REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Ewidentna wina nagrywającego. Prowokował wyprzedzając ciężarówki lewym pasem

W dzisiejszym odcinku spróbuję przerzucić winę na ofiarę drogowej agresji zgodnie z lubianą przez internetowych komentatorów koncepcją „tylko ja mogę jechać lewym pasem”.

13.09.2023
13:18
Ewidentna wina nagrywającego. Prowokował wyprzedzając ciężarówki lewym pasem
REKLAMA
REKLAMA

Po przeczytaniu tysięcy komentarzy pod filmami z rejestratorów jazdy, w końcu chyba zrozumiałem, jaki ruch panuje w Polsce. Otóż jest to ruch prawostronny, ale z wyłączeniem tej osoby, która to oznajmia. Czyli jeśli dajmy na to pan Zygmunt Iksiński komentuje, że „należy jechać prawym pasem”, to ma na myśli „wszyscy oprócz mnie powinni jechać prawym pasem, ale ja mam ważną sprawę, więc jadę lewym, bo mi się spieszy”.

Po tym krótkim wstępie mogę zaprosić do obejrzenia filmu

Tradycyjnie już twórca kanału „Bandyci drogowi” nie zasłania tablic rejestracyjnych, co w sumie jest całkowicie słuszne, choć może ściągnąć na niego kłopoty. Sytuacja rozwija się w taki sposób, że nagrywający jedzie sobie lewym pasem autostrady A4, wyprzedzając kolejne ciężarówki jadące po prawym pasie. Naliczyłem ich trzy w ciągu 28 sekund: pierwsza w pierwszej sekundzie, druga w ósmej sekundzie i trzecia w 23. sekundzie. Obliczyłem też, że odległość między słupkami wyznaczającymi 100-metrowe odległości nagrywający pokonuje w 3 sekundy, a więc w jedną sekundę przejeżdża 33 metry, czyli jedzie 119 km/h. Czy już wiemy, dlaczego był winny tej sytuacji, prowokator jeden?

Po pierwsze, po każdym wyprzedzeniu ciężarówki powinien był niezwłocznie zjechać na prawy pas

Nieistotne, czy chce wyprzedzać dalej - zwracam uwagę, że różnica czasu między drugą a trzecią wyprzedzaną ciężarówką wynosi aż 15 sekund. W trakcie tych 15 sekund, kluczowych dla kierowcy Mercedesa, nagrywający mógł śmiało zjechać na prawy pas i przepuścić wszystkich, którzy chcieli jechać szybciej. Potem wprawdzie musiałby hamować przed ciężarówką ze 119 do 90 km/h, ponieważ nikt na ten lewy pas by go z powrotem nie wpuścił – ale to nie ma znaczenia dla tego, który jedzie za nim.

Po drugie, jechał aż o 21 km/h poniżej ograniczenia

A to oznacza, że wlókł się, ślimaczył, zamulał, powodował ruch i blokował zagrożenie, albo na odwrót. Lewy pas to nie kółko różańcowe, żeby jechać po nim 119 km/h, kiedy można jechać 140. Wprawdzie nie wiem z jaką prędkością jeździ się w kółku różańcowym, ale tak się mówi. Czyli była to ewidentna prowokacja z jego strony, bo nie dość że nie jechał prawym pasem, to jeszcze jechał bardzo wolno lewym. Ja szybciej stoję w kolejce po kebaba niż ten nagrywający jechał. Czyli to jego wina, a kierowca Mercedesa został niejako zmuszony do wykonania swojego manewru. Gdyby go nie wykonał, musiałby jechać wolniej niż by chciał, a to jest właściwie równoznaczne z torturami zabronionymi konwencją (nie wiem jaką, ale bez różnicy).

^ Powyższy wpis to żart

Gorzej jednak, że są ludzie, i to często zajmujący się opiniowaniem wypadków drogowych, którzy na serio tak uważają. Nie jedziesz cały czas na odcięciu, nie spychasz z lewego pasa - to znaczy że prowokujesz innych zbyt wolną jazdą i oni nie mają wyjścia, muszą cię zepchnąć z drogi. Ciekawe, kiedy wreszcie policja zacznie stawiać kierowcom pokroju tego z Mercedesa zarzut narażenia życia i zdrowia ludzi, bo to już nie będzie zwykłe wykroczenie w ruchu drogowym, tylko przestępstwo.

REKLAMA

Czytaj także:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA