REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

Trzylatek i sześciolatek prowadzili samochód. Trzeba się wprawiać od najmłodszych lat

Ty zapytasz: gdzie byli rodzice, a ja powiem: początki są zawsze trudne, a być może któryś z tych młodych kierowców to wschodząca gwiazda motorsportu?

10.05.2023
11:35
toyota vios
REKLAMA
REKLAMA

Normalnie unikam takich tematów, ale ten mnie wziął z zaskoczenia do tego stopnia że uznałem go za wartego wspomnienia. Oto na malezyjskiej wyspie Langkawi zdarzyła się kolizja, w której brała udział Toyota Vios. Auto wypadło z drogi i staranowało otoczenie. Nie było rannych ani innych uszkodzonych pojazdów. Na miejsce przyjechała policja, której trudno było uwierzyć w to, co zobaczyli.

Jeśli nie mieliście nigdy dzieci w wieku 3 i 6 lat to być może nie uznacie tego za dziwne, ale jeśli mieliście, to mózg się Wam zgotuje. Trzylatek to ledwo umie trafić łyżką do buzi, a tu jego starszy brat oddelegował go do obsługi pedałów, samemu zajmując się kręceniem kierownicą. Nie wiadomo, czy rzeczona Toyota Vios miała automatyczną skrzynię biegów, ale obstawiam że tak. Widzę w oficjalnym prospekcie Toyoty na rynek malezyjski tylko jedną odmianę Viosa, tj. 1.5 z przekładnią CVT. Skoro do obsługi były tylko dwa pedały, to dzieci uznały że dadzą radę. Jakby było jeszcze sprzęgło, pewnie by odpuściły (jestem dumny z tej gry słów).

Jest nawet film, który pokazuje dziwną jazdę Toyoty, jednak bez momentu kolizji. W sumie szło im dobrze.

Oczywiście jazda nie udała się i auto zostało rozbite, ale dzieciom nic się nie stało

Można oczywiście oburzać się na niefrasobliwość rodziców, którzy nie wytłumaczyli dzieciom, że to zły pomysł lub nie ukryli kluczyków do auta w bezpiecznym miejscu. Wiadomo, że nie dzieci są winne, bo dzieci mają pełne prawo być durne – rodzice trochę mniej. Ale można też przywołać słowa Hana z filmu „Szybcy i wściekli: Tokio Drift”, który powiedział „jeden samochód za to, by dowiedzieć się kim ktoś naprawdę jest, to cena którą jestem gotów zapłacić”. Być może dzięki tej kraksie rodzice dowiedzieli się, że mają w domu przyszłych mistrzów Formuły 1. Teraz wyślą ich na gokarty, gdzie młodzi nauczą się opanowywania pojazdu, a potem zainteresuje się nimi jakiś poważny team i zrobi z nich mistrzów sportu motorowego. Potem jeszcze tylko muszą zostać mistrzami świata, a później może im już odbić na poważnie jak Lewisowi Hamiltonowi.

A może prawda jest jeszcze inna, mniej przyjemna

Być może akurat tym razem jazda skończyła się źle, ale dzieci jeździły tym autem wcześniej, bo musiały dojechać do pracy? Jeśli nawet w tym najwspanialszym kraju świata jakim są Stany Zjednoczone, powszechne jest zatrudnianie dzieci, to co dopiero musi dziać się w krajach wschodniej Azji?

Zdjęcie otwierające: Paul Tan's Automotive News

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA