Michał Dworczyk na celowniku. Zrzuty z jego sejmowej skrzynki e-mail fruwają po sieci
Do sieci trafiły zrzuty ekranu pochodzące rzekomo ze służbowego e-maila Michała Dworczyka, które wykonano po sześciu dniach od ujawnienia włamania na jego prywatną skrzynkę. Na razie minister, ani nikt z rządu nie potwierdził, ani nie zaprzeczył ich autentyczności.
Na początku czerwca wybuchła afera związana z wykorzystywaniem przez najważniejsze osoby w państwie prywatnych skrzynek e-mail do omawiania spraw państwowych. Wyszło to na jaw zaraz po tym, jak do sieci trafiły zrzuty ekranu z prywatnej korespondencji Michała Dworczyka, którą prowadził za pośrednictwem adresu pocztowego Wirtualnej Polski.
Opinia publiczna się na to słusznie oburzyła, ale podobnie jak w przypadku licznych innych afer z udziałem polityków, emocje zaczęły opadać. Hakerzy najwyraźniej jednak uznali, że nie dadzą Michałowi Dworczykowi, czyli szefowi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, o sobie zapomnieć. Postanowili udostępnić na Telegramie jeszcze więcej materiałów.
Na zrzutach ekranu widać skrzynkę Michała Dworczyka z domeny sejm.pl, w tym tytuły wysłanych oraz odebranych wiadomości.
Już sam fakt, że ktoś mógłby podglądać korespondencję najważniejszych osób z rządu, jest (i to łagodnie mówiąc) niepokojący, ale jak zauważa serwis Niebezpiecznik, jeszcze bardziej frapujące są… daty widoczne na zrzutach ekranu. Wynika z nich, że screenshot skrzynki przychodzącej został wykonany nie wcześniej niż 14 czerwca 2021 r.
Tak jak w przypadku przejęcia „prywatnej” poczty dostaliśmy potwierdzenie, że polityk korzystał z niej do celów służbowych i w posiadanie jego korespondencji weszli hakerzy, tak w przypadku najnowszych zrzutów nie mamy ani potwierdzenia, ani dementi. Czekamy cały czas na oficjalne oświadczenie w tej sprawie (do której na wcześniejszym etapie odnosił się sam prezes Polski, Jarosław Kaczyński).
Warto przy tym zaznaczyć, że taki zrzut ekranu można kupić w każdym sklepie ze zrzutami łatwo spreparować, by skompromitować polityka.
Nie można wykluczyć scenariusza, w którym ktoś sam narysował zrzut z domeny sejm.pl, ale po przejęciu danych logowania do poczty WP, nie wydaje się to wcale nieprawdopodobne, że włamań było więcej niż jedno. Jeśli zaś okaże się, że te screenshoty nie zostały podrobione, to by znaczyło, że przestępcy mieli do dostęp do skrzynki jeszcze 6 dni po przejęciu konta żony ministra na Facebooku, co było początkiem całej afery…
Ta informacja sporo zmienia — do tej pory myśleliśmy, że osoby atakujące Michała Dworczyka miały dostęp do jego korespondencji do 23 kwietnia 2021 r., gdyż z tego dnia pochodzą ostatnie wiadomości, które wyciekły do tej pory. Zrzuty ekranu z sejmowej skrzynki wyglądają dość wiarygodnie i zdają się opowiadać nieco inną historię. I kto wie — może hakerzy nadal mają dostęp do poczty szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów?
Otwartą kwestią pozostaje to, ilu jeszcze polityków padło w ostatnim czasie ofiarą ataku hakerów z Rosji (lub podszywających się pod Rosjan…), ale tego się pewnie ani my, ani oni, nigdy nie dowiemy. Czekamy też na reakcje policji oraz służb, bo nie da się ukryć, że nawet pomijając kwestię skrzynki Michała Dworczyka, politycy ostatnio często deklarują, że ich cyfrowe tożsamości zostały przejęte przez osoby trzecie…