REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

Ruch rowerowy mocno rośnie. Pora pomyśleć nad zwężaniem dróg dla rowerów

Drogi rowerowe należy budować tak, aby uspokajać ruch rowerowy. Nie da się poszerzać ich w nieskończoność i stworzyć miasta, w którym wszyscy jeżdżą transportem indywidualnym. Poszerzanie dróg rowerowych to odbieranie przestrzeni osobom, które na rowerze jeździć nie mogą lub nie chcą. Dlatego jeśli popyt na ruch rowerowy rośnie, to podaż należy raczej ograniczać.

10.07.2023
16:11
rowerzystka
REKLAMA
REKLAMA

Czytałem dziś artykuł na Wyborczej o tym, że drogi rowerowe w Warszawie są coraz bardziej zakorkowane. A w ogóle są za wąskie i rowerzyści nie mogą się minąć ani wyprzedzać. I ogólnie jest tłok i jeździ się nieprzyjemnie. To bardzo dobrze. O to właśnie chodzi.

Chodzi o to, żeby infrastruktura hamowała zbyt szybki rozrost popularności danej formy transportu

Nie ukrywajmy, że rower to też transport indywidualny. Może i bezemisyjny, ale to coraz częściej nieprawda, wraz ze zwiększającą się popularnością rowerów wspomaganych elektrycznie. Rower to transport indywidualny, który wymaga drogi, a na miejscu docelowym – przestrzeni parkingowej. Mniej niż samochód, ale nadal wcale niemało. Po każdej wizycie w Holandii jestem w szoku, jak dużą część centralnego placu przed stacjami kolejowymi w miastach zajmują parkingi rowerowe.

W artykule pada stwierdzenie o konieczności poszerzenia dróg rowerowych

Jest dokładnie odwrotnie. Drogi rowerowe o zbyt dużym natężeniu ruchu należy zwęzić i wykonać instalacje powodujące wymuszone spowolnienie ruchu rowerowego, takie jak śluzy zmuszające rowerzystów do hamowania, gumowe separatory-krawężniki wymuszające jazdę wężykiem, a nie na wprost, czy też wyniesienia w postaci wydłużonych progów zwalniających. Inaczej skończy się dokładnie tym, z czym na co dzień walczą rowerowi aktywiści: powstaniem niebezpiecznej miejskiej autostrady, gdzie każdy jedzie ile nogi pozwalają, a piesi mają problem z jej pokonaniem. W dodatku im szersza droga dla rowerów i im większą prędkość można na niej osiągnąć, tym większe jest prawdopodobieństwo groźnego wypadku czołowego. Jeśli droga jest wąska i wszyscy jadą z podobną prędkością, jeden za drugim, to potencjalny wypadek nie będzie miał raczej poważnych skutków.

Taka szerokość całkowicie wystarcza, jeśli jedziesz normalnie.

Zamiast poszerzać drogi rowerowe, trzeba je cywilizować

Wyznaczać na nich przejścia dla pieszych, czynić je niemożliwymi do za... bardzo szybkiej jazdy. Wymuszać na rowerzystach płynną jazdę ze względnie podobną prędkością. Kolarzy chcących wykorzystywać je do trenowania swoich kolarskich umiejętności wypychać poza miasto. Tworzyć niebudzące wątpliwości oznakowanie kto ma pierwszeństwo – tego brakuje dramatycznie, skrzyżowania dróg rowerowych to kompletna wolna amerykanka. Miejsc legalnego przekraczania drogi dla rowerów przez pieszych nie ma praktycznie w ogóle, a już spotkać rowerzystę, który przepuściłby pieszych na przejściu to prawie niemożliwe. Wraz z rozbudową infrastruktury rowerowej (często niepotrzebną i przeskalowaną) powinna iść edukacja dla rowerzystów na temat tego, jak jeździć po mieście, żeby nie zabić siebie albo kogoś innego. Jeśli ruch rowerowy rzeczywiście tak szybko rośnie, to potrzeba jego regulacji rośnie równie szybko.

Jedynym głosem rozsądku w całym linkowanym na początku artykule wykazuje się Krzysztof Daukszewicz

To nie ten skancelowany ostatnio satyryk, ale jego syn, który przyznaje, że jadąc na rowerze, przepuszcza pieszych. Ja też tak robię i również budzi to szczere zdziwienie. Bo miasto powinno być przede wszystkim zaprojektowane tak, żeby priorytetowym środkiem transportu mogły być nasze własne nogi.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA