Narzekacie na liczbę automatów paczkowych? Urząd twierdzi, że jest ich za mało
Automatów paczkowych faktycznie brakuje w wielu gminach, ale Urząd Komunikacji Elektronicznej ma na myśli sytuację, kiedy nagłe zainteresowanie przewyższa pojemność urządzeń. Może rozwiązaniem nie musi być jednak dostawianie – choćby na chwilę – nowych, ale większa współpraca rywalizujących graczy?
Urząd Komunikacji Elektronicznej zapowiada publikację wielkiego raportu nt. sytuacji automatów paczkowych w Polsce. Kilka informacji zdradza jednak wcześniej. Dzięki temu dowiadujemy się, że w 2023 r. najczęściej wybieraną formą dostawy był automat paczkowy.
Do automatów dostarczono ponad 511 mln przesyłek kurierskich, czyli 51,1 proc. całkowitego rocznego wolumenu. W samym tylko grudniu wolumen odbioru wzrósł z 34 mln w lutym do ponad 55 mln w grudniu, co daje wzrost o 63,8 proc.
Nagłe większe zainteresowanie oznacza, że skrytek zaczyna brakować
Urząd szacuje, że jeśli każda przesyłka w gorącym szczytowym okresie czekała na odbiór przez 24 godziny, to szuflady były wykorzystane na poziomie 70,6 proc.
- To wysoki wynik, ale pamiętajmy, że to wartość uśredniona. W niektórych lokalizacjach obciążenie przekraczało pojemność urządzeń, co mogło powodować opóźnienia w dostawach – zaznacza UKE.
Sytuacja ta sugeruje, że rozwój infrastruktury automatów paczkowych powinien uwzględniać nie tylko wzrost liczby urządzeń, ale także bardziej elastyczne zarządzanie w sezonie szczytowym. Tym bardziej że w listopadzie i grudniu ponad 20 mln przesyłek zostało także nadanych właśnie przez automaty paczkowe - opisuje UKE.
Urząd (jeszcze?) nie precyzuje, jak to bardziej elastyczne zarządzanie mogłoby wyglądać. W okresie przedświątecznym zdarzało się już, że kurier wydawał paczki bezpośrednio z samochodu. Po osiedlowych grupkach krążyły też apele, aby nie zwlekać z wizytą w automacie. Jeden z dostawców informował, że tylko do jednego urządzenia musi włożyć 300 przesyłek, podczas gdy skrytek jest raptem 120.
Zestawienie UKE pokazuje, że firmy mają problem. Może doczekamy się mniejszych, mobilnych automatów paczkowych? Tylko czy to rozwiąże kryzys, skoro czasami nie da gdzie wcisnąć kolejnego urządzenia, a sporym utrudnieniem jest sam stojący dostawczak?
Być może statystyki udostępnione przez UKE zachęcą do współpracy właścicieli automatów paczkowych
Pisaliśmy już o pomyśle na otwartą sieć automatów paczkowych.
- Sieć otwarta dla wszystkich operatorów logistycznych zapobiegłaby powstawaniu kolejnych automatów paczkowych, które dosłownie zalewają miasta. W ślad za maszynami warto rozpocząć współdzielenie także miejskich hubów przeładunkowych. Takie rozwiązania wprowadzili już m.in. Austriacy i Niemcy – miejskie huby obsługują niezależne podmioty, dzięki czemu korzysta z nich kilka firm kurierskich - twierdzi Anna Majowicz, dyrektor operacyjna Polskiego Instytutu Transportu Drogowego.
Logiczne: jeden automat paczkowy może być przepełniony, ale ten obok będzie miał sporo skrytek wolnych. Pomysłodawcy otwartej sieci automatów paczkowych zwracali uwagę, że idea rozwiązuje jeszcze inną palącą kwestię, jaką jest nierówne rozmieszczenie urządzeń.
Różnice dostrzega też UKE. Na przykład pod względem liczby skrytek najsłabiej wypada województwo lubuskie, gdzie na kilometr kw. przypada ponad 88. Dla porównania w woj. mazowieckim jest ich ponad 303.
Najwięcej automatów do pocztowej obsługi klientów i skrytek przypadających na 1 km kw. było oczywiście w gminach miejskich. Jeśli spojrzymy na liczbę osób przypadających na jeden automat pocztowy, to okaże się, że w województwie podlaskim w gminach wiejskich z jednego urządzenia korzystać musi aż 2,6 tys. mieszkańców, gdy w Łódzkiem, w gminach miejskich to zaledwie 606 osób – wynika z raportu UKE.
Zwolennicy otwartej sieci automatów paczkowych sugerują, że dzięki pozostawieniu jednego dużego automatu dla wszystkich dostawców, a zwolnieniu dwóch pozostałych, uwolnione maszyny mogłyby trafić tam, gdzie ich obecnie nie ma.
