REKLAMA

Czy w dobie smartfonów cisza wyborcza ma sens? Spójrzmy na rzeczywistość

W dobie, gdy każdy z nas nosi w kieszeni komputer o mocy obliczeniowej przewyższającej rakiety Apollo, gdy nasze życie towarzyskie przeniosło się do chmury, a algorytmy znają nasze preferencje lepiej niż my sami, nadal co kilka lat próbujemy wyłączyć politykę na 24 godziny.

cisza wyborcza w epoce smartfonów
REKLAMA

Cisza wyborcza to swoisty legacy code naszego systemu demokratycznego. Jak każdy entuzjasta elektroniki wie, czasem musimy się zmierzyć z rozwiązaniami sprzed lat, które kiedyś miały sens, ale dziś przypominają porty równoległe w erze USB-C. W Polsce cisza wyborcza funkcjonuje od 1990 r. i zgodnie z Kodeksem wyborczym rozpoczyna się o północy w dniu poprzedzającym wybory, kończąc się po zamknięciu lokali wyborczych. Jej geneza sięga jednak znacznie dalej - już ordynacja z 1918 r. zakazywała agitacji w dniu wyborów.

Pierwotnie mechanizm ten miał sens techniczny i społeczny. W czasach, gdy informacje podróżowały z prędkością konia pocztowego, a nie pakietów TCP/IP, możliwe było faktyczne wyłączenie przepływu informacji politycznych. Cisza wyborcza rozprzestrzeniła się w Europie jako reakcja na przemoc polityczną w Republice Weimarskiej - była to swego rodzaju bezpiecznik przed bezpardonowymi chwytami tuż przed głosowaniem. Chodziło o danie obywatelom czasu na spokojny, niezmącony agresywną agitacją namysł.

REKLAMA

To też jest ciekawe:

Dzisiaj jednak żyjemy w świecie, gdzie informacje mają latencję mierzoną w milisekundach, a nie dniach. Każdy telefon to stacja nadawcza, każdy użytkownik mediów społecznościowych to potencjalny nadawca. W takim środowisku cisza wyborcza przypomina próbę wyciszenia Internetu poprzez odłączenie jednego routera w sieci mesh składającej się z miliardów węzłów.

Debugging demokratycznych protokołów w erze social media

Obecne regulacje ciszy wyborczej w Polsce zakazują prowadzenia agitacji wyborczej, zwoływania zgromadzeń, organizowania pochodów i manifestacji, wygłaszania przemówień oraz rozpowszechniania materiałów wyborczych. Zakaz obejmuje również Internet, co w praktyce oznacza, że teoretycznie nie można publikować postów zachęcających do głosowania na konkretnego kandydata, lajkować jego wypowiedzi czy komentować w sposób agitacyjny.

Problem polega na tym, że w cyfrowym ekosystemie granice między rozpowszechnianiem materiałów wyborczych a zwykłą aktywnością online są tak rozmyte jak piksele na starym monitorze CRT. Czy polubienie postu kandydata to agitacja? Czy udostępnienie mema politycznego narusza ciszę? Czy komentarz pod artykułem to już przestępstwo? Państwowa Komisja Wyborcza przyznaje, że ocena poszczególnych przypadków jest tak indywidualna i zależna od oceniającego jak to tylko możliwe. Prawo w tym zakresie nawet nie próbowało przez te wszystkie lata nadążać za technologią.

Buffer overflow demokracji. Kiedy cisza wyborcza przestaje działać

W praktyce mechanizmy obchodzenia ciszy wyborczej przypominają exploity w oprogramowaniu - im bardziej system próbuje się bronić, tym kreatywniejsze stają się sposoby na jego złamanie. Klasycznym przykładem jest fenomen bazarków - publikowania wyników exit polls pod kodowymi nazwami, gdzie kandydaci występują jako kiełbasa krakowska czy budyń, a procenty poparcia jako ceny produktów.

Jest to doskonały przykład tego, jak cyfrowe narzędzia umożliwiają obejście analogowych regulacji. Hasztag #bazarek na platformie X (dawniej Twitter) stał się nieoficjalnym kanałem komunikacji wyników wyborczych, działającym jak darknet dla informacji politycznych. To pokazuje fundamentalną wadę próby regulowania przepływu informacji w sieci - informacja znajdzie drogę, jak woda przez najdrobniejsze szczeliny.

Dodatkowo globalna natura mediów społecznościowych sprawia, że polskie prawo ma zasięg lokalny w globalnej sieci. Serwery Facebooka czy Twittera nie stoją w Polsce, a ich algorytmy nie rozróżniają polskiej ciszy wyborczej od zwykłego dnia w Kalifornii. Interesujące jest to, że mimo wszystkich problemów technicznych społeczeństwo polskie w większości (76,1 proc.) popiera utrzymanie ciszy wyborczej.

Warto spojrzeć na to, jak inne demokracje radzą sobie z tym problemem. Cisza wyborcza nie jest uniwersalnym standardem. W 24-godzinnej formie obowiązuje w 15 krajach UE, podczas gdy 12 krajów nie ma jej wcale lub funkcjonuje w szczątkowej formie. Stany Zjednoczone zniosły ciszę wyborczą w 1992 roku, gdy Sąd Najwyższy orzekł, że jest niezgodna z konstytucją. Niemcy również jej nie mają. Kolapsu demokratycznego w owych krajach nie stwierdzono

Fork czy backward compatibility? Przyszłość ciszy wyborczej

Państwowa Komisja Wyborcza od lat postuluje zniesienie ciszy wyborczej, argumentując, że stała się fikcją z powodu postępu technologicznego. Ale czy to właściwe podejście? Zamiast całkowitego usunięcia może warto pomyśleć o refaktoryzacji? Współczesna cisza wyborcza mogłaby zostać przeprojektowana z myślą o cyfrowej rzeczywistości. Mogłaby na przykład obejmować tylko oficjalne kanały komunikacji (media publiczne, płatne reklamy), pozostawiając wolność zwykłym użytkownikom sieci.

Alternatywnie można by wprowadzić system przezroczystości algorytmicznej w dniu wyborów - wymagać od platform mediów społecznościowych ujawnienia, jak ich algorytmy wpływają na widoczność treści politycznych.

Czy możemy jeszcze wyłączyć demokrację?

Pytanie o sens ciszy wyborczej w dobie mediów społecznościowych to w gruncie rzeczy pytanie o to, czy w hiperpołączonym świecie możemy sobie pozwolić na moment ciszy. Czy w erze błyskawicznych powiadomień możemy zrobić sobie 24-godzinną przerwę od politycznej kakofonii?

Odpowiedź nie jest prosta. Z technicznego punktu widzenia cisza wyborcza w obecnej formie to legacy code, który nie radzi sobie z nowoczesnymi wyzwaniami. Ale z społecznego punktu widzenia wciąż pełni ważną funkcję - daje poczucie, że przed podjęciem ważnej decyzji możemy się zatrzymać i pomyśleć.

Może problem nie leży w samej ciszy wyborczej, ale w naszych oczekiwaniach wobec niej? Może zamiast próbować wyłączyć Internet powinniśmy nauczyć się z nim żyć w sposób bardziej świadomy? W końcu najlepsze zabezpieczenia to nie te, które blokują wszystko, ale te, które edukują użytkowników.

Update czy reinstall?

Jako entuzjaści technologii wiemy, że czasem trzeba zrezygnować ze starych rozwiązań na rzecz nowych. Ale wiemy też, że nie każda aktualizacja to upgrade - czasem to downgrade maskowany jako postęp.

Cisza wyborcza w swojej obecnej formie może być przestarzała, ale idea, którą reprezentuje - chwila refleksji przed ważną decyzją - pozostaje aktualna. W świecie, gdzie algorytmy próbują wpłynąć na nasze wybory w czasie rzeczywistym, może potrzebujemy nie mniej, ale więcej momentów ciszy.

REKLAMA

Może przyszłość leży nie w zniesieniu ciszy wyborczej, ale w jej inteligentnej modernizacji? W świecie pełnym łamiących wiadomości 24 godziny offline przed wyborami to może nie przeżytek, ale luksus, na który jako społeczeństwo powinniśmy sobie pozwolić. W końcu nawet najnowsze smartfony mają przycisk wyłączenia.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-31T16:20:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-31T16:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-31T11:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-31T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-31T07:53:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-31T07:33:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-31T07:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-30T21:46:38+02:00
Aktualizacja: 2025-05-30T20:47:22+02:00
Aktualizacja: 2025-05-30T20:29:02+02:00
Aktualizacja: 2025-05-30T19:45:52+02:00
Aktualizacja: 2025-05-30T19:26:23+02:00
Aktualizacja: 2025-05-30T18:46:04+02:00
Aktualizacja: 2025-05-30T16:05:53+02:00
Aktualizacja: 2025-05-30T15:42:28+02:00
Aktualizacja: 2025-05-30T14:31:43+02:00
Aktualizacja: 2025-05-30T09:10:46+02:00
Aktualizacja: 2025-05-30T07:00:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA