierowcę. Jego kształt w połączeniu z kolorem fotela buduje wrażenie, że to wnętrze zaprojektowano z myślą o kierowcy, a że zostało trochę przestrzeni, to wrzucono jeszcze fotel i kanapę dla pasażerów.

Genesis X

Ale co by nie mówić, miejsce pracy kierowcy wygląda pierwszorzędnie, a przełącznik do zmiany kierunku jazdy i wyboru trybów pracy układu napędowego – wybornie.

Odkąd zobaczyłem dziś rano zdjęcia tego pojazdu, miałem wrażenie, że jest świetny, ale czegoś mi brakowało. Przegadaliśmy temat w redakcji i wiemy jak powinien wyglądać, żeby był idealny. O tak:

Genesis X

Jeśli Genesis X miałby kiedyś trafić do produkcji, powinien wyglądać właśnie tak. Wtedy pasowałby mi przynajmniej do butów.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać