REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Felietony

Ambasador Japonii sadzi drzewa. Aktywiści chcą, żeby emitował więcej CO2

Jest takie angielskie słowo „entitlement”, które poza znaczeniami urzędowymi, oznacza też czyjeś nieuzasadnione poczucie, że może dyrygować życiem innych. Urzeczywistniło się ono w postaci oburzonego aktywu, który trzęsie się ze złości za to, że samochód ambasadora Japonii zaparkował w miejscu, które wyznaczono mu w Zarządzie Dróg Miejskich za pełną aprobatą tegoż zarządu, a nie zapytano aktywistów o zgodę. 

28.04.2024
6:24
Ambasador Japonii sadzi drzewa. Aktywiści chcą, żeby emitował więcej CO2
REKLAMA
REKLAMA

Wyobraźcie sobie, że chcecie przeprowadzić jakieś prace we własnym ogrodzie. Wynajmujecie pracowników, którzy przyjeżdżają, zrzucają traktorek z lawety i zaczynają kosić, albo przeorywać ziemię. Wpada sąsiad i zaczyna się awanturować, że nie wolno jeździć po trawie. Tłumaczysz mu, że traktorek jeździ za twoją zgodą i na twoje polecenie, ale sąsiad się drze, że „od kiedy ma pan prawo łamać przepisy?”.

W takiej sytuacji znalazł się ambasador Japonii

Aktywista o imieniu Maksym uznał za oburzające, że samochód ambasadora stoi... no właśnie, nie wiadomo gdzie stoi, bo raczej nie na chodniku, tylko obok chodnika. Cały chodnik jest wolny i da się przejść. Nie do końca też wiadomo, czy w tym miejscu jest zakaz zatrzymywania lub parkowania. Jest to po prostu kawałek placu przed restauracją Jeff's. 99,9 proc. ludzi uzna „widocznie ambasador Japonii po coś tu przyjechał” i pójdzie dalej, ale pozostaje jeszcze 0,01 proc. ludzi specjalnych, którzy zauważą POWAŻNY PROBLEM. Dodam, że pan Maksym nie wiedział po co ambasador przyjechał na Pole Mokotowskie, ale uznał że podleciał sobie na burgera do restauracji. Tak, z pewnością ambasador Japonii jeździ po warszawskich restauracjach. Widziałem go ostatnio w tramwaju jak jechał na kebab (to ironia jakby co, ta uwaga o „burgerku” wiele mówi o autorze posta i jego pojęciu o dyplomacji).

To było tu.

Czy ambasador wjechał tam nieprawidłowo?

Jedna z osób komentujących napisała, że wystąpiono o zgodę do Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie i zgoda została udzielona. Co więcej, to ZDM wyznaczył to miejsce dla postoju samochodu ambasadora. ZDM jako zarządca terenu może zorganizować ruch w tym miejscu według własnego uznania. Może się wydawać, że to powinno zamykać sprawę, ponieważ przecież to jest dokładnie to, czego zawsze chce aktyw: żeby wszystko było zgodne z przepisami i żeby na wszystko były zezwolenia. Ale jeśli już zezwolenie jest, to okazuje się, że to nadal za mało. Ci ludzie nie będą nigdy zadowoleni, na widok samochodu krew zalewa im oczy i są gotowi skamleć, jęczeć, płakać i stękać, czyli to co aktywiści robią najlepiej.

Możemy na przykład dowiedzieć się, że kierowca ambasadora powinien odjechać i potem przyjechać ponownie

Czyli dodatkowa, zupełnie zbyteczna emisja CO2 jest w porządku, żeby pan aktywista był zadowolony. Zwracam tylko uwagę, że kiedy samochód jest w dyspozycji ambasadora, to ma być w jego dyspozycji przez cały czas. Ambasador Japonii nie jest klientem Ubera, żeby zamawiał sobie samochód na daną godzinę, a jeśli zechce wyjść 20 minut wcześniej, to czeka 20 minut na kierowcę na zewnątrz. Jak ambasador chce jechać, to samochód i kierowca czekają na niego.

Pod postem padły też rasistowskie obelgi, których nie mogę Wam tu wkleić. Pojawiły się też sugestie uszkodzenia opon samochodu ambasadora (moderatorzy grupy nie reagują). A także dowiedzieliśmy się, że pewnie kierowca jest Polakiem i to dlatego. Nie, kierowca ambasadora nie decyduje sobie sam dokąd jedzie, ma zawsze wyznaczone miejsce docelowe i wykonuje polecenie przełożonego.

Możemy też dowiedzieć się, że ZDM wydał pozwolenie na jazdę niezgodną z przepisami

ZDM zarządza drogami publicznymi w Warszawie, więc może zezwolić komuś na użycie swojej drogi w taki sposób, jaki uważa za stosowny. Wszelkie konsekwencje tego działania spadają na ZDM, ale to ich teren i oni nim zarządzają. Teraz aktywiści będą domagać się informacji od ZDM dlaczego tak postąpił – dyplomatycznie byłoby im udzielić takiej odpowiedzi, żeby poczuli radosne podniecenie przed zbliżającą się podróżą.

To właśnie jest kwintesencja „entitlement”: przypadkowy człowiek domaga się od Zarządu Dróg Miejskich informacji, dlaczego ZDM zarządza drogami w taki sposób jak uważa, a nie tak, jak ten przypadkowy człowiek by sobie tego życzył. Kiedyś słyszałem chyba bliską prawdy historię, jak do fabryki mebli, której właścicielami byli rodzice mojej znajomej, dzwonił człowiek, twierdzący że meble tam produkowane są brzydkie i on sobie życzy, aby zaprzestać ich produkcji. To musiał być któryś z tych gości z poniższego zrzutu ekranu.

REKLAMA

Istnieje wiele powodów, by zwalczać chamstwo parkingowe

Zastawianie chodników, niszczenie trawnika, stawanie na przejściu dla pieszych – to wszystko jest karygodne i trzeba się temu przeciwstawiać. Tego ewentualnie spodziewalibyśmy się po parkingowych aktywistach. Ale nie, im przeszkadza ambasador Japonii, który sadzi drzewa za zgodą wszystkich możliwych instytucji w to zaangażowanych, z wyjątkiem aktywistów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA