Garmin Edge 1050 - 7 pytań, które chciałeś zadać, ale nie chciało ci się czytać recenzji
Garmin Edge 1050 zajmuje najważniejsze miejsce na kierowcy moich rowerów już od kilku miesięcy. Czas więc najwyższy odpowiedzieć na siedem pytań, które sam zadawałem sobie przed rozpoczęciem testów i które... zadał internet.

Obiecuję - będzie krótko i szybko. Na ile się da.
Czy ten ekran jest rzeczywiście taki?

"Taki", czyli zdecydowanie lepsze niż wszystko, co Garmin wcześniej pokazał i to naprawdę robi robotę. Zresztą jedną z moich pierwszych opinii, którą podzieliłem się ze znajomymi od rowerów, było coś w stylu "ten 1050 jakoś milion razy lepszy od 1040 nie jest, ale ten ekran jest tak o 10 lat do przodu w porównaniu do tego, co było".
I to jest moim zdaniem jeden z największych argumentów za tym, żeby kupić 1050. Ten ekran - w kategorii "komputery rowerowe" - jest po prostu piękny. Pięknie kontrastowy, z bardzo dobrą rozdzielczością, z dobrymi kolorami, pozwalający dużo przyjemniej przeglądać np. mapę podczas nawigacji niż w przypadku poprzednich urządzeń Garmina. Będę się nawet upierał, że klasyczne Garminowe pola danych z samymi cyferkami wyglądają na nim lepiej. W skrócie - czuć teraźniejszość, podczas gdy 1040 Solar ekranowo niestety pachnie przeszłością. Nawet jeśli robi to samo.
Wciąż mam przy tym niestety bardzo mieszane uczucia odnośnie tego, jak wygląda całe UI w 1050. W dużej mierze jest to dalej to, co znamy z np. 1040, tyle tylko, że delikatnie podliftowane i podkolorowane tak, żebyśmy tymi kolorami nowego ekranu dostawali prosto w twarz od razu po wyjęciu urządzenia z pudełka. Z jednej strony - to pewnie działa. Z drugiej - nie jestem fanem tego, że całość teraz wygląda momentami strasznie pstrokato, a do tego trochę kojarzy mi się z UI nawigacji rowerowej Mio, którą testowałem 5 albo i więcej lat temu. Żeby jednak nie było - mam wrażenie, że nikomu z graczy w segmencie rowerowym nie udało się jeszcze zrobić naprawdę ładnego, w pełni kolorowego interfejsu. Najbliżej był chyba swego czasu Hammerhead, ale potem postanowili wszystko popsuć.
Czy nie ma problemu z widocznością w słońcu?

Okrągłe zero problemów. Napiszę nawet inaczej - Edge 1050 z jego ekranem LCD jest w naprawdę mocnym słońcu bardziej czytelny niż mój prywatny Edge 1040 Solar, czyli ten z "warstwą ładującą". Oczywiście w pewnym stopniu robi to intensywniejszym podświetleniem, co wpływa na czas pracy na jednym ładowaniu, ale zupełnie poważnie - jeżdżąc z Edge 1050 cieszyłem się nie tylko z ładniejszego, ale i bardziej czytelnego wyświetlacza, niezależnie od warunków.
Jedyne, co trochę psuło mi zachwyt, to jazda przy ujemnych temperaturach - i to nawet niekoniecznie arktycznych. Z jakiegoś powodu w takich warunkach mój egzemplarz Edge 1050, szczególnie po dłuższej ekspozycji na mróz, potrafił zauważalnie smużyć przy zmianie "ekranów". Nie miało to żadnego wpływu na użyteczność, bo po prostu "rozmyta" była animacja między poszczególnymi "ekranami", ale wyglądało to mało przyjemnie jak na urządzenie za ponad 3000 zł.
Czy jest tutaj coś absolutnie fantastycznego, co zmienia życie?

Tak, uwaga - dzwonek. I absolutnie nie żartuję - o ile w Fenixie 8 moim ulubionym nieoczywistym dodatkiem jest wbudowana latarka, tak w Edge 1050 uzależniłem się od dzwonka. Albo raczej uzależniłem się od niego na rowerze z Di2, gdzie przypisałem do jednej kombinacji kliknięć klamki właśnie ten dzwonek i używam go zdecydowanie częściej, niż bym chciał i niż bym wcześniej zakładał.
Natomiast na rowerze bez Di2 z dzwonka właściwie nie korzystam. Odrywanie ręki od klamki i sięganie do komputera rowerowego w sytuacji, kiedy chcę kogoś ostrzec, jest jakoś dla mnie średnio rozsądne i kontrintuicyjne. Zostaje więc tradycyjne kaszlenie.
Przy okazji - obecność prawdziwego głośnika w Edge 1050, który pozwolił właśnie na dodanie funkcji dzwonka, poza tym jakoś niespecjalnie mnie ruszyła. Do samych "ładniejszych" dźwięków musiałem się trochę przyzwyczajać i ostatecznie niewiele dla mnie zmieniły, natomiast z komunikatów głosowych w nawigacji nie korzystam - może z przyzwyczajenia, może "bo nie".
Właściwie żadna z innych nowości niż dzwonek - i wspomniany wcześniej fenomenalny ekran - nie poruszyły mnie dogłębnie, do tego stopnia, żeby sięgnąć po pieniądze do kieszeni (dzwonek i ekran - co innego). Jasne, jest tutaj kilka drobnych poprawek, kilka usprawnień, kilka przyjemnych, choć trochę niedogotowanych drobiazgów (np. lista sugerowanych do zabrania rzeczy, uwzględniających pogodę na trasie i podobne), ale mogę do woli żonglować 1040 Solar i 1050, zmieniając te komputery przy kierownicy co jazdę i... z obu będę niesamowicie zadowolony. Z 1050 bardziej, to fakt, ale powrót do 1040 Solar nie wiąże się u mnie z płaczem i smutkiem.
Jak jest z akumulatorem?

Tak naprawdę jest to jedyna racjonalna - pomijając cenę - kwestia, która przemawia za Edge 1040 albo Edge 1040 Solar. Ujmę to może w skrócie, trochę dramatyzując, a trochę trzymając się prawdy - Edge 1050 jest u mnie drugim po Edge Explore 1 urządzeniem, które udało mi się rozładować w trakcie jazdy. Od razu może zaznaczę, że nie jechałem tak długo, żeby 1050 rozładować od 100 proc. do zera - po prostu przyzwyczajony do 1040 Solar, gdzie kilka procent oznacza "możesz jechać spokojnie na kilka godzin", nie pomyślałem, że przy 1050 może tak nie być.
Aczkolwiek muszę natychmiast uspokoić: akumulator Edge 1050 i tak jest świetny i w większości przypadków - lepszy od konkurencji. Po prostu Edge 1040 Solar rozleniwia i sprawia, że myślenie o ładowaniu go staje się jednocześnie odległym wspomnieniem i wizją bardzo odległej przyszłości.
Jak wygląda czas pracy Edge 1050 w teorii? Garmin podaje 3 wartości - 20, 24 i 60 godzin. Ta pierwsza jest dla dwuzakresowego GPS, 4 czujników ANT, podłączonego telefonu, automatycznej jasności, stałym podświetleniu, 8 powiadomieniach na godzinę, 15 interakcjach z urządzeniem na godzinę i ekranem mapy na ekranie, połączonym z aktywną nawigacją. To są naprawdę - szczególnie uwzględniając ekran mapy - intensywne warunki użytkowania. 60 godzin z kolei uzyskamy z samym GPS, dwoma czujnikami ANT, mniejszą liczbą powiadomień, podświetleniem na 15 sekund, danymi aktywności na ekranie i... wciąz podążaniem po kursie (tj. z nawigacją). Z wyjątkiem ekstremalnym przypadków bardzo wątpię, żeby ktos jeździł w takim trybie.
Jak to wygląda jednak w praktyce? Przeważnie jeżdżę w dwóch konfiguracjach - albo szosa, gdzie podłączony jest czujnik mocy, czujnik tętna, radar i czasem przednie światło, albo gravel, gdzie nie ma czujnika mocy. Do tego jasność w trybie auto, podświetlenie "zawsze", GPS w trybie dwuzakresowym i "wszystkie systemy", czasem trochę nawigacji (więcej na gravelu), sterowanie telefonem z muzyką i ogólnie całkiem sporo interakcji.
W przypadku gravela, czyli zestawu z nawigacją, ale bez pomiaru mocy, średnie zużycie wynosiło niecałe 5 proc. na godzinę, co przekłada się na wspomniane przez Garmina ok. 20 godzin - może nawet minimalnie więcej. Mogę jednak spokojnie uznać też, że moja liczba interakcji z urządzeniem wynosiła zdecydowanie więcej niż garminowo-pomiarowe 15. Losowy ostatni przejazd wyglądał mniej więcej tak:


Co prowadzi do dwóch wniosków. Po pierwsze - początkowo nie chciałem wierzyć w deklaracje Garmina, gdzie z włączoną cały czas mapą i nawigacją, przy intensywnym użytkowaniu, Edge 1050 wytrzyma 20 godzin, a przy lżejszym i bez nawigacji cały czas na ekranie - 24 godziny. Najwyraźniej jednak właśnie tak jest - możecie faktycznie podłączyć wszystkie czujniki, włączyć "najlepszy" tryb lokalizacji, mieć mapę na ekranie, a i tak wyciągniecie 20 godzin. Największym żarłokiem jest oczywiscie ekran - stąd zresztą te 60 godzin, które Garmin podaje dla trybu podświetlenia "15 sekund". Tyle tylko, że wtedy oczywiście nic nie zobaczycie i gwarantuję, że nikt nie będzie chciał tak jeździć.
I jeszcze dla szybkiego porównania - scenariusz szosowy, identyczny z tym powyżej, ale w wykonaniu Edge 1040 Solar i to w środku lata:

Trochę ponad 3 proc. na godiznę i w rezultacie - ponad 30 godzin potencjalnej jazdy, czyli chyba tego słońca nie było wtedy zbyt wiele. Można jednak przyjąć, że taka jest własnie różnica - Edge 1050 przy intensywnym użytkowaniu dowiezie wam jakieś 20 godzin, Edge 1040 Solar - ponad 30 godzin. Jeden i drugi wynik można uznać za świetny.
Czy to jest wielkie?

Tak. Edge 1050 jest nawet większy od 1040 Solar, który zdecydowanie do małych nie należy. I chociaż różnica nie jest wielka, to w moim przypadku, przy fabrycznym uchwycie Specialized montowanym bezpośrednio z przodu kierownicy, zostają mi jakieś nanometry wolnej przestrzeni.

Oczywiście nie będzie aż tyle problemów co z Wahoo Ace, ale tak - to zdecydowanie spory sprzęt. I w ogóle mi to nie przeszkadza, bo po latach z Edge 830 przeskok na 1040 uzależnił mnie całkowicie od dużych ekranów i nie zamierzam się z tego wycofywać. Nie miałem też np. żadnych problemów z tym, że wielki Edge zaczął się np. luzować przy jeździe w trudniejszym terenie, nie zauważyłem też żadnym luzów na klapce zabezpieczającej złącze ładowania (USB-C, gdyby ktoś pytał), co niestety przytrafiło sie w moim prywatnym 1040 i doprowadza mnie do szału.
Jakieś choroby wieku dziecięcego?

Zasadniczo nie, przy czym nie dostałem Edge 1050 na testy w dniu premiery, a chwilę później i w trakcie też pojawiło się trochę aktualizacji. Początkowo borykałem się w sumie z dwoma problemami, przy czym jeden był sporadyczny, a drugi drobny.
Tym sporadycznym, który właściwie zdarzył się raz albo dwa i nie powtórzył nigdy więcej, była bardzo dziwna "śmierć" 1050, polegająca na tym, że mogę do upadłego wciskać przycisk zasilania i kompletnie nic się nie dzieje. Podłączanie pod ładowarkę - nic. Duszenie przycisku zasilania w trybie ciągłym albo na różne sposoby przerywanym - nic. Wszystko to pomimo faktu, że byłem pewien, że urządzenie jest do pewnego - sensownego - stopnia naładowane. Ostatecznie pomagało podłączenie Edge'a do zasilania z wciśniętym przyciskiem zasilania, co powodowało, że nagle ożywał. Żeby było śmieszniej - coś takiego zdarzyło mi się też z 1040 Solar.
Drobiazgiem był natomiast problem z synchronizacją tras. Tj. teoretycznie trasa była wysyłana z Garmin Connect na telefonie, synchronizacja leciała, a trasy nie było albo pojawiała się z ogromnym opóźnieniem. Na szczęście kilka aktualizacji później trasa pojawia się na ekranie Edge'a właściwie w momencie, kiedy kliknę opcję wysyłania jej do urządzenia. No i tak to można.
Garmin Edge 1050 czy nowy komplet kół?
Serio, ktoś zadał takie pytanie na Reddicie.
I teoretycznie mógłbym zostawić odpowiedź na takie pytanie na pełną recenzję - która już niedługo - ale to też jest całkiem dobre miejsce na takie wnioski. W Edge 1050 - po kilku miesiącach wspólnej jazdy na szosie i na gravelu - mogę wskazać właściwie jedną wadę, może dwie. Po pierwsze - nie sprawia, że jestem lepszy, szybszy czy mocniejszy na rowerze, a przynajmniej nie robi tego - uwzględniając funkcje treningowe - w sposób znacząco inny niż inne urządzenia. Po drugie - pomijając wspaniały ekran i cudowny dzwonek, trudno mi wskazać jakieś pola, na których Edge 1050 bije na głowę 1040 i zamiata nim podłogę. Odczucie jest zdecydowanie takie, jakby 1050 nie był następcą 1040, tylko równoległą serią, właściwie równoważną w zakresie możliwości. Nie jest to przesadnie odkrywcze, bo takie było chyba zamierzenie producenta, ale zdecydowanie można uznać, że takie zamierzenie znalazło swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Czy więc należy kupić Edge 1050? Moim zdaniem zależy to od trzech czynników. Po pierwsze - jak bardzo pali nas wolne 3200 zł w kieszeni. Po drugie - jak bardzo chcemy mieć naprawdę ładny ekran w komputerze rowerowym. Po trzecie - z czego korzystamy obecnie. Przeskok z np. 1040 na 1050 jest sensowny tylko w przypadku, kiedy na pierwsze pytanie z wymienionej trójki odpowiemy "niesamowicie", a na drugie "najbardziej na świecie".
Przeskok z czegoś innego - właściwie... to samo. Nawet jeśli mamy bardzo starego Edge'a albo małego Edge'a i chcemy go wymienić na większego, to między Edge 1040 - który zaoferuje funkcjonalnie właściwie to samo - jest obecnie 1400 zł. Czyli przy cenie Edge'a 1040 na poziomie 1800 zł, mówimy o niemal dwukrotnej dopłacie (zaokrągliłem mocno w górę dla dramatycznego efektu). Czy Edge 1050 jest lepszy od 1040? Absolutnie. Czy jest dwa razy lepszy? Absolutnie nie.
Aczkolwiek dalej będzie lepszą inwestycją niż powiększone kółko przerzutki, które potrafi kosztować tyle samo.