REKLAMA

Samotni i podatni - tacy jesteśmy, skoro ta gra mobilna zarobiła miliard dol

Goddess of Victory: Nikke dołącza do prestiżowego grona gier mobilnych z ponad miliardem dol. łącznego przychodu. Produkcja wywalczyła zawrotną sumę z pomocą seksualnych podtekstów oraz aluzji, a także okazałych modeli głównych bohaterek.

Samotni i podatni – tacy jesteśmy, skoro ta gra mobilna zarobiła miliard dol
REKLAMA

Gdyby stworzyć listę motywów, którymi poluje się na uwagę nastoletnich graczy, twórcy Goddess of Victory: Nikke mieliby na niej odhaczone masę pozycji. Jest tu intensywna wymiana ognia, otoczka futurystycznego anime oraz wielkie roboty do pokonania. Przede wszystkim są tu jednak irracjonalnie seksualizowane bohaterki, gotowe na każde polecenie gracza.

REKLAMA

W Goddess of Victory: Nikke gracz dowodzi oddziałem bojowych androidów. Te ZUPEŁNYM PRZYPADKIEM w większości wyglądają jak nastoletnie dziewczyny, z pełnią kobiecych atrybutów. Twórcy zadbali nawet o animację piersi, a także alternatywne stroje, np. kostiumy kąpielowe. Po co androidowi kostium kąpielowy? Wszyscy wiemy, o co tutaj chodzi… Dosyć napisać, że Nikke zostało tak zaprojektowane, by wygodnie grać jedną dłonią, w trybie pionowym.

Goddess of Victory: Nikke bez skrupułów wykorzystuje nastoletnie męskie fascynacje, zamieniając je w zielone banknoty.

Słysząc o kontrowersjach wokół gry, postanowiłem pobrać ją na własny smartfon. Byłem przekonany, że konserwatywna, restrykcyjna polityka App Store nie pozwala na produkcje obscenicznie ociekające seksem. Tymczasem już w trzeciej misji główny bohater wpada na tyłek czołgającej się wojowniczki. Falowanie piersi, seksowne kostiumy – to wszystko jest w grze.

Do tego Goddess of Victory: Nikke silnie oscyluje wokół czegoś, co fani anime nazywają haremem – subgatunkiem gier i wideo, w którym gracz znajduje się w centrum grupy złożonej w praktycznie samych kobiet, do tego będących na każde polecenie. Oczywiście twórcy Goddess of Victory: Nikke świetnie dbają o to, aby nie wylecieć z App Store, ale podtekst oraz kontekst jest wyczuwalny.

O tym, jak dobrzy są twórcy tej gry w balansowaniu na regulaminowej linie App Store niech świadczy wiele dowodów na autocenzurę. Część modeli i kostiumów bohaterek w finalnej wersji okazała się grzeczniejsza niż na wstępnych materiałach reklamowych, co oczywiście wkurzyło niektórych graczy. Nazywajcie to jak chcecie, ja nazywam świetną kampanią reklamową grającą na naszych prymitywnych żądzach.

W dwa lata od premiery, Goddess of Victory: Nikke dołącza do prestiżowego grona gier mobilnych z ponad mld dol. na koncie.

W tym elitarnym towarzystwie znajdują się takie komercyjne hity jak Fortnite, Minecraft, Roblox, RAID: Shadow Legends czy Genshin Impact. Kontrowersyjne Goddess of Victory: Nikke przekroczyło symboliczną kwotę po wydarzeniu walentynkowym, w którym bojowe androidy… pomagają graczowi jako kelnerki.

Za sfinansowanie Goddess of Victory: Nikke odpowiada chiński moloch Tencent Games. Producentami tej gry jest natomiast koreańskie studio Shift Up, doskonale znane z udanej gry akcji – także ociekającej seksem – pod tytułem Stellar Blade. Inne popularne tytuły mobilne w ofercie Chińczyków z Tencenta to PUBG Mobile, Tower of Fantasy czy nadchodząca strzelanina Delta Force.

REKLAMA

Nie mam żadnych wątpliwości, że sukces Goddess of Victory: Nikke ośmieli pozostałych azjatyckich producentów, mniej związanych poprawnością niż zachodni twórcy. Jestem przekonany, iż lada moment gry takie jak Nikke zostaną wzbogacone o możliwość rozmów z bohaterami, napędzaną AI. Potem wjedzie randkowanie na abonament i wiele, wiele innych sposobów na monetyzację ludzkich potrzeb.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-11T14:55:04+01:00
Aktualizacja: 2025-03-11T12:12:53+01:00
Aktualizacja: 2025-03-10T21:23:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-10T21:07:02+01:00
Aktualizacja: 2025-03-10T17:52:11+01:00
Aktualizacja: 2025-03-10T13:41:42+01:00
Aktualizacja: 2025-03-10T12:26:01+01:00
Aktualizacja: 2025-03-10T12:04:17+01:00
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA