REKLAMA

Masz hulajnogę, nie wjedziesz na starówkę. Polskie miasto traktuje jednoślady jak samochody

Hulajnogi jak samochody – z zakazem wjazdu do centrum? W Gdańsku ze względu na Jarmark św. Dominika, ale są plany, aby tak było zawsze. Jedno jest pewne: mieszkańcy znowu będą mogli zobaczyć jak to jest bez e-pojazdów w zabytkowej okolicy.

elektryczne hulajnogi
REKLAMA

Jak informuje Puls Gdańska, organizatorzy imprezy wraz z urzędnikami i operatorami wypożyczalni hulajnóg weszli we współpracę, której efektem jest blokada wjazdu na jarmarkowe uliczki podczas trwania imprezy - do 14 sierpnia.

REKLAMA

Gdy wjedzie się na zakazany obszar, hulajnoga po prostu się zatrzyma. Tak, jak wtedy, gdy trafimy na obszar poza zasięgiem funkcjonowania pojazdów.

Okazuje się, że władze miasta chcą, aby taki zakaz obowiązywał przez cały czas na ulicy Długiej, Piwnej, Chlebnickiej i Długim Targu. To zabytkowa część starego miasta, najpopularniejsze deptaki i miejsca.

Im dłużej obserwuję polskie miasta, tym bardziej jestem za podobnym zakazem  

Wypędzenie samochodów z centrum to moje marzenie. Z drugiej strony hulajnogi bywają takim samym utrapieniem jak jadące auta. Zderzenie z nimi może być równie nieprzyjemne.

Poza tym po prostu niemiło spaceruje się turystycznymi alejami mając z tyłu głowy świadomość, że za nami coś może jechać. I to całkiem szybko. To dokładnie ten sam problem, który występuje z samochodami.

Nie oszukujmy się – kultura jazdy e-hulajnogami raczej dopiero raczkuje. Właściciele własnych pojazdów wprawdzie zachowują ostrożność i jeżdżą z kaskami na głowach, ale już wypożyczający najwyraźniej nie przejmują się zdrowiem swoim i co gorsza innych uczestników ruchu. Parkowanie gdzie popadnie - choć np. Sopot z tym walczy - czy jazda w dwie osoby to niemiły standard, mimo obowiązujących przepisów.

Każda zabytkowa część polskich miast ma swoją specyfikę. Takie ulice jak w Gdańsku Długa są raczej "zamknięte" i skoncentrowany na pieszych, podczas gdy np. popularna w Łodzi Piotrkowska jest już szeroka, bo dawniej otwarta na auta. Mimo wszystko w weekend odradzałbym tam jazdę, bo ruch jest większy, a na pojazdy wsiada sporo niedzielnych kierowców.

Dlatego jestem za strefami bez hulajnóg. Gdańsk pokazuje, że można wymusić na operatorach ograniczenie ruchu i potrzebujemy kolejnych podobnych zakazów. Ostatnie lata to wysyp elektrycznych jeżdżących urządzeń, których operatorzy wykorzystali fakt, że przepisy to martwa fikcja.

REKLAMA

Urządzamy się w nowej rzeczywistości, ucząc się, jak żyć z wcale niewolnymi hulajnogami. Wydaje mi się, że rozsądnym wyjściem jest ograniczenie ich tam, gdzie powinno się spokojnie spacerować. Po to hulajnoga oszczędza nasze siły, byśmy w razie czego mogli omijać zatłoczone okolice.    

zdjęcie główne: Robson90/shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA